Przy okazji skandalu lustracyjnego z Kazimierzem Kujdą, na jaw wyszło, że legendarna już "pani Basia", która zarządza biurem Jarosława Kaczyńskiego za czasów PRL-u pracowała w biurze komunistycznego generała Michała Janiszewskiego. Teraz na jaw wyszło, że mógł on być osądzony w procesie osób odpowiedzialnych za stan wojenny. Mógł – jednak prokurator uznał go za zmarłego, choć ten żył jeszcze... 10 lat.
W prokuratorskich dokumentach przesłanych do sądu można znaleźć informację o tym, że gen. Janiszewski powinien zasiąść na ławie oskarżonych w procesie twórców stanu wojennego. Przez prokuratora IPN-u został jednak zaliczony do grona "zmarłych członków związku przestępczego kierowanego przez generała Wojciecha Jaruzelskiego: generała Tadeusza Hupałowskiego, generała Mieczysława Dębickiego i innych".
Sęk w tym, że informacje z 2006 roku to po prostu nieprawda. Redakcja tvn24.pl sprawdziła, że generał zmarł w 2016 roku, o czym świadczą doniesienia prasowe oraz nekrologii.
Na pytania o dziesięcioletnią dziurę w wiedzy prokuratora, IPN odpowiada, że prowadzone jest postępowanie służbowe, "mające na celu wyjaśnienie przyczyn powstałego uchybienia".
Przy okazji skandalu z Kazimierzem Kujdą, na jaw wyszło, że jako sekretarka generała Janiszewskiego pracowała "pani Basia", która od niemal 30 lat zarządza biurem Jarosława Kaczyńskiego. Co ciekawe, to od tego generała obecny prezes PiS odbierał Kancelarię Prezydenta w czasach, gdy pracował w administracji Lecha Wałęsy.
– To jeden z największych skandali współczesnej Polski. IPN, zamiast rozliczyć jednego z głównych twórców stanu wojennego, wymazuje go z aktu oskarżenia. Sprytnie ułaskawiono generała, fałszując akt oskarżenia – twierdzi poseł Brejza, który ujawnił dawne powiązania Barbary Skrzypek.
Poseł PO dodaje, że "ktoś celowo chronił kluczowego generała, rozpiął nad nim parasol ochronny". Zapowiedział złożenie w tej sprawie zawiadomienia do prokuratury.