Tylko 3 do 5 proc. osób cierpiących na chorobę Hashimoto powinno stosować dietę bezglutenową. To osoby, które mają celiakię. Specjaliści przestrzegają, że innym chorym ta dieta może bardzo zaszkodzić. Inna sprawa, że u wielu osób, które uważają, że mają chorobę Hashimoto, tak naprawdę może ona nie występować…
Nie zawsze Hashimoto
– Teraz mamy skłonność, żeby wszystkie patologie w obrębie tarczycy nazywać chorobą Hashimoto. Pojawia się niewielka ilość przeciwciał i już mówimy o chorobie Hashimoto – tłumaczył prof. dr hab. n. med. Marek Ruchała z Oddziału Klinicznego Endokrynologii, Przemiany Materii i Chorób Wewnętrznych, Szpitala Klinicznego im. Heliodora Święcickiego UM w Poznaniu, podczas konferencji "Endokrynologia 2019”.
– Nazwijmy to jak chcemy, choć chyba lepiej byłoby to nazwać przewlekłym autoimmunizacyjnym zapaleniem tarczycy. Może Hashimoto nie obraziłby się na nas wtedy - w końcu nie wszyscy mają powiększoną tarczycę – dodaje.
Zdaniem profesora Ruchały mamy nadwykrywalność choroby Hashimoto. To z powodu dostępu do diagnostyki. Jeszcze 40 lat temu nikt nie wiedział, że istnieją te przeciwciała, które dzisiaj oznaczamy w kierunku choroby Hashimoto.
Nazwa "choroba Hashimoto” pochodzi od nazwiska japońskiego chirurga dr Hakaru Hashimoto, który w 1912 roku opisał 4 przypadki tej choroby. Choroba Hashimoto, czyli przewlekłe limfocytowe zapalenie tarczycy, jest chorobą o podłożu autoimmunologicznym. W normalnych warunkach układ immunologiczny chroni organizm przed zakażeniami. W tym przypadku natomiast w wyniku nieprawidłowego pobudzenia układu immunologicznego dochodzi do powstawania przeciwciał przeciwko własnej tarczycy. Powoduje to przewlekłe niebolesne zapalenie tarczycy, powoli (przez lata) niszczące ten gruczoł i prowadzące do zmniejszenia produkcji hormonów. Źródło: Medycyna Praktyczna
– 30 lat temu wiedzieliśmy już, że to przeciwciała antymikrosomalne, a dzisiaj badania można zrobić w każdym laboratorium bez problemu. Niestety pojawiają się w badaniu przeciwciała i od razu podnosimy larum, że to choroba Hashimoto, że trzeba stosować dietę bezglutenowa i robić tysiące różnych, dziwnych rzeczy – mówi prof. Ruchała.
Te dziwne zalecenia, o których mówi profesor, to jego zdaniem, tylko doniesienia medialne, a nie zalecenia poparte badaniami naukowymi.
– To, że są przeciwciała jeszcze o niczym nie świadczy, nie świadczy o chorobie - musimy kontrolować funkcję tarczycy – wyjaśnia endokrynolog.
Zanieczyszczenie i nadmiar jodu
Jednak dlaczego pojawiają się przeciwciała, jeśli nie z powodu choroby Hashimoto? Według profesora Ruchały może to być związane z zanieczyszczeniem środowiska, a być może mamy do czynienia z tym, co w Japonii, gdzie jest nadmiar podawanego jodu. Jod dodaje się w Polsce do soli kuchennej, po to by zapobiec skutkom jego niedoboru, czyli niektórym chorobom tarczycy. Niedobory jodu, przed jodowaniem soli, były dość powszechne.
– My mamy podawane 150 mikrogramów jodu, a Japończycy podają 1000 mikrogramów jodu i tam tych chorób autoimmunizacyjnych jest więcej. Jesteśmy też w takim okresie przejściowym od niedoboru jodu, gdzie pojawiały się guzy, wola tarczycy, do wyrównania. Możemy mieć okres przejściowy, kiedy jest większa indukcja procesów immunologicznych. Trzeba też pamiętać, że możemy dziedziczyć skłonności genetyczne – wyjaśnia specjalista.
I dodaje: – Możemy mieć skłonność do autoimmunizacji ale to tylko skłonność, musi być jeszcze czynnik środowiskowy, który chorobę wyindukuje.
Może nigdy się nie rozwinąć
Choroba Hashimoto może potencjalnie doprowadzić do niedoczynności tarczycy. Bywa jednak, że przeciwciała do końca życia nie wyindukują niedoczynności tarczycy. Są jednak pacjenci, u których niedoczynność wystąpi szybko.
– Bardzo ważna jest kontrola USG. Jeśli mamy przeciwciała, to może to w przyszłości stymulować jakieś guzy tarczycy. Istotna jest również kontrola funkcji tarczycy. Zwiększonego poziomu przeciwciał nie leczy się i nie ma leczenia na to, choć pojawiają się głosy, że selen może działać korzystnie – twierdzi prof. Ruchała.
Tylko u chorych na celiakię
Co do stosowania diety bezglutenowej, profesor zaznacza, że stosuje się ją tylko u osób, które mają chorobę trzewną. To ok. 3-5 proc. chorych.
– Ostatnio przyszła do mnie pacjentka i mówi, że od pół roku nie je glutenu, odstawiła tyroksynę (lek przyjmowany przy niedoczynności tarczycy - przyp. red.) i dalej ma niedoczynność tarczycy. Wcale mnie to nie dziwi... To jest żerowanie na niewiedzy chorych. Oczywiście 3-5 proc. musi mieć dietę bezglutenową ale to są osoby chore na celiakię.
Dieta, o której mało się mówi
Jest jednak dieta, która prof. Ruchała poleca osobom cierpiącym na chorobę Hashimoto i warto byłoby to zalecenia wziąć sobie do serca.
– Czy ktoś głośno mówi, że osoby chore na chorobę Hashimoto mają 30-35 proc. szans, że wystąpi u nich insulinooporność, podwyższony poziom glukozy, czy cukrzyca? Nikt o tym nie mówi. My lekarze mówimy, że w Hashimoto należy zastosować inną dietę - dietę bez cukru – podsumowuje prof. Ruchała.
Reklama.
Udostępnij: 597
Prof. dr hab. n. med. Marek Ruchała
Oddział Kliniczny Endokrynologii, Przemiany Materii i Chorób Wewnętrznych, Szpital Kliniczny im. Heliodora Święcickiego UM w Poznaniu
Opowieści dietetyków, że mamy odstawić przy Hashimoto gluten, można włożyć miedzy bajki. Dwa lata temu pojawiły się prace, które mówią jednoznacznie, że osoby, które nie mają celiakii, a stosują dietę bezglutenową są bardziej narażone na choroby układu krążenia. Powstają specjalne ośrodki, pojawiają się książki, które obiecują w trzy miesiące wyleczenie choroby Hashimoto - nie należy tego słuchać.