
Reklama.
Sieć obiegło jakiś czas temu nagranie z australijskiego buszu, który stanął w płomieniach. Wśród spalonych drzew lasu w Nowej Południowej Walii przemieszczała się koala. Gdyby nie interwencja Toni Doherty, zwierzę spłonęłoby żywcem. Na wideo słychać odgłosy, jakie z bólu wydawało zwierzę. Na szczęście szybko zostało ono schłodzone wodą i zabrane do szpitala.
– Nigdy nie słyszałam płaczu koali. (…) To było wzruszające. Wiedziałam, że muszą ją stamtąd wydostać – powiedziała kobieta.
Niestety we wtorek szpital w Port Macquire, który przyjął ranną koalę, poinformował, że zwierzę musiało zostać uśpione. "Podjęliśmy decyzję, by uśpić Lewisa. Dzisiaj rano poddaliśmy go znieczuleniu ogólnemu, żeby opatrzyć poparzenia i zmienić bandaże. (…) W przypadku Lewisa stan się pogorszył. Naszym głównym celem jest przede wszystkim dobro zwierząt, dlatego zdecydowaliśmy się to zrobić" – czytamy na fanpage’u placówki.