– Żadna instytucja – na czele z ministrem zdrowia – nie ma prawa, żeby zamknąć szpital przed odwiedzającymi chorych. To dyrektorzy placówek wiedzą, jaki jest lokalny poziom zagrożeń. I to oni korzystają ze swoich prerogatyw i mają prawo zezwolić na odwiedziny – tłumaczy nam Marek Cytacki z biura Rzecznika Praw Pacjenta.
W sobotę Przemysław Czarnek, były wojewoda lubelski, dziś poseł PiS, odwiedził 88-letnią babcię na oddziale rehabilitacji Wojskowego Szpitala Klinicznego w Lublinie. W poniedziałek miał odebrać z rąk prezydenta nominację na ministra edukacji. Ale wcześniej na Twitterze poinformował o pozytywnym wyniku testu na obecność covid-19.
Natomiast kilka dni później "Gazeta Wyborcza" podała, że koronawirusa ma także 90 proc. pacjentów tego oddziału, a na kwarantannie przebywa prawie cały personel szpitala. W tym również kierownik oddziału profesor Piotr Majcher.
Ten dziennikarzom powiedział, że nie ma sobie nic do zarzucenia, bo pacjentka, którą odwiedził poseł PiS, jest w ciężkim stanie. – A w takich sytuacjach odstępujemy od zakazu (odwiedzin – red). I nie ma tu różnicy, czy chodzi o posła, ministra, czy zwykłego Kowalskiego – zarzekał się profesor Majcher. Dodał też: – Są to sytuacje, gdzie sumienie nie pozwala postąpić inaczej.
Ale w sieci aż roi się od historii osób, którym odmówiono zgody na odwiedziny umierających w szpitalu krewnych. I mnożą się pytania: czy w czasie pandemii koronawirusa można odwiedzać bliskich w szpitalach; kto o tym decyduje; czy stan osoby chorej ma wpływ na taką decyzję. I przede wszystkim: czy poseł PiS złamał zakaz wojewody w sprawie szpitalnych odwiedzin?
A Ty jak myślisz?
czy
Wojewoda zakazuje
Szpital w czwartek opublikował oświadczenie, w którym powtórzył to, co profesor Majcher wcześniej wyjaśniał dziennikarzom. Było o tym, że nie jest możliwe wskazanie źródła zakażenia. A to "ze względu na 80 proc. udział przypadków bezobjawowych i skąpoobjawowych identyfikacja źródła jest mało prawdopodobna".
"Jednakże dopuszcza się możliwość odwiedzin pacjentów w stanie bardzo ciężkim, których rokowanie co do przeżycia lub utraty zdrowia jest poważne" – piszą przedstawiciele szpitala i powołują się na artykuł 33. Ustawy o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta.
Wspomniany artykuł mówi o prawie pacjenta do "kontaktu osobistego, telefonicznego lub korespondencyjnego z innymi".
Art. 33. [Prawo pacjenta do kontaktu z innymi osobami]
1. Pacjent podmiotu leczniczego wykonującego działalność leczniczą w rodzaju stacjonarne i całodobowe świadczenia zdrowotne w rozumieniu przepisów o działalności leczniczej ma prawo do kontaktu osobistego, telefonicznego lub korespondencyjnego z innymi osobami.
2. Pacjent ma prawo do odmowy kontaktu z osobami wymienionymi w ust.1.
Ale już artykuł 5. tej samej ustawy zezwala na ich ograniczenie ze względu na wystąpienie zagrożenia epidemicznego.
Art. 5. [Przesłanki ograniczenia korzystania z praw pacjenta]
Kierownik podmiotu udzielającego świadczeń zdrowotnych lub upoważniony przez niego lekarz może ograniczyć korzystanie z praw pacjenta w przypadku wystąpienia zagrożenia epidemicznego lub ze względu na bezpieczeństwo zdrowotne pacjentów, a w przypadku praw, o których mowa w art. 33 prawo do poszanowania życia prywatnego i rodzinnego, ust. 1, także ze względu na możliwości organizacyjne podmiotu.
To dyrektor decyduje
Profesor nauk prawnych Leszek Kubicki, sędzia Sądu Najwyższego w stanie spoczynku, wyjaśnia nam: – Na poziomie praw pacjenta układ przepisów jest taki, że to kierownik placówki dostaje uprawnienia w obie strony: do ograniczenia i zezwolenia na odwiedziny pacjenta w szpitalu.
Wtóruje mu Marek Cytacki z biura Rzecznika Praw Pacjenta, który podkreśla, że to dyrektor szpitala ponosi odpowiedzialność karną, cywilną i zawodową za wszystko, co dzieje się w placówce.
– Wszystkie obostrzenia, które wynikają z reguł sanitarnych, stają się poniekąd częścią wewnętrznych regulaminów szpitali. Jest to prawo miejscowe. To dyrektorzy szpitali wiedzą, jaki jest lokalny poziom zagrożeń. I to oni korzystają ze swoich prerogatyw i mają prawo zezwolić na odwiedziny – mówi nam Cytacki.
W piątek placówka wydała kolejne oświadczenie – odwołując się do decyzji wojewody lubelskiego z 25 czerwca 2020 roku. Ta zaś zmienia decyzję z 21 maja, która odwołuje tę z 12 marca.
"Przebywanie na terenie podmiotu leczniczego osób postronnych dopuszczalne jest wyłącznie w przypadkach szczególnie uzasadnionych, po uprzednim uzyskaniu zgody osoby uprawnionej do jej udzielenia zgodnie z obowiązującymi w tym podmiocie procedurami i z zachowaniem pełnych zasad bezpieczeństwa epidemiologicznego" – czytamy w decyzji wojewody lubelskiego z 25 czerwca.
– Wojewoda ogólnie polecił "zakazać odwiedzin pacjentów przez osoby spoza szpitala", dopuszczając je ewentualnie "w szczególnie uzasadnionych przypadkach". Można więc twierdzić, że dyrektor w tym przypadku "przywrócił" zamrożony przez ten nakaz artykuł 33, dający choremu prawo do kontaktu z rodziną, uznając, że zachodzi szczególnie uzasadniony przypadek – zauważa adwokat Paulina Kieszkowska-Knapik.
I dodaje: – Ale rodzą się dwa pytanie: czy działo się tak wobec wszystkich pacjentów, i w jaki sposób zabezpieczono odwiedzanego i odwiedzających w sytuacji stanu pandemii. Bo jeśli nie zabezpieczono, to doszło do zagrożenie życia i zdrowia.
O to samo zapytałam rzeczniczkę szpitala w Lublinie. Ale do czasu publikacji tekstu nie otrzymuję odpowiedzi.
Czarnek na Twitterze zarzeka się, że podczas odwiedzin babci przestrzegał zasad, a wizyta przebiegała w pełnym reżimie sanitarnym. "Nie miałem żadnego bezpośredniego kontaktu z innymi pacjentami" – napisał.
Wcale albo w ciężkim stanie
Jak wygląda sprawa odwiedzin w czasie pandemii w innych szpitalach? Mariusz Gierej, rzecznik Narodowego Instytutu Onkologii w Warszawie, tłumaczy, że zarządzenie dyrektora jest jednoznaczne: zakaz odwiedzin pacjentów na oddziałach szpitala.
– I ono nie przewiduje od tego wyjątków, sytuacji szczególnych. Nie chcemy doprowadzić do dwuznacznych sytuacji, że ktoś jest lepszy czy gorszy. Poza tym, jesteśmy szpitalem onkologicznym i leczymy pacjentów, którzy maja obniżoną odporność, więc staramy się ściśle przestrzegać reżimu, żeby ich nie narazić. Natomiast życie często nas zaskakuje, jak choćby schodzeniem pacjentów do rodziny i wychodzeniem na zewnątrz – wyjaśnia nam Mariusz Gierej.
Piotr Gołaszewski, dyrektor Śródmiejskiego Centrum Klinicznego i rzecznik prasowy Szpitala Bródnowskiego dodaje: – W pewnym momencie otrzymaliśmy od Rzecznika Praw Pacjenta pismo, które przypominało w elegancki sposób, że jednym z praw pacjenta jest kwestia odwiedzin. Formalnie od 16 marca tego roku odwiedziny zostały wstrzymane. Ale jeśli pacjent jest w ciężkim stanie i nie wiemy, jaki będzie – mimo naszych starań – finał, to zgadzamy się, że każdy chciałby mieć prawo pożegnania. Oczywiście przy zachowaniu wszelkich środków ostrożności.