7 najciekawszych samochodów do 100 tys. złotych, którymi jeździliśmy. Jest w czym wybierać
Bartosz Świderski
15 lipca 2019, 06:11·12 minut czytania
Publikacja artykułu: 15 lipca 2019, 06:11
Jak w dzisiejszych czasach kupuje się samochody? Emocjami. Przynajmniej na początku, bo gdy one opadną, do gry wchodzi rozsądek i nieco chłodniejsza kalkulacja. W dziale Moto mamy okazję jeździć całą masą samochodów, dlatego postanowiliśmy stworzyć subiektywny ranking i wybrać dla Was 7 samochodów, które będą najciekawszym kompromisem pomiędzy jakością i ceną. Limit? Podstawowa wersja musi zaczynać się poniżej magicznej bariery 100 tys. złotych. A jest w czym wybierać!
Musimy przyznać, że w tym rankingu będzie sporo pozycji od azjatyckich producentów. Wygląda na to, że to projektanci i inżynierowie z tamtej strony świata wyjątkowo dobrze balansują pomiędzy emocjami a zdrowym rozsądkiem.
Hyundai i30 to popularny model koreańskiego koncernu, który na pewno znacie z polskich dróg. Jest dostępny w kilku wersjach nadwozia, hatchback, wagon (kombi) i tytułowy fastback. Fajne połączenie w ramach jednej rodziny modelowej praktyczności (pierwsza dwójka) i czegoś bardziej emocjonującego (fastback).
Patrząc z boku, nawet ciężko byłoby zgadnąć, że to cały czas i30. Projektanci wykonali kawał dobrej roboty, linia fastbacka jest atrakcyjna i potrafi przyciągnąć wzrok. Wyraźne przetłoczenia, delikatnie opadający tył – to może się podobać. W środku jest funkcjonalnie, nowocześnie, choć momentami czuć, że to auto nie z segmentu premium.
Auto z daleka wydaje się trochę większe niż jest w rzeczywistości, ale da się nim podróżować względnie wygodnie. Od najpopularniejszej wersji hatchback różni się nie tylko wyglądem, ale także i zawieszeniem, które zostało wyraźnie usztywnione.
Niestety jeśli coś jest ładne, to nie zawsze idzie w parze z praktyką i tak jest tym razem. Nie za duży bagażnik i niemal zerowa widoczność w tylnej szybie. Realnie lusterko wsteczne przyda się bardziej do patrzenia na pasażerów z tyłu, aniżeli na to, co dzieje się za samochodem. Najtańszego fastbacka można mieć już od 72 900 zł.
Tu mógł pojawić się Volkswagen Golf, legenda swojej klasy, ale ostatecznie zdecydowaliśmy się na inny model niemieckiego producenta. Dlaczego? Kultowy Golf czeka na premierę nowej generacji, a T-Cross, który mieści się w zakresie cenowym, jest powiewem świeżości i wyjściem w stronę oczekiwań dzisiejszego klienta.
To wszechstronny samochód, który idealnie nadaje się do miasta, ale nie będziecie zawiedzeni także w trasie. Wizualnie jest nawet nieco ciekawszy od swojego starszego (niewiele) i większego brata T-Roca
Nie jest nijaki i na pewno wpadnie w oko kierowcom, którzy lubią dynamiczniejsze kształty. Zwróćcie uwagę na uwypuklenia z boku, zagłębienia w masce silnika i światła – to naprawdę w całości dobrze wygląda. Jak to w crossoverach, na nadwoziu nie zabrakło plastików "chroniących" pojazd. To jeden z elementów podkreślających uterenowioną stylistykę.
W środku to samochód do bólu praktyczny, bez fajerwerków, ale z przemyślanymi rozwiązaniami. Powiewem technologicznej nowości jest opcjonalny wirtualny kokpit, a oko można cieszyć dość sporymi możliwościami personalizacji wnętrza i nadwozia. Crossovery to specyficzne auta, ale ten model to połączenie funkcjonalności z odrobiną szaleństwa. A wszystko za naprawdę rozsądną cenę.
Z Leonem to w ogóle ciekawa opcja, bo to jeden z tych samochodów, o których niemal na pewno nie pomyślisz na początku swojej drogi wyboru. I tak było w naszym przypadku. Przynajmniej do momentu, w którym Leon po raz pierwszy wpadł w nasze ręce.
I tu pierwsze zaskoczenie, bo Leon okazuje się zaskakująco ciekawą propozycją. Jakościowo i technologicznie to właściwie ta sama bajka, którą mamy w Skodzie czy Volkswagenie (w końcu to jedna wielka rodzina), ale hiszpańska marka ma jeden zasadniczy plus – nie jest żadną z wspomnianych, a generalnie znajduje się mniej więcej w tym samym worku cenowym.
Kupując Seata dostajemy coś innego, coś nieoczywistego i może mniej popularnego, ale równie dobrego. Do rankingu trafiła wersja kombi tzw. sportourer (ST) ze względu na swoją praktyczność (w końcu kombi to kombi), ale do dyspozycji jest także tańsza (od 69 500 zł) wersja hatchback.
To męski samochód, który doceni każdy, kto lubi ładne i praktyczne rozwiązania. Jest zwinny i prowadzi się delikatnie, a nad kierowcą mogą czuwać nowoczesne systemy.
Kolejne niemieckie (choć trochę czeskie) przełamanie azjatyckiej hegemonii tego rankingu. Skoda Scala to zupełna nowość na rynku od najpopularniejszego producenta w Polsce. Scala zastępuje znany i wysłużony model Rapid i wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że będzie kolejnym hitem sprzedażowym, przez który konkurencja będzie miała ciężki orzech do zgryzienia.
Okej, Skoda nie wzbudzi twojej emocji. W nocy nie obudzisz się myśląc o tym, że chciałbyś kupić właśnie ją. Ale ten ranking w końcu bierze pod uwagę średnią pomiędzy emocjami a zdrowym rozsądkiem i tutaj wjeżdża ona – Skoda Scala, cała na biało. To znaczy na zielono.
Skoda w najlepsze korzysta z tego, co oferuje jej przynależność do giganta, jakim jest Grupa Volkswagen. Jednocześnie cały czas się wyróżnia charakterystycznym stylem i rozsądną ceną. Nie jest najładniejsza, nie jest najszybsza, nie jest najbardziej jakościowa, ani najlepiej wyposażona pod względem technologii. Ale w każdym z tych aspektów jest wystarczająco dobra, by stać się samochodem, który na co dzień wiernie towarzyszy swojemu właścicielowi. I jest po prostu tani, a w Polsce to wciąż kluczowy wyznacznik.
Podium otwiera japońska marka. Mazda ze swoją nową odsłoną modelu sygnowanego numerem 3 szczerze nas w tym roku zaskoczyła. Pokonaliśmy za jej kierownicą 2,5 tysiąca kilometrów: i w mieście, i w trasie. I na drogach krajowych, i na autostradach. I w dzień, w nocy. Z całego rankingu to zdecydowanie pozycja dla największych estetów i osób, które lubią rzeczy ładne. Ba, może nawet dla takich, dla których kwestie wizualne są istotniejsze niż praktyczne czy zdroworozsądkowe.
Mazda 3 to samochód, który na pewno będzie wyróżniał się na ulicy. Zwłaszcza w zjawiskowym kolorze soul red, który jest wręcz stworzony dla tego modelu. Świetny „przecinek” w szaro-czarnej rzeczywistości na polskich drogach.
Jest piękna, trochę jak mały cukiereczek. Wyrafinowana sylwetka, wyraźne przetłoczenia potęgowane przez kolor nadwozia, w którym odbija się wszystko dookoła. Z nadwozia pozbyto się zbędnych elementów i w efekcie stworzono jeden z najładniejszych hatchbacków w swojej klasie. Projektanci zdecydowanie przełamali schematy.
Mazda 3 ląduje na podium jednak nie tylko ze względu na swój wygląd. W końcu poza nim liczy się też wnętrze. I tutaj w końcu twórcy tego modelu odrobili pracę domową. Wsiadając do środka można poczuć zasłużone aspiracje do segmentu premium.
Jest nowocześnie i zgodnie z trendami, z czym do tej pory Mazda miała problem i czasami można było poczuć rozdwojenie jaźni. Z jednej strony atrakcyjne auto, z drugiej niby praktyczne wnętrze, ale rodem sprzed kilkunastu lat – zwłaszcza jeśli chodzi o system multimedialny.
Teraz tego problemu nie ma. Okej, czasem coś zaskrzypi, ale jest naprawdę elegancko, materiały są szalenie przyjemne w dotyku (zwłaszcza podłokietnik), a wszystko jest jeszcze praktyczne i czytelne. Piąteczka!
Największy minus? Cena. Ceny nowej Mazdy zaczynają się niestety aż od 94 900 zł, czyli tyle samo co większy i równie ciekawy numer dwa.
Koreańska firma do końca walczyła o pierwsze miejsce, ale ostatecznie zdecydowały nie tylko emocje, ale i zdrowy rozsądek, czyli nieco wyższa cena za model podstawowy.
Jesteśmy pod miłym wrażeniem tego, jak ostatnimi czasy na rynku radzi sobie KIA. Najpierw wypuścili sportowego Stingera, a później dorzucili coś z zupełnie innej beczki, czyli model Proceed.
KIA Proceed to przepiękne auto w nieoczywistej wersji, która kryje się za nazwą "shooting break". To trochę takie kombi, ale nieco seksowniejsze, aspekt wizualny stawia nieco przed tym praktycznym. Taki mix praktycznego kombi ze sportowym coupe. Mówi się, że jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego, ale z tej mieszanki wyszedł naprawdę atrakcyjny produkt końcowy.
Plus za odwagę – to w końcu mało popularna wersja nadwozia i do tego pierwszy shooting break w stajni KIA. Z przodu wygląda jak "zwykły" Ceed, ale z boku i z tyłu auto jest po prostu fantastyczne. Miękko opadająca linia dachu to stylistyczny majstersztyk.
Pewnym zaskoczeniem mogą być dostępne wersje. Otóż Proceeda można kupić tylko w dwóch opcjach wyposażenia: GT Line (od 94 900 zł) lub GT (od 109 900 zł) i czterech różnych wersjach silnikowych. W tej cenie dostajecie eleganckie auto, które cieszy wzrok nie tylko kierowcy, ale i przechodniów. W końcu to zupełna nowość na rynku.
I w ten sposób przechodzimy do numeru jeden naszego rankingu. Królowa może być tylko jedna, a Toyota Corolla jest nią nie tylko w tym rankingu. Nie wiem, czy zdajecie sobie z tego sprawę, ale to właśnie ten model jest najpopularniejszym autem w historii całej motoryzacji. Do tej pory żaden samochód nie sprzedawał się lepiej niż Toyota Corolla, która w latach 2004-2016 byłą nieprzerwanie najlepiej sprzedającym się autem w skali roku.
Ta skala powinna mówić sama za siebie, ale dodamy jeszcze parę słów. To w ogóle wyjątkowy okres dla Corolli, bo w tym roku do salonów wjechała najnowsza generacja produkowanego od 1966 modelu. Ta premiera ma nieco kanibalski charakter. Producent zdecydował się na odważny krok i postanowił, że Corolla "zje' swojego popularnego hatchback'owego brata o nazwie Auris, który przestanie istnieć.
W efekcie Corolla jest dostępna aż w trzech wariantach nadwozia i bez wątpienia każdy typ klienta znajdzie tutaj coś dla siebie. Jest standardowy sedan, praktycznie kombi (TS) i wspomniany kompaktowy hatchback.
Samochody japońskiego koncernu kupuje się głównie z powodu niezawodności i praktyczności, kwestie emocjonalno-wizualne schodziły na drugi plan. Tym razem jest jednak inaczej – nowa Corolla nie jest nijaka, choć nie sprawi, że pot z wrażenia pojawi się na twoim czole, zasługuje na uwagę i może się podobać. Jest nowoczesna i atrakcyjna (plus za LED-owe światła w wersji podstawowej). To auto... konsekwentne – zarówno wnętrze i zewnętrze auta idą w parze, co nie jest oczywistością.
"Często jest tak, że w środku fajnie wyglądającego auta, czeka nas powrót do przeszłości. Tutaj jest wręcz odwrotnie, a ze względu na masę wskaźników, często podświetlanych na niebiesko, można się poczuć jak z "Powrotu", ale raczej do przyszłości" – pisaliśmy po pierwszych jazdach.
Nowe Corolle już w wersji podstawowej są przyzwoicie wyposażone. Czekają tam nie tylko LED-owe światła do jazdy dziennej, ale także system automatycznego powiadamiania ratunkowego eCall i pakiet Toyota Safety Sense drugiej generacji (posiada inteligentny tempomat adaptacyjny i system zapobiegający kolizjom z innym pojazdami, pieszymi oraz rowerzystami).
Ile kosztuje numer 1 w naszym rankingu? To zależy od wersji, na którą się zdecydujecie. Najtańszy jest hatchback (75 900 zł), później sedan (77 900 zł) i niewiele droższe kombi (78 900 zł). To naturalnie ceny za wersje podstawowe, opcjonalne dodatki ostatecznie ją trochę podbiją. Nie szukajcie tam jednak wersji z silnikiem diesla. Toyota postanowiła przestać nie produkować Corolli w dieslu i zdecydować się albo na silniki benzynowe, albo na wersje, z którymi jest najbardziej kojarzona – hybrydowe. Więcej informacji na temat Toyoty Corolli znajdziecie na stronie producenta.