Po spotkaniu Morawieckiego, Orbána i Salviniego w Budapeszcie pojawiło się wiele krytycznych komentarzy. Donald Tusk stwierdził, że tworzą oni "proputinowski blok polityczny". Do tej wypowiedzi w mocnych słowach odniósł się europoseł Prawa i Sprawiedliwości (wcześniej wiceszef Platformy Obywatelskiej) Jacek Saryusz-Wolski.
Donald Tusk skomentował spotkanie w Budapeszcie Mateusza Morawieckiego z Viktorem Orbánem i Matteo Salvinim. "Rosja mobilizuje siły wokół Ukrainy. USA ogłaszają stan zagrożenia w Europie. Morawiecki w Budapeszcie organizuje z Orbanem i Salvinim proputinowski blok polityczny. To nie jest prima aprilis" – napisał na swoim Twitterze.
Na tę wypowiedź zareagował europoseł PiS Jacek Saryusz-Wolski. Na antenie Polskiego Radia 24 wskazał, że ataki Donalda Tuska wynikają ze strachu przed nową siłą w Parlamencie Europejskim. – Budowa nowej Zjednoczonej Prawicy w Parlamencie Europejskim jest zagrożeniem dla głównego nurtu, czyli dla ludowców z PO, PSL, lewicy i CDU – stwierdził.
Europoseł PiS podkreślał także, że oskarżenia o prorosyjskość to zabieg propagandowy. – Główne jądro prorosyjskości i proputinowskich sympatii to dzisiejszy mainstream, socjaliści, liberałowie i lewica – stwierdził Saryusz-Wolski.
– Jeżeli Donald Tusk chce doszukiwać się u kogoś prorosyjskości i proputinowskich sympatii, to niech przyjrzy się swoim kolegom ludowcom z CDU, SPD czy Gerhardowi Schröderowi, który został szefem Nord Stream 2 – podsumował polityk.
Morawiecki spotkał się z Orbánem i Salvinim
Premier Mateusz Morawiecki po spotkaniu w Budapeszcie z Viktorem Orbánem i Matteo Salvinim podkreślał, że doszli oni do wielu wspólnych postanowień. Według niego priorytetem jest całkowite zwalczenie pandemii, po to by od maja lub czerwca Europa mogła wracać do normalności.
Szef rządu PiS dodał, że istotne są przede wszystkim "rzeczywiste, europejskie wartości, takie jak rodzina, godność jednostki, chrześcijaństwo, obrona tych wartości przed różnymi innymi kulturami, które spoza Europy, ale i z wewnątrz Europy, próbują je atakować".
– U naszych bram jest islamizm, który musimy pokonać. Bez tego nie ma przyszłości. Potrzebujemy renesansu, który da kobietom i dzieciom więcej wolności – mówił później Matteo Salvini. Natomiast Viktor Orbán zapowiedział, że europejscy populiści sprzeciwiają się cenzurze i "imperium europejskiemu ze stolicą w Brukseli".