Podróże

#JestTyleDoOdkrycia. Miłosz Krawczyk opowiada o swoich największych zachwytach 2020 roku

Na spacerze z psem w Tatrach || Fot. MIłosz Krawczyk

Jak wyglądał rok 2020 z perspektywy osoby, która kilka(dziesiąt) poprzednich spędziła niemal w ciągłym ruchu? Otóż mógł się specjalnie niczym się od nich nie różnić. Miłosz Krawczyk  to podróżnik i aktywista zaangażowany w działania na rzecz osób poruszających się na wózkach. 
Miłosz to również jeden z odkrywców, którzy w ramach akcji National Geographic #JestTyleDoOdkrycia pomogli stworzyć niezwykłą, interaktywną mapę Polski. Oznaczono na niej miejsca intrygujące, nieoczywiste, znajdujące się tuż obok utartych turystycznych ścieżek, a czasem zupełnie poza nimi. To, co łączy je wszystkie to fakt, że mamy je tuż pod przysłowiowym nosem — wystarczy tylko chcieć je odkryć.
Jak można się domyślić, Miłosz przez ostatni rok szukał sposobów na zaspokojenie głodu podróży poprzez dokonywanie lokalnych odkryć, stąd też jego zadaniem specjalnym   w ramach akcji #JestTyleDoOdkrycia, było zarekomendowanie atrakcji, które bez większego stresu może odwiedzić osoba poruszająca się na wózku.
Dzisiaj jest z czego wybierać: na mapie Polski pojawiają się coraz to nowe, dobrze przystosowane miejsca. Aż trudno uwierzyć, że jeszcze dwie dekady temu trudno było na niej znaleźć choćby dobrze przystosowany hotel.
Bo choć, jak mówi Miłosz, Polska coraz lepiej radzi sobie z przystosowaniem różnych obiektów do potrzeb osób z niepełnosprawnościami, to jednak sporo jest jeszcze w tej kwestii do zrobienia.

Przejażdżka po zielonych spokojnych drogach mazurskich || Fot. Miłosz Krawczyk

[Miłosz Krawczyk:]  Jeżdżę na wózku od 98 roku. Albo 99. Nie pamiętam już [śmiech]. W każdym razie dwa lata po wypadku chciałem gdzieś wyjechać. Nie za granicę — na tym etapie taka podróż jeszcze mnie przerażała — ale gdzieś w Polskę. Toruń, Kazimierz Dolny, może Karpacz.
Jako że to jeszcze nie była doba internetu, obdzwoniłem chyba wszystkie hotele w tych miastach. Co się okazało: ani Toruń, ani Karpacz nie miały ani jednego hotelu przystosowanego do potrzeb osób na wózkach. Dzisiaj nie do uwierzenia, prawda?
To dobrze pokazuje, jaki skok dokonał się przez te kilkanaście lat.
[natemat:] Gdzie w takim razie dzisiaj umieściłby pan Polskę na skali przystosowania do potrzeb osób na wózkach?
Tak samo, jak pod względem ekonomicznym mamy regiony zamożniejsze i regiony biedniejsze, tak samo różnie bywa pod względem przystosowania. Duże miasta z reguły dobrze sobie z tym radzą, ale są i takie, w których poruszanie się na wózku jest problematyczne.
Niemniej jednak wydaje mi się, że Polska, ogólnie, wypada bardzo dobrze. Sporo się u nas buduje i tu, w większości przypadków, do kwestii przystosowania obiektów do potrzeb osób niepełnosprawnych podchodzi się starannie.
A w kontekście podróżniczym: zabytki siłą rzeczy nie są obiektami nowoczesnymi. Jak jest z dostępnością tego typu miejsc?
Tu już niestety bywa gorzej. Ale zdarzają się miłe niespodzianki. Taka był dla mnie Zamek Królewski w Warszawie: bardzo dobrze oznaczony, przystosowany. Niestety, już dostanie się do niego po kocich łbach nie było takie łatwe.
Oczywiście, kocie łby to znak rozpoznawczy wielu starówek i nie chodzi o to, żeby je likwidować całkowicie. Ale można, na przykład, wydzielić jeden pas “lepszej” nawierzchni, po którym mogą poruszać się osoby na wózkach, ale nie tylko: także dla rodziców z wózkami dziecięcymi czy kobiet w szpilkach byłoby to spore ułatwienie.

Spacer po Bulwarach Wiślanych z Warszawską Syrenką w tle || Fot. Miłosz Krawczyk

Cofnijmy się na chwilę do momentu sprzed pandemii: jaką podróż z tamtego czasu najbardziej zapadła panu w pamięć?
Dla mnie każda podróż jest ciekawa, ale miejscem, do którego bardzo chętnie bym wrócił, jest Południowa Afryka. To najbardziej różnorodny kraj z tych, który do tej pory zwiedziłem. Widziałem tam wszystko: od pól, podobnych do naszych, krajowych, przez lasy tropikalne, ocean.
To było niesamowite — ta różnorodność krajobrazu i kultury. Mógłbym opowiadać o tym godzinami, ale nie starczy nam czasu [śmiech].
To zapytam, w takim razie, tylko o dostępność tej części świata. Pan dysponuje specyficznym rodzajem wózka, którego konstrukcja ułatwia poruszanie się w różnych rodzajach terenu, ale czy Południowa Afryka jest dostępna również dla osób, poruszających się na wózkach mniej zaawansowanych konstrukcyjnie?
Oczywiście. Ja, tak naprawdę, mam kilka wózków. Zmieniam je w zależności od sytuacji. Tak jak nie pójdziemy na galę w kaloszach czy w szpilkach w Tatry, tak ja nie podjadę w zwykłym wózku na szczyt. Jasne to inny pułap cenowy, ale zasada ta sama.
Niemniej jednak, po Afryce poruszałem się w zwykłym wózku. I wychodzę z założenia, że podróże to bardziej kwestia mentalności, niż sprzętu. Jeśli chcemy coś zrobić, coś zwiedzić, nawet jeśli dany obiekt jest nieprzystosowany, to zawsze znajdzie się obok ktoś, kto może nam pomóc.
Podróże z zasady nieco przerażają: to sytuacja obca, nigdy nie wiadomo co nas spotka. I wcale nie mówię tu tylko o osobach poruszających się na wózkach, ale o wszystkich. O ile nie jedziemy na wyjazd od a do z zorganizowany, to zawsze będziemy się zastanawiać, co nas spotka na miejscu, jak dostaniemy się do hotelu, jak się dogadamy i tak dalej.
Dopóki jednak jesteśmy przekonani, że chcemy eksperymentować i że jakoś sobie poradzimy, to tak właśnie będzie. Pokonywanie własnych barier napędza, podnosi poczucie własnej wartości.
Fot. 1:  Lizbona - nawet tramwaj się zatrzymał, aby umożliwić zrobienie tego pamiątkowego zdjęcia || Fot. 2 RPA - lazur oceanu i Góra Stołowa w tle || Fot. 3: Żyrafa w RPA majestatycznie pozuje dla nas na safari
Wróćmy do bliższej przeszłości, do roku 2020. Jakie podróże, odkrycia, zapamięta pan najlepiej z tego trudnego, bądź co bądź, dla podróżników roku?
Paradoksalnie wydaje mi się, że całkiem nieźle ten czas wykorzystałem. A nawet — że pandemia mi troszkę pomogła [śmiech]Gdy tylko poluzowano restrykcje zdecydowałem się  na podróż do Aten. Było tam wtedy dużo mniej ludzi, a przy zachowaniu odpowiednich środków ostrożności wszystko można było w miarę swobodnie obejrzeć, więc dla mnie same plusy, łącznie z niższymi cenami.
A bliższe wojaże — te lokalne, polskie?
Zwiedziłem Mazury, zaliczyłem krótki wypad do Sztynortu. Byłem tam, co prawda, wcześniej, ale ten rejon na przestrzeni lat mocno się zmienił: powstało sporo dobrze przystosowanych obiektów.
Zawsze miło jest dostrzec taką metamorfozę. Podobnie jest z resztą na przykład w Sopocie: nawiązując do historii o hotelach: pamiętam, że kiedyś nie mogłem w tym mieście znaleźć żadnej przystosowanej restauracji. Teraz jest tam pod tym względem fantastycznie.

Imponując molo w Sopocie - ulubione miejsce spacerów || Fot. Miłosz Krawczyk

Jest pan jednym ze współtwórców mapy #JestTyleDoOdkrycia, powstającej z inicjatywy kanału National Geographic. Jak przebiegały prace nad jej powstaniem? Jakie były kryteria doboru miejsc, które się na niej znajdą?
Po pierwsze ważne były odczucia — wrażenia, jakie dane miejsce wywiera. Zastanawiałem się, czy będzie w stanie kogoś zainspirować. Drugie kryterium była, oczywiście, przystępność danej atrakcji pod kątem osób poruszających się na wózku.
Do tej pory na mapie znalazło się Trójmiasto, które dzisiaj jest dzisiaj świetnie przystosowane: można zwiedzać, bez problemu poruszając się pomiędzy poszczególnymi miastami, które je tworzą.
Drugim miejscem są bunkry w Mamerkach (jedne z najlepiej zachowanych obiektów na mazurskim szlaku fortyfikacji z II wojny światowej — red.), które robią wielkie wrażenie. Kawał historii z jednej strony i piękne okoliczności przyrody z drugiej. To, niestety nie jest miejsce przystosowane w stu procentach, więc trzeba było poruszać się już na bardziej zaawansowanym technicznie wózku. Ale jeśli już uda nam się tam dotrzeć to wrażenia są fantastyczne.
Fot, 1: warszawskie murale zapraszają do restauracji || Fot. 2: Fotografie polskich Żydów umieszczone na elewacji budynku na ul. Próżnej przez Fundację Shalom || Fot. 3: Widok z muzeum Powstania Warszawskiego. Wyburzane są zakłady im. Róży Luksemburg, które zrobią miejsce pod nowe biurowce i bloki
A gdyby miał pan polecić inne zachwycające i dostępne miejsca, które są właściwie na wyciągnięcie ręki?
Może opowiem o Warszawie, bo o tym, ile jest tu do zobaczenia, przekonałem się, tak naprawdę, dopiero kiedy przyjechali do mnie zagraniczni goście. Chcąc pokazać im najciekawsze rzeczy sam musiałem trochę poszperać, dowiedzieć się na ich temat.
Często jest przecież tak, że koncentrując się na pracy, na obowiązkach, zupełnie nie dostrzegamy miejsc, które mają ogromną wartość. Jednym z takich miejsc był dla mnie wspomniany wcześniej Zamek Królewski. Wiele osób w ogóle nie zdaje sobie sprawy, jak piękny jest w środku — to prawdziwa perełka.
Drugim takim miejscem jest Muzeum Narodowe — przebogate pod względem eksponatów i mnogości wystaw. Bardzo ciekawe są też warszawskie murale — często niezauważalne, niosą w sobie wielką wartość. Zachęcam więc do podniesienia głowy i popatrzenia na budynki, bo często nie zdajemy sobie sprawy, jak wielkie dzieła mamy tuż pod samym nosem.
A co jeszcze w Polsce chciałby pan zwiedzić, co zobaczyć? Jakie miejsca są gdzieś tam z tyłu podróżniczej głowy?
Jest takie miejsce, które zdarzyło mi się już opisywać, ale nigdy jeszcze osobiście tam nie byłem. To wieś Zalipie, z jej kolorowymi domami, okiennicami. Na pewno jest to coś, co bardzo chcę zobaczyć na własne oczy.
Hasło, pod którym została nam zaprezentowana mapa lokalnych zachwytów brzmi: #JestTyleDoOdkrycia. Trudno odmówić temu stwierdzeniu prawdy. Ale, tak naprawdę, każdy z nas ma swój własny powód, aby “odkrywać”. Po co pan zwiedza, podróżuje, odkrywa?
Czynników jest wiele: ciekawość świata, chęć poznania nowych rzeczy, zachwycenia się czymś. To hasło jest bardzo trafne, bo, jak mówiłem wcześniej, na “coś” ciekawego można natknąć się zawsze, choćby w drodze do pracy — wystarczy oderwać wzrok od ziemi, spojrzeć w górę, zapomnieć na chwilę o obowiązkach. Wtedy okaże się, że wokoło mamy masę ciekawych rzeczy.

Deptak na końcu Helu przyjazny dla wózkowiczów || Fot. Miłosz Krawczak

Mapa #JesTyleDoOdrycia została stworzona przez kanał National Geographic. Kanał, wspólnie z gronem ekspertów, odkrywców i podróżników oznaczonył na niej niezwykłe, często ukryte i nieoczywiste miejsca w kilku kategoriach: architektura, przyroda, technologia, nauka i historia. 
Na stronie jesttyledoodkrycia.pl użytkownicy, mogą odkrywać lokalne atrakcje w swojej najbliższej okolicy oraz inspirować innych odkrywców dodając własne „odkrycia". Mapa będzie bowiem rozbudowywana wraz z użytkownikami, a pierwsze miejsca warte eksploracji już czekają.
Celem kampanii kanału National Geographic #JestTyleDoOdkrycia jest inspirowanie do  poznawania świata po swojemu, odkrywania lokalnie i pielęgnowania w sobie ciekawości. Dlatego też w maju na widzów czekają również antenowe wyprawy w nieznane za sprawą  m.in. premiery serii „Pomysł na miasto”, nowego sezonu „Przygód z Bearem Gryllsem” oraz premierowych odcinków „DNA maszyn”. Więcej informacji znajduje się TUTAJ. 
Artykuł powstał we współpracy z National Geographic. 




Autorzy artykułu:

Karolina Pałys

dziennikarka