Ratownicy wyciągnęli z Bałtyku mężczyznę. Okazało się, że to... Korwin-Mikke
redakcja naTemat
24 lipca 2018, 08:14·1 minuta czytania
Publikacja artykułu: 24 lipca 2018, 08:14
Ratownicy na plaży w Łazach dostali sygnał, że w wodzie jest mężczyzna, który potrzebuje pomocy i może się utopić. Ruszyli ze wsparciem, a po chwili okazało się, że "tonącym" jest Korwin-Mikke. Sam polityk twierdzi, że to jedno wielkie nieporozumienie.
Reklama.
Jak pisze "Super Express", Korwin-Mikke, lider partii Wolność, wybrał na wypoczynek jedną z niestrzeżonych plaż w Łazach. Dodatkowo powiewała nad nią czerwona flaga. Pewnie z tego powodu, gdy ktoś zauważył, że w wodzie jest człowiek, natychmiast poinformował ratowników. Ci pospieszyli z pomocą.
"Super Express" cytuje świadka, który twierdzi, że Korwin-Mikke był mocno osłabiony i nie mógł o własnych siłach wyjść na brzeg. Ratownicy właściwie go wyciągali.
Co na to sam zainteresowany? Twierdzi, że miał wszystko pod kontrolą, jest świetnym pływakiem. – Jak wracałem po jakimś czasie spokojnie, to na brzegu stało dwóch ratowników i mówią mi, że muszą mnie ratować, bo dostali sygnał, że ktoś się topi. No w tym kraju nie można nawet utopić się spokojnie – kwituje w rozmowie z "SE".