Zdrada zdradzie nie równa. A szczególnie jeśli jest to zdrada w wersji mikro. A tą może być wszystko: od SMS-a do byłej po niewinny flirt z bliskim kolegą. Powiecie: "halo, halo, przecież to nie zdrada, bez przesady!". Jednak jest. Chociaż nie musi.
Niedawno spotkałam się z koleżanką, 30 lat, stały partner od kilku lat, od niedawna narzeczony. Co chwila wibrował jej telefon, z uśmiechem na ustach czytała nowe wiadomości na Messengerze i szybko odpisywała. Wysyłała nawet swoje selfie, zdjęcia drinków, a nawet – o zgrozo! – moje. Wtedy nie wytrzymałam. – Z kim Ty tak rozmawiasz? Z B. [nazwijmy tak jej narzeczonego]? – spytałam ją w końcu lekko podirytowana. – Nie, nie, z nowym kolegą z pracy, jest bardzo miły, świetnie się nam rozmawia – odpowiedziała, jak gdyby nigdy nic. I wysłała mu kolejne zdjęcie.
Niby nic. Ot, rozmowa z miłym kolegą. Żadnych randek, pocałunków, seksu. Tylko pogaduszki i zdjęcia. Ale czy partner mojej koleżanki też by tak na to spojrzał? Nie wiem, czy byłby zadowolony, wiedząc, że jego przyszła żona całymi godzinami rozmawia z obcym facetem. Ja chyba bym nie była.
Oto mikro zdrady. Czyli nie zdrady definitywne i na całego, ale – jak sugeruje nazwa – zdrady malutkie. Prawie zdrady. Zdrady emocjonalne, a nie fizyczne, przed którymi przestrzega nas dziesięć przykazań.
Wbrew pozorom potrafią być one niebezpieczne.
Przytulasy z koleżankami
Możecie zapytać: ok, ale co to właściwie jest? Jak to rozpoznać? Jak wyjaśnia amerykańska terapeutka Lindsey Hoskins w artykule w magazynie "TIME", to zachowania, które są na granicy wierności i niewierności".
Mikro-zdrady to na przykład wspomniany przykład mojej koleżanki, która flirtowała z kolegą. To też zachowanie chłopaka mojej znajomej, który ma wiele przyjaciółek i nie ma oporów, aby na imprezach dać im usiąść na swoich kolanach lub zatańczyć tańca-przytulańca (mimo że moją koleżankę doprowadza to do szału). To komplementowanie wyglądu osoby płci dla siebie atrakcyjnej, kawa z były partnerem, żarcik z podtekstem do pani w sklepie.
Mikro zdrady najpowszechniejsze są dzisiaj w sferze wirtualnej, bo wydają się niewinne. "Jak to, przecież nic nie zrobiłem, tylko lajkowałem jej zdjęcia!" – nieważne, że wszystkie. To obczajka innych osób na mediach społecznościowych, przeglądanie Tindera dla zabawy, wysyłanie selfie do koleżanki z pracy.
Przyjęło się, że zdrada dzieje się wtedy, kiedy druga osoba nie wie, co robi jej druga połówka. Jednak w mikro zdradach nie jest to takie proste. Kiedy idziesz z partnerem i swoim kolegą na pizzę, a podczas spotkania cały czas rozmawiasz z tą drugą osobą i zacięcie z nią flirtujesz, to jest to mikro-zdrada. Nawet jeśli Twój ukochany siedzi obok.
Przeważnie. Bo to wcale nie jest takie proste. Bo to co dla jednego będzie mikro zdradą, dla drugiego wcale nie musi nią być.
To w końcu zdrada czy nie?
Moja koleżanka, która pisała z kolegą na naszym spotkaniu, bez wątpienia mikro zdradzała. Wiedziała bowiem, że jej narzeczony będzie zazdrosny i zareaguje złością – dlatego nie powiedziała mu nawet o "miłym koledze" z pracy. Mikro zdradzał również chłopak mojej znajomej, który był "królem kobiet". Dlaczego? To proste: moja koleżanka czuła się zdradzana.
To czy zachowanie jest mikro zdradą jest więc kwestią indywidualną dla każdego związku. Mam kolegę, którego dziewczyna... pisze z innymi mężczyznami na Tinderze. Brzmi dziwnie? Tak, ale pisze one o aplikacji randkowej pracę dyplomową i rozmowy oraz flirty z użytkownikami traktuje w kategoriach badawczych. Co nie zmienia faktu, że rozmawia i flirtuje z obcymi mężczyznami.
Co na to mój kolega? Dla niego to żaden problem i nie widzi problemu, ufa jej bezgranicznie. Mikro zdrada? Nie. Bo jemu to nie przeszkadza. – Przecież to jej praca naukowa, nic w tym głębszego się nie kryje – odpisał mi na moje pytanie.
W tym sęk – tak jak dla praktycznie każdego zdradą będzie pocałunek lub akt seksualny, tak mikro zdrada będzie dla różnych osób czymś zupełnie innym. Jak stwierdziła wspomniana już terapeutka Lindsey Hoskins w "TIME", "dla różnych ludzi i różnych związków granica leży w różnych miejscach".
Jeśli ją przekroczyłeś, ale czujesz się niewinny ("nie miałem na myśli nic złego, słowo, kocham tylko Ciebie!"), to... nic to nie da. Twój partner czy partnerka może bowiem czuć się niekomfortowo z Twoją bliskością ze znajomym z pracy oraz mieć wrażenie, że się od niego oddalasz.
Dlaczego? Bo przekraczasz emocjonalne granice i nadwyrężasz zaufanie partnera. Albo prościej: okazujesz zainteresowanie drugiej osobie, podczas gdy powinieneś okazywać je swojej drugiej połówce. Przecież to z nią kiedyś, na samym początku flirtowałeś, pisałeś godzinami na komunikatorach i wymieniałeś się zdjęciami.
Wtedy związek może być zagrożony.
Strzeż się ruchomych piasków
Mikro zdrady są więc bardzo grząskim gruntem. Albo inaczej: mikro zdrady to ruchome piaski. Bo niby wszystko jest dobrze, a ty tylko niewinnie flirtujesz z dobrą znajomą, po czym nagle bum. Twój udany dotąd związek się psuje.
Nie jest to trudne – wystarczy, że zaangażujesz się w relację z drugą osobą, złapiesz z nią bliski emocjonalny kontakt. Wtedy, chcąc nie chcąc, możesz zacząć się oddalać od drugiej połówki. Niewykluczone że mikro zdrada doprowadzi również do pełnoprawnej zdrady, linia jest cienka. Trzeba więc po pierwsze uważać, a po drugie respektować ustalone w swoim związku granice i uczucia swojego partnera czy partnerki.
Hoskins radzi, że kluczem jest tu komunikacja w związku. Czyli mówiąc krótko: rozmowa i to szczera. Partnerzy powinni mówić sobie, co jest dla nich w porządku, a co nie, co ich zraniło, co im się nie podobało w zachowaniu drugiej osoby. Najlepiej niczego nie ukrywać, wtedy wciągnięcia przez ruchome piaski można uniknąć.
Ale też warto zastanowić się, dlaczego do mikro zdrady w ogóle doszło. "Zapytaj partnera: »Ok, co było w tym pociągającego? Co czułeś podczas tego zachowania lub interakcji? Jeśli to wiązało się z potrzebą, którą odczuwasz, a której nasz związek nie zaspokaja, możemy się na niej skupić? Może popracujemy nad tym, żeby dodać ten rodzaj dynamiki do naszej relacji?«" – radzi terapeutka w "TIME".
Warto spróbować. Jeśli nasza relacja jest tego warta, lepiej o nią walczyć. I nie dać się ruchomym piaskami.