Jest rok 2016. Cała Europa została podbita przez pokemony… Cała? Nie! Jedna, jedyna kraina, zamieszkała przez nieugiętych Lechitów, wciąż stawia opór najeźdźcom. Tylko warszawskie hisptero-nerdy potrafiące instalować apki spoza Google Play dołączyły do inwazji i zaraz cały kraj padnie im do stóp...
Takie mniej więcej myślenie przyświecało mi, gdy wraz z Grzegorzem Burtanem z INNpoland wsiadaliśmy w nasze zdobyczne Mitsubishi (japońskie auto na japońskie stworki) i wyruszaliśmy na tę tragiczną wyprawę.
Tacy byliśmy pewni siebie przed siódmą rano.
Plan był prosty: jedziemy na północ na ziemie mazowieckich Piastów i we make Poland great again.
A to był nasz soundtrack.
I odtworzony tysiąc razy.
Po drodze jednak ukazała nam się okolica, której istnienia nie przeczuwaliśmy. Antropolodzy za unijne pieniądze powinni przeprowadzić tu jakąś rewitalizację. Niech ktoś pomoże tym ludziom!
Wideo tylko dla widzów o mocnych nerwach.
Na szczęście chwilę wcześniej odwiedziliśmy stację benzynową w Łomiankach, gdzie oprócz kawy złapaliśmy pięć(!) pokemonów. Na żadnej innej, nawet tej samej sieci, nie powtórzyliśmy już tego wyczynu.
Przed nami był już jednak Płock, piastowska stolica Polski w latach 1079–1138.
Przybijcie piątkę Bolesławowi Krzywoustemu.
To tyle jeśli chodzi o przełom XI i XII wieku. W wieku XXI miasto było bezbronne, tylko czekające na podbój przez dwóch gości, którym wydawało się, że w świecie pokemonów nie mają sobie równych.
I tak było. Podczas bitwy pod marketem budowlanym, gdzie ulokował się pokegym z kimś w naszym zasięgu.
Tak, przez moment czuliśmy, że Płock będzie nasz. I ruszyliśmy w miasto. Jednak jak na niepokonanych wojów, trochę za dużo porażek nas spotkało.
Tak było przy stadionie miejskim. Tak było na pobliskim osiedlu. A przy katedrze i pomniku najsłynniejszego Polaka nawet nie próbowaliśmy. Choć podwójny (!), być może jedyny taki, pokegym kusił.
I w ten sposób, pobici lub przepędzeni przez osoby o nickach CiasnyWiesuaf, Igorinho98 czy MatiKoksik, pojechaliśmy lizać rany na miejsce naszego jedynego zwycięstwa.
Tu warto przypomnieć nasz dialog sprzed dwóch godzin.
O, ten pokegym jest w naszym zasięgu! Pokemon ma 268 Combat Power!
A jeśli to zasadzka? Specjalnie gimby wystawiły słabeusza, a gdy go pokonasz, wystawią prawdziwego potwora?
No i to była zasadzka. Na naszym, wywalczonym pokemonową krwawicą gymie siedział już gość trzy razy od nas silniejszy.
Na koniec zaś straciliśmy zasięg.
A telefon zaczęły zżerać mrówki.
Dziękujemy Mitsubishi Polska za użyczenie świetnego ASX-a, który jako jedyny z naszej trójki nie przegrał tego dnia.