Wydawało się, że czasy Ice Bucket Challenge minęły bezpowrotnie. Okazuje się, że podczas upałów niejednemu kierowcy odbija palma. Inspirując się celebrytami na Twitterze czy Instagramie można stracić życie. Proszę państwa, oto najnowszy krzyk mody – prosto z Ameryki.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
Na początku było niegroźnie. Pionierem okazał się amerykański komik Shiggy, który zamieścił film na Twitterze. "Spapugował" po nim na przykład Will Smith. Wyzwanie to uliczny taniec do piosenki kanadyjskiego rapera Drake'a "In My Feelings".
Niestety, masa internautów wzięła to nazbyt serio. I zaczęły się problemy. Tańczyć po wysiadce z jadącego auta zaczęli nie tylko pasażerowie, ale i kierowcy.
Zapominają oni przy tym, że na drodze są inne samochody, a przy niej słupy. Internauci zza oceanu po prostu oszaleli na punkcie nowej mody. Mimo to (lub może właśnie dlatego), że jest ona – czasem śmiertelnie – niebezpieczna.
Podobnym przykładem internetowego viralu było Ice Bucket Challenge sprzed kilku lat. Zadanie polegało na oblaniu się wiadrem zimnej wody i "nominowaniu" do tego kolejnych znajomych w mediach społecznościowych. Jednak jak się później okazało, w przeciwieństwie do Kiki, akcja miała szczytny cel. Choć w momencie wykonywania "challenge'u" mało kto o tym wiedział.