
Całego dnia potrzebował Sławomir Broniarz na to, żeby przeprosić uczniów i rodziców za swoje słowa o rzekomo zagrożonych promocjach do następnej klasy. Szef ZNP zapewnia, że nie chciał nikogo straszyć czy wywierać presji, a jedynie próbował pokazać konsekwencje przedłużającego się protestu nauczycieli.
REKLAMA
– Jeżeli jakikolwiek uczeń lub rodzic poczuł się tymi słowami zagrożony, to śmiało mogę powiedzieć, że nie było to moim celem, intencją i za to mogę przeprosić oczywiście. I tak to czynię – powiedział Sławomir Broniarz na antenie TVN. Szef ZNP odpowiedział w ten sposób na rosnącą falę krytyki po słowach, które wypowiedział dzień wcześniej.
Jeszcze w sobotę Broniarz straszył, że w tym roku uczniowie mogą nie otrzymać promocji do następnej klasy. – Mamy w ręku potężny oręż, jakim jest promocja uczniów – stwierdził szef związkowców. Wśród opinii publicznej zawrzało. Wiele osób twierdziło, że Broniarz niczym terrorysta bierze za zakładników polskich uczniów.
– Mówimy o strajku bezterminowym i on musi mieć także swoje konsekwencje, o tych konsekwencjach mówiłem, mam nadzieję, że pani minister Anna Zalewska zdaje sobie z tego sprawę – wyjaśnił Broniarz w niedzielę. Na razie jednak nic nie zapowiada, by konflikt między MEN i nauczycielami miał się szybko zakończyć.
źródło: TVN24
