Były premier tłumaczący się z purpurą na twarzy, oraz zawstydzenie i strach przed konsekwencjami rzucające się w oczy wśród całej elity rządzącej w ostatnich latach – takie są w Wielkiej Brytanii skutki przedstawionego w środę raportu sir Johna Chilcota “The Iraq Inquiry”
To przygotowywany latami dokument, który dobitnie pokazuje, jak szalonym pomysłem było wywołanie wojny w Iraku i jak bardzo doprowadziło to do obecnych problemów z pokojem w naszej części świata. Stanowi nie tylko rachunek sumienia, ale swoisty akt oskarżenia. Nie tylko pod adresem byłych brytyjskich premierów –Tony’ego Blaira i Gordona Browna, ale i rządzących Polską – od ekipy SLD po rząd PiS.
Był 20 marca 2003 roku, gdy Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Australia i Polska uderzyły na Irak. W ten sposób rozpoczęła się trwająca dekadę wojną, która pochłonęła życie dziesiątek tysięcy żołnierzy i setek tysięcy cywilów. Choć później to Amerykanie, Brytyjczycy i Polacy przez lata okupowali państwo “wyzwolone” od reżimu Saddama Husajna, największymi zwycięzcami tego konfliktu dziś okazują się islamscy radykałowie, którzy na pozostawionych przez Zachód zgliszczach mogli zbudować podstawy Państwa Islamskiego.
Dlatego, gdy przedstawiając “The Iraq Inquiry” sir Chilcot mówił, że informacje o rzekomym posiadaniu przez Irak broni masowego rażenia były niewiarygodne, a głęboką destabilizację całego Bliskiego Wschodu można było przewidzieć, purpurowieć ze wstydu powinni nie tylko dawni przywódcy Wielkiej Brytanii, ale i elity znad Wisły.
Z tym, że w przeciwieństwie do Wielkiej Brytanii, w Polsce odpowiedzialność za skutki wojny w Iraku nie spada na jedną stronę politycznej barykady. Na Wyspach obciążona nią jest bowiem głównie Partia Pracy. To ona rządziła w czasach, gdy rozniecono konflikt, w którym niektórzy upatrują początku trwającej właśnie wokół nas III wojny światowej.
Z Warszawy wojska nad Tygrys i Eufrat chętnie wysyłała każda kolejna ekipa rządząca. Dlatego podobni do tych, których gdzie indziej za wojnę się rozlicza, nad Wisłą nadal mają się za bohaterów.
Aleksander Kwaśniewski i Leszek Miller jeśli już mówią o swoich wojennych decyzjach sprzed lat, zawsze przedstawiają je jako podstawę pasma polskich sukcesów. I nie kłócą się z przeciwnicy polityczni.
W końcu, gdy decydowano o wysłaniu Polaków do Iraku, sam Jarosław Kaczyński grzmiał w Sejmie, ze “ta wojna jest także naszą wojną”, a w imieniu PO wtórował mu wtedy Jan Rokita. A Radosław Sikorski w roli szefa MON szefa pierwszego rządu, w którym zasiadał, brał do Bagdadu na gospodarskie wizyty.
Żaden z nich nie musiał przyznać tego, do czego zmuszono właśnie byłego premiera Wielkiej Brytanii. – Oceny wywiadu wykonane w momencie rozpoczęcia wojny okazały się błędne – stwierdził szczerze Tony Blair. I choć uparcie twierdzi, że “świat bez Husajna jest lepszy”, skruszonym tonem dodaje jednak, iż skutki jego decyzji “okazały się bardziej przewlekłe i krwawe” niż sobie tego życzył.
Nie miał innego wyjścia, bo w trakcie trwającego od 2009 roku śledztwa sir John Chilcot zgromadził dane ukazujące, że decydując się na wojnę Amerykanie sami zakładali destabilizację Bliskiego Wschodu, a sojusznicy szli za nimi kierowani bezrefleksyjną żądzą zacieśnienia relacji z Waszyngtonem. Wieloletnie analizy zespołu kierowanego przez Chilcota dowiodły, że Irak nie stanowił realnego zagrożenia dla Zachodu. Gdyby Husajn przetrwał, prędzej sprawiałby kłopoty islamistom.
Co najważniejsze, podstawą tych ustaleń okazał się raport przygotowany przez brytyjski wywiad dokładnie rok przed inwazją na Irak. W marcu 2002 roku brytyjscy agenci i analitycy nie pozostawiali wątpliwości co do tego, jak rozwinie się sytuacja w świecie islamskiego terroryzmu, gdy w zgliszczach runie autorytarne, ale i bardzo stabilne państwo irackie.
Czy polski wywiad miał podobną opinię na ten temat? Czy władze w Warszawie znały ustalenia sojuszników? Odpowiedzi na te i wiele innych ważnych pytań jak na razie nie mieliśmy okazji poznać. Odpowiedzialni za zaangażowanie Polaków w tę wojnę mogą milczeć, bo w ferworze wojny polsko-polskiej o Iraku dawno zapomniano.
Zapomniano, że o uczestnictwie od samego początku w operacji “Iraqi Freedom” zadecydował rząd koalicji Sojuszu Lewicy Demokratycznej z Unią Pracy i związany z nim prezydent Aleksander Kwaśniewski. O tym, że później w decyzji tej stanowczo trwały Prawo i Sprawiedliwość, Liga Polskich Rodzin i Samoobrona, oraz prezydent Lech Kaczyński. Z oporami na wycofanie się z Iraku zdecydowano się dopiero za czasów koalicji Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego.
Na ich szczęście, większość Polaków dawno zapominała o zaangażowaniu w krwawą wojnę, a wielu innych pamięta tylko tę dumę z faktu, że szliśmy na nią ramię w ramię ze światowymi potęgami. I nikt głośno nie pyta, dlaczego polscy politycy pomogli stworzyć dzisiejszą potęgę ISIS, rozpętać kryzys migracyjny i sprowadzić na nas zagrożenie, od którego pewnie za naszego życia nie uciekniemy. A o tym, jak długie ono będzie decydować mogą głównie terroryści.
Jakie konsekwencje spotkały nas po wojnie w Iraku?
1. Część analityków twierdzi, iż wojna w Iraku to był jeden z kluczy do wybuchu globalnego kryzysu gospodarczego z lat 2007-2009. A to dlatego, że projekt “Iraqi Freedom” wydrenowała budżety USA i innych członków koalicji. Wojnę urządzano na kredyt, poza tym środków idących na nią brakowało na przeciwdziałanie recesji.
2. Ceną decyzji Busha, Blaira, Kwaśniewskiego i pozostałych było też osłabienie NATO, które przez lata było wewnętrznie podzielone w sprawie zaangażowania w tę wojnę. Z dala od niej trzymali się od początku Niemcy i Francuzi. Tymczasem na Bliskim Wschodzie wzmocniono irańskich ajatollahów. Bo dzięki swoim największym wrogom z Zachodu stracili oni poważną konkurencję w polityce regionu.
3. Choć mieliśmy im nieść wolność i pokój, zupełnie co innego wojna i amerykańsko-brytyjsko-polska okupacja oznaczały w rzeczywistości dla zwykłych Irakijczyków. Kowbojski plan był taki, że szybko obali się reżim Husajna i zacznie uczyć się Irakijczyków nowoczesnej demokracji. Różnic kulturowych, oraz zawiłości etnicznych i geopolitycznych nikt nie brał pod uwagę. W efekcie już od pierwszych lat okupacji w Iraku zaczęła kiełkować wojna domowa.
4. Po tym, gdy większość żołnierzy z Zachodu wreszcie zniknęła, to konflikty etniczne stały się wspaniałym podłożem dla dżihadystów. Mało kto już pamięta, ale stające się dziś monopolistą w świecie islamskiego terroryzmu Państwo Islamskie jeszcze kilka lat temu mówiło o sobie jedynie “Państwo Islamskie w Iraku”. Potem rozwinięto nazwę i “granice” do “Islamskiego Państwa w Iraku i Lewancie”, a dziś... Świat stoi otworem.
5. A przynajmniej ten bliskowschodni świat, który przez ISIS coraz silniej się wyludnia. I emigruje do Europy. Dlatego prawdziwą kpiną z całego świata było, gdy Polska rękami i nogami odżegnywała się od odpowiedzialności za kryzys migracyjny. Jeszcze bardziej bezczelną wówczas, gdy przed uchodźcami z terenów opanowanych przez ISIS ostrzegali jednogłośnie Jarosław Kaczyński i Leszek Miller.
Bo może i Angela Merkel sformułowała publicznie dość niefortunne zaproszenie dla “wszystkich” potrzebujących, ale większość z nich nigdy nawet nie pomyślałaby o ucieczce z ojczyzny, gdyby nie zgotowanie im piekło wynikające z nieprzemyślanych decyzji sprzed lat, na które to właśnie Miller, Kaczyński i cała reszta polskich elit miała wydatny wpływ.