Strona zawiera treści przeznaczone
dla osób pełnoletnich
Aby uzyskać dostęp, potwierdź że masz ukończone 18 lat
Warunki korzystania ze strony oraz polityka prywatnościBardzo dobra whisky to bardzo dobry prezent
23-letnia whisky to genialny prezent. Aby go wybrać nie trzeba być smakoszem, nie trzeba mieć ponadprzeciętnie rozwiniętych zdolności olfaktorycznych i kubków smakowych wytrenowanych tak, by na komendę recytować odczucia pod tytułem: maślaność, mineralność, posmak cygara i skóry. Wystarczy kupić, wręczyć i cieszyć się szczęściem obdarowanego. A teraz zmiana ról: to wy jesteście obdarowanymi.
Oczywiście, że nie będziecie posiadać się ze szczęścia: butelka, która z półki premium trafia na półkę waszego domowego barku to powód do radości. Nie ukrywajmy jednak: im dłużej będziecie podziwiać ten klejnot w koronie waszej domowej kolekcji, tym szersza gama uczuć będzie tej “obserwacji” towarzyszyć.
Przed szereg wysuwa się szczególnie jedno — to które Aretha Franklin tak odważnie literuje w jednej ze swoich piosenek. Jeśli więc należycie do tych, którzy nie boją się przyznać (nawet jeśli tylko przed sobą), że otwarcie tak ekskluzywnej butelki nieco was onieśmiela i że przechodząc obok barku bezwiednie zaczynacie nucić pod nosem: R-E-S-P-E-C-T, mamy dla was kilka wiadomości.
Dobra jest taka, że na pewno nie jesteście sami. Wątpliwości co do tego, jak serwować bardzo, bardzo dobre alkohole w domowych warunkach nachodzą wielu z nas, czego dowodem jest choćby ten artykuł.
Druga dobra wiadomość brzmi: zasięgnęliśmy porady u specjalisty. Kuba Magnuszewski, ambasador marki Glenfiddich zgodził się udzielić nam kilku lekcji z zakresu degustacyjnej etykiety.
Oczywiście jest i ta zła. I to właśnie od niej zaczynamy lekcję z “whisky savoir-vivre”.
Pierwsza zasada: nie chcecie jej usłyszeć
“Whisky pijemy tak, jak lubimy i jak nam smakuje” — to pierwsze zdanie, które pada z ust Kuby.
A skoro znawca tematu twierdzi, że jesteśmy gotowi na to, aby samodzielnie decydować, czy zalewamy 23-letniego single malta colą, czy może ograniczamy się do kostki lodu, to czy nie warto byłoby na starcie spróbować go w najczystszej okazałości?
Pijemy tak, jak chcemy, ale...
Zasada “pijemy, jak lubimy” jak najbardziej obowiązuje — ale w przypadku alkoholi marki premium warto wziąć na nią poprawkę, która brzmi mniej więcej tak: “Pijemy tak jak lubimy te alkohole, które znamy”.
Bo załóżmy, że do waszej domowej kolekcji trafia jesienna premiera Glenfiddicha o nazwie Grand Cru. Ten 23-letni single malt finiszowany w beczkach, które używane są przy produkcji francuskiego szampana na jego pierwszym etapie - fermentacji wina w beczce, idealnie sprawdzi się w charakterze obiektu naszego case study.
Grand Cru to bowiem nie “tylko” ekskluzywna whisky. To whisky z limitowanej edycji, wzbogaconej o szczególne nuty aromatyczne.
Seria Grand oznacza wielkość i podniosłość, a dosłowne tłumaczenie Grand Cru to dobre wino. Samo sformułowanie odnosi się również do najwyższej apelacji win we Francji
O tym ile tak naprawdę może mieć wspólnego z szampanem, przekonamy się tylko i wyłącznie w jeden sposób: pijąc ją bez żadnych dodatków.
Degustacja: bez dodatków
— Whisky jest butelkowana w określonej mocy. Malt Masterzy o to dbają, dobierają odpowiednie beczki. Jeśli whisky została zabutelkowana z mocą 40 proc. to jest już to moc konsumpcyjna — tłumaczy Kuba odpowiadając na pytanie o możliwość rozcieńczania whisky wodą czy dodawania lodu.
Na pytanie o colę, powtarza zasadę “pijemy, jak lubimy”, ale dodaje z lekkim uśmiechem: “oczywiście, jeśli kogoś stać”. W kontekście Grand Cru to adnotacja bardzo zasadna: polscy dystrybutorzy wycenili ją wysoko. Jeśli więc będziecie mieli okazję otwierać charakterystyczną butelkę z czarnego szkła, dokładnie przemyślcie potencjalne “dodatki”.
Oczywiście, może się zdarzyć, że o lód czy colę poproszą wasi goście. Co wtedy? Kuba powtarza starą dobrą zasadę: jeśli nie wiesz co robić, rób to, co gospodarz. Teoretycznie więc nie musicie mieć wyrzutów sumienia, że na stole zabraknie innych napojów — chcecie przecież podzielić się czymś wyjątkowym.
I właśnie wyjątkowość jest kartą, którą powinniście zagrać, aby przekonać niedowiarków, że Grand Cru warto posmakować na czysto. Pytanie o to, jak smakuje możecie skwitować poetycko: “Jest jak… lemoniada na wrzosowiskach”.
Powiedz, co czujesz
To skojarzenie utkwiło Kubie w pamięci jako jedno z najbardziej nietuzinkowych. Jeśli wydaje się wam, że znawca powinien obruszyć się nieco na postawienie w jednym szeregu lemoniady i 23-letniej whisky, to jesteście w błędzie. Kuba jest zdania, że to właśnie nasze osobiste wspomnienia w największym stopniu wpływają nasz odbiór smaków i aromatów. Jeśli więc odnajdziecie w Grand Cru wspomnienie ubiegłorocznych wakacji w Szkocji i echo pikniku na wrzosowiskach — tym lepiej.
Prawdopodobne jednak, że zidentyfikujecie również inne znane aromaty: sorbet gruszkowy, wanilię, toffi, maślaną brioszkę czy mleczne ciasteczka.
— Grand Cru to delikatność w czystej postaci — komentuje Kuba i wspomina, że zdarzało mu się serwować ją na pewnych urodzinach zamiast szampana. — Goście byli zaskoczeni, jak miła, przyjemna i delikatna jest to whisky. Subtelna, delikatna, ale jednocześnie obudowana cytrusowymi aromatami — tłumaczy.
Jeśli was również intryguje fakt, że w szklaneczce whisky można wyczuć maślane ciasteczka, wiedzcie, że Grand Cru to tylko jedna z innowacyjnych edycji Glenfiddicha.
— Winter Storm to nasza inna, 21-letnia tym razem, whisky, finiszowana w beczkach po białym winie typu icewine. Finiszowanie w beczkach po winach wzmocnionych - Sherry lub Porto, to już nic nowego.. Whisky finiszuje się dzisiaj w beczkach rumie, różnych winach a nawet po piwie IPA — wspomina Kuba, odsyłając nas do serii Glenfiddich Experimental — unikalnych ekskluzywnych edycji, których wspólnym mianownikiem jest czynnik “wow”.
Szkło ma znaczenie
Aby doświadczyć smaku Grand Cru w całej jego delikatnej okazałości potrzebujecie odpowiedniego kieliszka. Przy czym nie oznacza to koniecznie tulipanowego kieliszka do degustacji whisky. Specjalistyczne szkło możecie zakupić, ale nie musicie. Na początek wystarczy kieliszek… do wina.
Chodzi bowiem o kształt. — Serwując whisky w niskiej szklance nigdy nie popełnimy faux pas — przekonuje Kuba, dodając jednak, że kieliszek tulipanowy czy do wina ze względu na swój kształt pozwala na uwalnianie się większej ilości aromatów.
Alkohol zostaje “zamknięty” w kieliszku, natomiast estry i aldehydy, czyli związki aromatyczne odpowiadające między innymi za aromaty owocowe, unoszą się do góry kieliszka. Wąchając nie poczujemy zatem tylko alkoholu, ale pełną paletę aromatyczną
W przypadku Grand Cru, która przez wzgląd na finisz w beczkach używanych przy produkcji win szampańskich ma z tym właśnie rodzajem musującego wina pewne punkty wspólne, adekwatnym rodzajem szkła będzie właśnie kieliszek do szampana.
Whisky nowym szampanem?
— Grand Cru podawaliśmy w szerszych kieliszkach szampańskich, ale kieliszki typu “flute”, te wysokie, również się sprawdzą. W nich również zdarzało mi się serwować Grand Cru, bez straty dla aromatu — przekonuje Kuba.
Ambasador Glenfiddicha tłumaczy, że Grand Cru przejęła od szamapana nie tylko aromaty charakterystyczne dla białych, musujących win. Podobnie jak najsłynniejszy produkt regionu Szampanii, Grand Cru również powstała z myślą o wyjątkowych okazjach.
— Whisky, choć nie posiada bąbelków, równie dobrze może być alkoholem do celebracji — twierdzi Kuba. Oznacza to jedno: whisky możemy pić nie tylko tak, jak lubimy, ale i dokładnie wtedy, kiedy lubimy.
