Andrzej Duda udzielił świątecznego wywiadu TVP Info. A jednak mimo że święta powinny sprzyjać raczej wyciszeniu emocji, prezydent ich nie uniknął. W ostrych słowach ocenił reakcję prezes Sądu Najwyższego Małgorzaty Gersdorf na tak zwaną ustawę represyjną, która ma pozwolić na karanie sędziów nieposłusznych PiS.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Andrzej Duda odniósł się do słów pierwszej prezes Sądu Najwyższego, która nazwała nowelizację ustaw sądowych przez PiS ustawą kagańcową. Opisując, co w praktyce oznacza nowela partii Kaczyńskiego, porównała ją do stanu wojennego.
– Pani prezes Gersdorf opowiada – w szczególności za granicą – o Polsce takie rzeczy, że powiem tak: wstyd mnie ogarnia, kiedy słyszę, że ktoś, kto mieni się I prezesem SN, może o polskim państwie poza granicami kraju opowiadać takie rzeczy – mówił wyraźnie wzburzony prezydent w TVP Info.
– Nawet jeżeli to się dzieje tylko w środowisku sędziowskim – po prostu wstyd. Wstyd za to, kto w ogóle został na urząd tego I prezesa Sądu Najwyższego wybrany – kontynuowała głowa państwa. Potem prezydent dodał jeszcze, że może są to mocne słowa, ale takie ma właśnie odczucia, i jest to dla niego "jako prezydenta Rzeczpospolitej sytuacja ogromnie przykra".
Przypomnijmy: prof. Małgorzatę Gersdorf powołał na sędziego Sądu Najwyższego Lech Kaczyński, na którego dziedzictwo i autorytet Andrzej Duda wielokrotnie się powoływał.
O stylu sprawowania polityki przez PiS dobitnie mówiła kiedyś sama prezes Małgorzata Gersdorf, która w jednym z wywiadów dokładnie opisała różnice pomiędzy braćmi Kaczyńskimi.
– Czytałam wywiad Jarosława Kaczyńskiego, który powiedział panu, że nie wiadomo, czy ta Gersdorf to jest autorytet. Pan Kaczyński powinien wiedzieć, kim jest ta Gersdorf, bo mieszkaliśmy na warszawskim Żoliborzu podwórko w podwórko. A jego brata znałam bardzo dobrze, bo był – tak jak ja – prawnikiem od prawa pracy. Jarosław to był zawsze polityk, który burzy. Nigdy nie miałam takiej oceny Lecha – stwierdziła.