W 2014 roku na terenie jednej z berlińskich uczelni odkryto dół z ludzkimi kośćmi. Wszystko wskazuje na to, że znalezione szczątki należą do ofiar doktora Mengele. Władze uniwersytetu próbowały zatuszować sprawę - alarmuje "Berliner Zeitung", który opublikował wyniki śledztwa dziennikarskiego.
Jestem psycholożką, a obecnie również studentką kulturoznawstwa. Pisanie towarzyszyło mi od zawsze w różnych formach, ale dopiero kilka lat temu podjęłam decyzję, by związać się z nim zawodowo. Zajmowałam się copywritingiem, ale największą frajdę zawsze sprawiało mi pisanie o kulturze. Interesuje się głównie literaturą i kinem we wszystkich ich odmianach – nie lubię podziału na niskie i wysokie, tylko na dobre i złe. Mój gust obejmuje zarówno Bergmana, jak i kiczowate filmy klasy B. Po godzinach piszę artykuły naukowe o horrorach, które czasem nawet ktoś czyta.
Napisz do mnie:
maja.mikolajczyk@natemat.pl
Jak podaje niemiecka gazeta "Berliner Zeitung", 1 lipca 2014 roku na terenie kampusu Wolnego Uniwersytetu Berlińskiego, pracujący przy budowie robotnicy natknęli się na makabryczne znalezisko: dół wypełniony ludzkimi kośćmi. Szczątki znajdowały się w siedmiu papierowych workach.
Towarzysząca kościom plastikowe etykiety z numerami w wielu kolorach sugerują, że mogą być to szczątki obozu zagłady w Auschwitz. Dokonujący tam zbrodni doktor Mengele zaopatrywał Instytut Cesarza Wilhelma ds. Dziedziczności, Antropologii i Eugeniki w ciała ofiar (instytut mieścił się wówczas przy uniwersytecie).
Rektor i kierownictwo berlińskiego uniwersytetu - jak ustaliła niemiecka prasa - robili jednak wszystko, by informacja o możliwym pochodzeniu szczątków nie dotarła do opinii publicznej. 12 lipca 2014 roku kości zostały po cichu spalone i złożone "anonimowo" obok budynku krematorium.
Dopiero naciski na władze uczelni sprawiły, że na terenie kampusu udało się przeprowadzić niewielkie wykopaliska archeologiczne (2015-2016), których wyniki zostały zaprezentowane dopiero na początku 2021 roku. Przypuszczalnie odkryto szczątki około 75 osób w różnym wieku. Dalsze poszukiwania są jednak wciąż blokowane przez kierownictwo uniwersytetu.