Podczas kampanii wyborczej unikała mediów. Publicznie pojawiła się zaledwie trzy razy i tylko na chwilę, w tym wtedy, kiedy na chwilę przed ogłoszeniem ciszy wyborczej dała mężowi całusa na szczęście. Jednak teraz o Małgorzacie Trzaskowskiej jest w mediach wyjątkowo głośno. Wszystko dlatego, że żona przyszłego prezydenta stolicy pracuje w... Urzędzie Warszawy.
Drobna blondynka w okularach. Na twarzy nieśmiały uśmiech. Po ogłoszeniu sondażowych wyników wiele warszawianek i warszawiaków miało okazję zobaczyć ją po raz pierwszy. Kiedy Rafał Trzaskowski cieszył się w niedzielę z wygranej w pierwszej turzej, obok niego stała żona. Przyszły prezydent stolicy podziękował jej za to, że wspierała go "szczególnie".
Trzaskowski dziękował jej zresztą już po raz drugi. Po raz pierwszy zrobił to w piątek na krótko przed ciszą wyborczą. Kiedy kandydat Koalicji Obywatelskiej podsumowywał swoją kampanię, Małgorzata na chwilę wyszła z medialnego cienia i przed kamerami pocałowała swojego męża na szczęście.
"Dziękuję za wsparcie w kampanii wszystkim, którzy byli ze mną przez te ostatnie miesiące. Szczególnie – mojej żonie, Gosi” – napisał potem Trzaskowski na Twiterze, zamieszczając zdjęcie tego – dość odważnego jak na Trzaskowską – pocałunku.
Odważnego, bo żona kandydata Koalicji Obywatelskiej nie brała udziału w wyborczym wyścigu jej męża. Nie pojawiała się wraz z nim publicznie, nie występowała przed kamerami, nie udzielała wywiadów.
Przed niedzielnym wieczorem wyborczym i piątkowym pocałunkiem wraz z dziećmi (14-letnią Aleksandrą i 9-letnim Stanisławem) pojawiła się jedynie na kilka sekund w programie "Klasa”, w którym Trzaskowski wystąpił, a także w 58-sekundowym spocie, w którym wraz z rodziną (w tym z mopsem) siedzą na słynnej już ławeczce Trzaskowskiego.
Zastanawialiście się gdzie jest ławeczka?
Kim jest Małgorzata Trzaskowska?
Małgorzata jest żoną prezydenta-elekta Warszawy od 16 lat. Skończyła Akademię Ekonomiczną w Krakowie, a przyszłego męża poznała w 1997 r. poprzez swojego brata, który był kolegą Rafała. Oboje studiowali wtedy w Kolegium Europejskim w Natolinie. Pobrali się pięć lat później, urodziły im się dzieci (przeznaczeniem ich syna Stanisława być może jest polityka – chłopiec urodził się bowiem w 2009 r., podczas wieczoru wyborczego po wyborach do Parlamentu Europejskiego).
Trzaskowska jest jednak nie tylko "żoną swojego męża". Ma własną karierę, spełnia się zawodowo.
W Urzędzie Warszawy – czyli sprawcy całego powyborczego medialnego szumu wokół niej– zaczęła pracować w 2007 roku. Wcześniej zajmowała się promocją stolicy, potem przeniosła się do biura rozwoju gospodarczego. Dziś jest jednym z jego głównym specjalistów. Do jej zadań należy m.in. koordynacja przygotowań Warszawy do udziału w międzynarodowych targach inwestycyjnych, a także współpraca ze start-upami.
– Kiedy walczyłem o przywrócenie godności ludziom, on zatrudniali żony w ratuszu i potem udawali, że nic nie słyszą o tragediach ludzi, powstańców wyrzucanych do piwnic – mówi Jaki z offu, a na ekranie widać screen z artykułu opublikowanego w czerwcu przez Wirtualną Polskę "Żona Rafała Trzaskowskiego pracuje w ratuszu u Gronkiewicz-Waltz. »To nie przypadek«”.
Co ciekawe Jaki świadomie bądź też nie zacytował tu swojego byłego już konkurenta w walce o urząd prezydenta Warszawy, Jana Śpiewaka.
Artykuł, który wykorzystał, to bowiem wypowiedź kandydata Wolnego Miasta Warszawy, w której ten sugeruje, że fakt, że Trzaskowska zaczęła pracować w Urzędzie Miasta Stołecznego Warszawy tuż po wygranej Hanny Gronkiewicz-Waltz wcale nie jest przypadkiem. Trzaskowski był bowiem odpowiedzialny za kampanię wyborczą byłej prezydent.
– Ratusz to przecież jedno wielkie biuro karier. Pracują tam m.in. siostra [Anna Grocholska - red.] i siostrzeniec [Henryk Grocholski - red.] Róży Thun z PO. Ratusz to w sumie 40 tysięcy etatów. Nic więc dziwnego, że PO tak walczy, żeby nie stracić tych stanowisk i pieniędzy. Dla nich to byłaby katastrofa – mówił Śpiewak Wirtualnej Polsce.
Co zrobią Trzaskowscy
Biuro karier czy też nie, faktem jest, że Małgorzata Trzaskowska ma w pracy na rzecz Warszawy większe doświadczenie niż jej mąż, a doświadczeni urzędnicy są na wagę złota.
Jednak tu pojawia się właśnie pytanie, czy Trzaskowska swoją pracę zachowa. Jeśli tak – z pewnością wykorzysta to PiS i krytycy Trzaskowskiego, którzy politykowi zarzucą nepotyzm i obsadzanie stołków członkami rodziny (mimo że przecież jego żona pracuje tam już od prawie 11 lat). Jeśli nie – może to być duża strata dla samego ratusza, a być może i przyczyna małżeńskiego konfliktu.
Sam Trzaskowski pytany o to przed wyborami odpowiadał różnie.
Najpierw poruszył tę kwestię w listopadzie ubiegłego roku w wywiadzie dla „Super Expressu”. – Nie będzie mogła tam pracować. Nie zamierzam wprowadzać standardów PiS i być przełożonym i pracodawcą własnej żony. Ona bardzo lubi swoją pracę i, jak się należy domyślać, nie jest zachwycona taką perspektywą. Rozmawiamy o tym – powiedział.
Nieco łagodniejszy ton obrał jednak we wrześniu tego roku.
Rozmawiamy o tym, dlatego że jeżeli mówię poważnie o programie dla kobiet, jeżeli mówię poważnie o równouprawnieniu, to to nie jest tak, że będę podejmował sam tę decyzję, tylko podejmiemy razem tę decyzję z żoną, ale żona nie wyobraża sobie tego, żebym ja mógł być jej szefem. To jest jasne – mówił w Radiu Zet.
Po wyborach Trzaskowski się jeszcze na ten temat nie wypowiedział. Co zrobią Trzaskowscy? Chyba będą musieli faktycznie to poważnie przedyskutować.
Nie chcę żony zwolnić, tylko z nią rozmawiam o tym, że taka sytuacja - trzeba o niej dyskutować. To będzie decyzja przede wszystkim żony. (...) Przypominam tylko, że żona zaczęła pracować w ratuszu, zanim ja w ogóle wszedłem do polityki. Od 2007 r. Ale wtedy już prezydentem była Hanna Gronkiewicz-Waltz. (...). Ja nie miałem wtedy nic wspólnego z polityką.