Prezes PiS wystąpił pod Pałacem Prezydenckim w 9. rocznicę katastrofy smoleńskiej. Przemówienie było finałem tradycyjnego marszu z tej okazji. Jarosław Kaczyński unikał wskazywania winnych tragedii, jak to wcześniej bywało, ale w jego przemówieniu nie zabrakło mocnych akcentów.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
Na początku Jarosław Kaczyński wymownie ocenił wyprawę do Katynia z 2010 roku. – To nie był zwykły wyjazd. To była misja dużo szersza niż tylko wspomnienie po zmarłych w Katyniu. Tu chodziło o to, by Polska odzyskała to co nam zabierano po II wojnie światowej i po 1989 r., tzn. odzyskała prawo do prawdy – tłumaczył lider PiS.
– A to jest także prawo do godności. Nasz naród często wypełniał swoje zobowiązania także ogromnym kosztem. Ta prawda jest ciągle przez wielu kwestionowana. Ale jeżeli chcemy odzyskać status wielkiego europejskiego narodu, to musimy o tę prawdę walczyć. Rozumiał to śp. prezydent Lech Kaczyński, rozumie to prezydent Andrzej Duda – powiedział. Takie porównanie padło z ust Jarosława Kaczyńskiego po raz pierwszy.
Co znamienne, zabrakło jakiejkolwiek wzmianki o roli Antoniego Macierewicza w "wyjaśnianiu" przyczyn tragedii smoleńskiej. – Musimy tą drogą iść dalej. Tą drogą idzie obecny prezydent i obecny rząd. Ona obejmuje także to wszystko, co składa się także na siłę naszego narodu, naszego państwa. Musimy tą siłę budować, a w wielu wypadkach odbudować – raz jeszcze prezes PiS "wywyższył" w niespotykany dotąd sposób Andrzeja Dudę.
– To, że po dziewięciu latach wciąż tu jesteśmy, to świadectwo, że jest w nas ta potrzebna siła, determinacja i nadzieja – kontynuował Kaczyński i to zdanie spotkało się z wyjątkowym entuzjazmem. – Jarosław, Jarosław! – gromko odpowiedzieli zgromadzeni pod sceną.
Kaczyński zaapelował także, by pamiętać o tragedii smoleńskiej. – Musimy jeszcze bardzo wiele uczynić, by nasz naród był zwarty, miał poczucie wewnętrznej siły i sprawiedliwości, by naród był naprawdę narodem, by był wspólnotą – przekonywał. – Zwyciężymy, zwyciężymy! – usłyszał od rozentuzjazmowanych zwolenników PiS.
Miesięcznice smoleńskie przestały odbywać się dokładnie przed rokiem. Prezes PiS zapowiedział wtedy, że miejsce miał "marsz ostatni". – Kończymy, doszliśmy do celu – stwierdził. Prawdopodobnie stało się tak na skutek braku sukcesów podkomisji smoleńskiej Antoniego Macierewicza.