Na temat zawartości kobiecych torebek powstają już mity. Podobno nosimy w torbach pół łazienki, pół szafy i pół kuchni. Rzekomo nic nie możemy w nich znaleźć – zwłaszcza, gdy czegoś szukamy. A w najmniej spodziewanym momentach odkrywamy takie skarby, jak nóż do chleba, doniczkę, pieluchę dziecka, puszkę kociej karmy i spleśniałą gruszkę.
Teksty w stylu: "Dziada z babą tylko w tej torebce brakuje", "Jak zwykle nie możesz znaleźć kluczy", "Jezu, jaka ciężka!", "Po co ci tyle bzdetów?", my, kobiety, znamy aż za dobrze. Szczególnie upodobali je sobie mężczyźni, którzy chlubią się tym, że "na mieście" wystarczy im kieszeń, a od wielkiego dzwonu – plecak.
Ale jak jest naprawdę? Bezdenna otchłań kobiecej torby – której doskonałym symbolem jest magiczna torebka bez dna Hermiony Granger, przyjaciółki Harry'ego Pottera – jest prawdą czy mitem? Czy faktycznie nosimy ze sobą za dużo rzeczy? A może właśnie wystarczająco, a mężczyźni po prostu nas nie rozumieją?
Sprawdziliśmy to! Zajrzeliśmy do torebek dziewięciu Polek – mieszkanek Warszawy, kobiet w różnym wieku. Oto co w nich znaleźliśmy.
Magdalena, 36 lat
– Nuda, Pani, nuda... Kiedyś miałam śrubokręt w torebce. Nosiłam go pół roku. Zgarnęłam go, bo miałam coś przykręcić w aucie... i nie było czasu go wyjąć – odpowiada Magdalena na naszą prośbę: "opowiedz, co masz dzisiaj w torbie".
Jednak wcale tak nudno nie jest. Podobnie jak śrubokręt, który "chodził" z Magdaleną pół roku, miejsce w jej torebce na dłużej znalazła... dziecięca, elegancka muszka. – Muchę miesiąc temu znalazłam u moich rodziców w przedpokoju. To muszka mojego 6-letniego syna. Trafiła do dziadków, bo zabrali go kiedyś w stroju galowym z przedszkola. Jakoś tak czasu brak, żeby ją wyjąć i włożyć na miejsce.... – śmieje się.
Zresztą czerwone, papierowe serce jest prezentem właśnie od jej synka. – Zrobił mi je w przedszkolu – uśmiecha się Magdalena. Różową torebkę na zakupy też otrzymała od dziecka. – Dostałam ją od syna na Dzień Mamy. Przez trzy dni zachował tajemnicę i trzymał te torebkę ukrytą. Tamtego ranka przybiegł do mnie rano i krzyczał: "Najlepszego, mamusiu!". Powiedział, że tak mu było ciężko z tym sekretem – opowiada 36-latka.
A co z ketchupem? – Zabieram zawsze ze sobą z lokali ketchupy, papierki z solą i cukrem. Ketchup zazwyczaj wkładam do lodówki. Dzięki temu nie raz zabłysnęłam na imprezach, kiedy skończyły się przyprawy. Już miałam cztery sytuacje na grillu rodzinnym, że skończył się ketchup, ale, niespodzianka, miałam 10 "tubek" z McDonald's.
Katarzyna, 45 lat
– Czerwony to wcale nie mój ulubiony kolor. Jakoś tak wyszło – śmieje się 45-letnia Katarzyna. – Parasolkę wzięłam z domu na chybił trafił, a i kalendarz nosiłam ostatnio inny, czarny – tłumaczy.
Ze swojej torby Katarzyna wyjmuje aż dwa kremy do rąk, z czego jeden jest bożonarodzeniowy, pachnący Gwiazdką. A za oknem... upał. – Noszę go, bo jest prezentem od moich dzieci i jeszcze go nie zużyłam. Zresztą mój drugi krem też jest od dzieci. Lubią, jak używam rzeczy, które mi podarowały – opowiada.
Nie można zapomnieć o zielonej gumce do włosów. – Nie ruszam się bez gumki z domu. I to jeszcze od czasów szkolnych – wyznaje Katarzyna.
Asia, 21 lat
Ze swojej olbrzymiej, czarnej torby Asia wyjmuje okulary, tampony, słuchawki, nerkę i... dużą butelkę męskich perfum. – Uwielbiam męskie perfumy i się tego nie wstydzę. Są świeże i intrygujące. To niesamowite, jak inaczej potrafią pachnieć na ciele kobiet – tłumaczy 21-latka.
Z torby wysypuje też garść kapsli z sentencjami. Dla Asi wcale nie są to śmieci. – W ostatnim czasie wkręciłam się w kupowanie Tymbarków w szklanych butelkach. Przed ich otwarciem zawsze zadaję sobie w głowie pytanie, na które chciałabym dostać odpowiedź. Okazuje się, że wróżby spod kapsla czasami wcale nie kłamią...
Paula, 40 lat
Duża torebka i minimalistyczna zawartość. Jeśli mężczyźni uważają, że w kobiecych torebkach jest chaos i mieszanie z poplątaniem, to ta torba zadaje temu kłam. – Uwielbiam duże torby, chociaż trudno w nich coś znaleźć. Małych nie znoszę – mówi 40-letnia Paula.
Jednak zawartość torby Pauli (pachnący olejek, okulary, mały scyzoryk przy kluczach, wkłady do ołówka...) zwykle jest nieco inna. – Zwykle noszę jeszcze laptopa i kosmetyczkę, dzisiaj ich akurat zabrakło. Wtedy ta wielka torba jest praktycznie zapełniona – tłumaczy 40-latka.
Patrycja, 27 lat
Patrycja nie zdecydowała się na torebkę. Na co dzień nosi plecak. Zawartość plecaka może być jednak tak samo intrygująca, jak torebki. W końcu tu mieści się cały kobiecy świat.
U Patrycji na pierwszy plan wysuwa się książka. 27-latka bez czegoś do czytania nie rusza się z domu. – Prawie zawsze mam przy sobie jakąś książkę, czy to w formie papierowej, czy na Kindle'u. Czytać można przecież wszędzie – zarówno w komunikacji, jak i przy stoliku w restauracji, czekając na znajomą, która się spóźnia. Ta akurat jest pożyczona z zaprzyjaźnionej kawiarni i do zwrócenia – opowiada.
Maseczka ochronna, balsam do ust, podpaska, portfel... Ale skąd w plecaku Patrycji wzięła się leżąca luzem, samotna złotówka? – Skitrana na wózek w Lidlu – śmieje się.
Magda, 35 lat
Za kilka dni sierpień, lato w pełni. Skąd u Magdy skórzane rękawiczki? – Po prostu zostały z zimy – śmieje się 35-latka, która ze swojej torby wyjmuje też stare bilety autobusowe, maleńką figurę kotka, saszetkę w kształcie czerwonych ust i... kastet (prezent od kolegi).
Jest jeszcze małe lusterko z meksykańskim motywem. Pamiątka z dalekiej podróży? Wartość sentymentalna? Rzeczywistość okazuje się dużo... mniej filmowa. – "Meksykańskie" lusterko zostało zakupione w chińskim sklepie ze wszystkim w Gdańsku na zimowych wakacjach. Nie ma głębszej historii – tłumaczy Magda.
Kinga, 30 lat
Ze swojej torebki Kinga wyjmuje... drugą torebkę. – W jedną torbę nigdy się nie mieszczę, zwłaszcza jak biorę ze sobą obiad i kawę w kubku termicznym. Dlatego zwykle noszę małą torebkę i do tego zabieram albo plecak, albo większa siatę – odpowiada 30-latka na nasze zdziwione spojrzenia.
Faktycznie rzeczy w torbie (torbach) Kingi jest sporo. Dwie kosmetyczki, dwie luźne baterie, szminka, plastikowy woreczek, dwa płyny do dezynfekcji, jabłko... Na dnie Kinga znajduje kilkanaście czarnych wsuwek do włosów. – Wsuwki zawsze się przydają – czy to do wciągnięcia sznurka, czy do zakrycia zbyt dużego dekoltu. Ale te zostały w torebce akurat po jakimś weselu, kiedy nad ranem rozpuściłam koka – tłumaczy.
Kinga ma też tego dnia przy sobie... małą butelkę wódki, popularną małpkę. – Noszę ją w razie czego. Gdyby nadarzyła się okazja na imprezę – śmieje się.
Kasia, 32 lata
Z bawełniane torby Kasi wypada kilkanaście paragonów. Ze sklepów spożywczych, warzywniaka, Rossmanna. – Moja torebka zawsze ma warstwę paragonową! Wrzucam je i do niczego się nie przydają. Co jakiś czas wywalam wielkie naręcze paragonów, ale zasoby od razu się odbudowują – tłumaczy ze śmiechem 32-latka.
Trudno nie zachwycić się też breloczkiem do kluczy. To gadżet z "Wiedźmina", którego Kasia jest zagorzałą fanką. – Breloczek towarzyszy mi od momentu, gdy zdobyłam przedpremierowo grę "Wiedźmin 3: Dziki Gon". Kiedyś się zerwał i o mało go nie zgubiłam. To był przerażający moment!
Julia, 31 lat
Gaz pieprzowy i scyzoryk? – Przezorna zawsze ubezpieczona. Zawsze mam je w swojej torbie, bo nigdy nie wiem, kiedy akurat wrócę późną nocą do domu. Niestety w takiej rzeczywistości żyjemy, samotna kobieta po zmroku nie może czuć się bezpieczna – mówi ze smutkiem Julia.
– Zawartość mojej torebki nie wygląda zbyt estetycznie. Przepraszam, że musicie to oglądać. Szmatka do okularów cała w szmince, rozwalony pierścionek, apaszka, która śmierdzi ziołowymi lekami na uspokojenie, które kilka dni temu rozsypały mi się w torbie... Od tego czasu ich nie noszę. A chustkę mam przy sobie ostatnio zawsze – na wypadek, gdybym zapomniała maseczki do tramwaju. Akurat dziś zapomniałam.
31-latka wyjmuje też z torebki... cztery szminki i błyszczyk. – Zawsze mam pomalowane usta. To mój znak rozpoznawczy. Ale faktycznie, aż tyle to chyba przesada – dodaje.
A po co Julii dwa drewniane spinacze? – Szczerze? Nie mam zielonego pojęcia – wybucha śmiechem.