Początek czerwca. W rodzinnych Brzeszczach premier Beaty Szydło świętują jubileusz 130-lecia powstania tutejszej Ochotniczej Straży Pożarnej. Najpierw msza w intencji druhów. Potem wszyscy ruszają w kierunku remizy, tu odbędą się najważniejsze uroczystości.
Zjawia się też premier Szydło. Szefowa polskiego rządu przemawia ubrana w czerwoną garsonkę, za nią ustawiono czerwone wozy strażackie i biało-czerwoną flagę. Brawa. Ale nagle rozlegają się krzyki: “Wolność, równość, demokracja!”. To członkowie tutejszego Komitetu Obrony Demokracji przypominają premier o referendum w sprawie edukacji. Choć nie tylko. Na transparencie napisali: “Polska to nie twoja broszka”. Tym razem nie dostali jajkami.
– Było wielu strażaków z rodzinami, bo to w końcu ich rocznica, przyszło trochę oficjeli, a mieszkańców Brzeszcz z tej okazji może z siedmiu się zjawiło – wylicza Tadeusz Kuś z KOD. I zaznacza, że ich z komitetu to zjechało się prawie pięć razy więcej. – Obecność pani premier wcale ich nie zmobilizowała. A to świadczy o tym, że poparcie dla Szydło już nawet w Brzeszczach jest niewielkie – stwierdza Kuś. Druga strona – czyli zwolennicy premier Szydło – nie dostrzegli za to zbyt wielu protestujących.– Jeśli ktoś się pojawił, to pewnie parę osób, które cały czas robią to samo i za to im płacą. Gdzieś tam się pokazali, ale to była bardzo niemedialna i nienamacalna sprawa – podsumowuje Mirosław Śmielak, właściciel lokalnej firmy Koryta Mięsne.
I ze wszystkim tak tu jest. Mieszkańcy Brzeszcz podzieleni są nie tylko w ocenie działań rządu premier Szydło, ale i tego, co zostawiła po sobie w mieście. Zgodni są co do jednego: – Beata Szydło jest tu postrzegana, jak w całej Polsce. Są dwa obozy – mówi Śmielak. Zgadza się z nim inna mieszkanka Brzeszcz: – Wiadomo, jak wszędzie. Premier ma tu swoich zwolenników jak i przeciwników. Cały problem polega na tym, że ci drudzy zawsze głośniej krzyczą – mówi kobieta, która swój głos w ostatnich wyborach oddała na Beatę Szydło i w kolejnych zrobi tak samo.
– Są tu w Brzeszczach tzw. pisory i daliby sobie głowę za panią Szydło urwać. A jakby pani coś złego powiedziała, powiesiliby panią na latarni – mówi poważnie siwy mężczyzna spotkany na przystanku autobusowym. On reprezentuje ten drugi obóz, nie chce pokazać twarzy do kamery. – Tu ciężko będzie usłyszeć pozytyw o pani Szydło. Wszyscy, którzy o niej dobrze mówią, to ci co mają 500+ – dodaje. W kolejnym miejscu straszą jeszcze bardziej: – Niedługo trzeba będzie mieć kałasznikowa. Tak ludzi na siebie napuścili. Nikt pani tu niczego nie powie – ostrzega wysoki mężczyzna. Zresztą sam na tej krótkiej wypowiedzi poprzestaje.
Bo informacja, że premierem będzie Beata Szydło, nie wszystkich tu ucieszyła. Podobno, gdy ksiądz z ambony to ogłosił, nastała cisza jak makiem zasiał. Ale za to od kiedy była burmistrz jest szefową rządu, to o niewielkich Brzeszczach usłyszała nie tylko cała Polska, ale i świat. Do miasta zjeżdżają dziennikarze i wypytują, węszą, szukają, robią zdjęcia, kręcą filmy. Gościli tu już niemiecką telewizję (“Nikt nie chciał z nimi rozmawiać”) i przeróżne inne media (“Te polskie i niepolskie”). – Niektóre zrobiły sporo złego i nie przeprosiły – słyszę. Dlatego dziś miejscowi do dziennikarzy podchodzą jak pies do jeża.
Sąsiadka
Jeszcze gorzej, gdy widzą kamerę. Stają naprzeciwko niej tylko ci, którzy o Beacie Szydło mówią w samych superlatywach. Pozostali nie chcą, by pokazywać ich twarze, nagrywać głos. Są i tacy, którzy wolą, by nie zatrzymywać się nawet w pobliżu ich sklepów. – Ludzie tu są świętsi od papieża. I boją się szczerze mówić, ja zresztą też. Dopiero co interes otworzyłam. A wiem, co oni mi tutaj zrobią? Gdybym mieszkała w Warszawie, stałabym przed Pałacem Prezydenckim i wykrzykiwała to co inni – mówi młoda brunetka. Wszyscy się tu dobrze znają, niektórzy nawet wiedzą, kto na kogo głosował. A Beata Szydło wciąż przecież jest ich sąsiadką. W dodatku “siedzi teraz tam na górze” i “lepiej z nią nie zadzierać”.
Zresztą, premier nie daje o sobie zapomnieć, bo średnio co dwa tygodnie przyjeżdża z kolumną rządowych limuzyn. – Całe Brzeszcze wtedy zamykają, jakby wojna miała być – skarży się starszy mężczyzna. – Ona tu się nie cieszy żadnym autorytetem. A powinna jako pani premier, powinniśmy się nią szczycić – uważa.
Najczęściej premier widywana jest w sklepie Społem i kościele. – Bardzo kontaktowa, chwalona. Jak się spotka z kimś przy supersamie to rozmawia. Na wszystkich szkolnych imprezach się pojawia – zachwyca się kobieta spotkana przed marketem. Mieszkańcy Brzeszcz wiedzą, kiedy premier jest w mieście. A nawet, gdy jej nie ma, domu w Przecieszynie (wieś oddalona o kilka kilometrów od Brzeszcz), jak twierdzy strzegą BOR-owcy. Jedziemy tam niedawno wylaną asfaltową drogą.
To ta, o którą było tyle szumu i za którą zapłaciła gmina. Jednych to oburza, inni przyznają, że trzeba było ją wreszcie naprawić, bo wstyd, żeby do premier taką polną dróżką dojeżdżać. Kiedy zbliżamy się do niebieskiego budynku z grafitowym dachem, funkcjonariusze BOR natychmiast każą nam wyłączyć kamerę i proszą o nasze dowody. Siedzą tu całą dobę.
Obok niewielkiego kontenera stoi biało-niebieski toi-toi. A miejscowi narzekają, że w weekend nawet na grzyby nie mogą tu przyjść. Staruszek spotkany w parku o premier nie chce rozmawiać, ale z rozrzewnieniem wspomina jagody, które rosły w pobliżu jej domu.
Spokój tu mieli, kiedy Beata Szydło nie była premierem. Choć postacią anonimową w Brzeszczach nie była nigdy. Przez siedem lat (od 1998 do 2005 roku) była burmistrzem miasta, wcześniej – dyrektorem Gminnego Ośrodka Kultury. – Szanowana, ceniona osoba, która jak każdy polityk ma swoich przyjaciół i wrogów. To nie jest tak, że ktoś na jej widok pluje.
Pani Beata była lubiana, choćby dlatego, że wystartowała na stanowisko burmistrza jako ceniony dyrektor Ośrodka Kultury– przyznaje była przeciwniczka polityczna Beaty Szydło. Kilkukrotnie prosi, by nie podawać jej nazwiska i przyznaje, że stara się być obiektywna. W mieście do dziś wspominają, jak Szydło urządzała dziecięcy parlament, konkursy, zabawy, rajdy. – Ludzie nie mieli do niej żadnych zarzutów, burmistrzem była wspaniałym – rozpływa się barmanka Regina.
“Nie dam złego słowa powiedzieć”
Mirosław Śmielak z restauracji Koryta Mięsne zapamiętał Beatę Szydło jako doskonałą organizatorkę. – Pokazała, że można dobrze organizować nie jedną akcję – mówi.– Czym się przysłużyła dla miasta? – zaczepiam mężczyznę siedzącego w czerwonym samochodzie. – Realizowała budżet, który oczywiście nakreślił działania. Dbano tutaj głównie o infrastrukturę, kanalizację, o wiele, wiele innych rzeczy, np. budowę dróg, wszelkich obiektów infrastruktury – mówi nam były współpracownik Szydło. Przed sklepem Społem rozmawiamy ze starszym mężczyzną w białej koszuli. To były górnik, zmuszony do przejścia na wcześniejszą emeryturę. – Nie mogłem dopracować. To jest właśnie układ poprzedniego rządu – zaznacza. On też wystawia laurkę burmistrz i premier Beacie Szydło. Ale, kiedy dopytuję, co dobrego zrobiła dla miasta, gaśnie: – Wtedy nie za bardzo interesowałem się, co się tutaj dzieje.
– Nie wiem, to było dawno – tak na to samo pytanie odpowiada młody chłopak z zawadiackim uśmiechem. Zatrzymał rower, by z nami porozmawiać. – O Beacie Szydło nie dam złego słowa powiedzieć – szybko rzuca, jakby obawiał się, że będziemy się tego domagać. Tak samo, jak starsza blondynka w szarej koszulce w gwiazdki. – Jako burmistrz też zrobiła wiele dobrego. Wiadomo, że nie da się wszystkiego, bo to jest niemożliwe. Ale na pewno efekty jej starań i pracy są na tym terenie widoczne – zaznacza. Marcin Gębuś z KOD jest bardziej konkretny i wspomina, że Beata Szydło była inicjatorką wybudowania ronda: – Dzięki niemu trochę się polepszył ruch. Co prawda nie ona zakończyła budowę, ale ją zainicjowała – zaznacza. I więcej pozytywnych ruchów Beaty Szydło jako burmistrza sobie nie przypomina. Ale przypominają sobie inni: odremontowała przykopalniany basen.
Zagaduję dwóch mężczyzn, którzy czekają na spóźniający się autobus. Wygodnie siedzą na drewnianej ławce w przystankowej wiacie. Oni zapewne są częścią drugiego obozu, który bardzo krytycznie ocenia Beatę Szydło, i w roli burmistrza, i premiera.– Pani Beata Szydło to antychryst. Zniszczyła Brzeszcze. Nie umiała powiedzieć ani A, ani B, ani C. Największy matoł w Brzeszczach jako burmistrz – rozpędza się jeden z nich. Ale szybko stopuje samego siebie: – Nie można o kobietach źle mówić, to już nic nie powiem – urywa. Długo jednak nie wytrzymuje: – Beatę Szydło na taczkach chcieli stąd wywieźć. Taka była, o – wykrzykuje. Rozmowy przed kamerą kategorycznie odmawia, bo za dużo ludzi go tu zna. Upiera się, że na Beatę Szydło nikt w Brzeszczach nie głosował i nikt specjalnie tu za nią nie przepada. – Tu Platforma wygrywa – podkreśla mężczyzna.
“Zrujnowała budżet Brzeszcz”
– Nieprawda, na Beatę Szydło w zachodniej Małopolsce głosowało ponad 96 tys. osób i w Brzeszczach też PiS miał dużą przewagę nad PO – odpowiadam. – To tam, ściana wschodnia, te pijaki na nią głosowali – odbija piłeczkę. Za chwilę zaczepia prowadzącego rower mężczyznę. – Ten pan na pewno jest za PiS – rzuca do znajomego, który zbliża się do nas ze starym składakiem. Przystaje i wywołany do odpowiedzi zaczyna: – Dzień dobry pani, nie jestem zwolennikiem pani Szydło, przez osiem lat zniszczyła nam Brzeszcze. Doprowadziła nasze miasto do ruiny, jak taka osoba może rządzić państwem? – żywo gestykuluje.
Pytam o konkrety. – Mamy najdroższą wodę w Brzeszczach. Pani Szydło sprzedała wodociągi. Nie umiała żadnych środków zagospodarować – przerywa mu jeden z mężczyzn siedzący na przystanku. Na to zwraca uwagę również była urzędniczka. – Mamy związek z tyskim RPWIK-iem, któremu przekazaliśmy nasz wodociąg, wykonywany w czynie społecznym, a teraz mamy straszne rachunki za wodę.
Gmina zastanawia się nad tym, czy nie odkupić wodociągu, ale nie jesteśmy pewni czy będzie taniej – mówi. W Brzeszczach za m3 wody trzeba zapłacić 8,41 zł (bez VAT: 7,79 zł), dla porównania w pobliskich gminach: 7,87 zł (gmina Bojszowy); 5,75 zł (gmina Tychy); 7,12 zł (gmina Bieruń).
Według danych Państwowej Komisji Wyborczej Beatę Szydło w zachodniej Małopolsce (okręg 12.) poprało ponad 96 tys. wyborców, z czego w powiecie oświęcimskim niewiele ponad 24,5 tys., zaś w samych Brzeszczach ponad 4,5 tys. W wyborach parlamentarnych w 2015 roku na PiS w gminie premier Szydło zagłosowało 46,54 proc., na PO – 19,66 proc.
W tyskim RPWiK-u przyznają nam, że za czasów burmistrz Szydło, a konkretnie w 2001 roku, odkupili od gminy niewielki fragment sieci. Zapłacili 80 tys. zł. A skąd tak wysokie ceny wody w Brzeszczach?
– Niezależnie od tego, kto jest właścicielem, sieć w Brzeszczach wymaga stałych inwestycji i prac serwisowych z uwagi na wysoką awaryjność (rocznie ok. 200 awarii) spowodowaną w dużej mierze szkodami górniczymi. I właśnie awaryjność sieci, obok m.in. konieczności zakupu wody od zewnętrznego dostawcy (GPW Katowice – co stanowi 34 proc. ceny finalnej wody), powoduje, że koszt utrzymania sieci w Brzeszczach jest wyższy niż w podobnych obszarowo gminach – piszą przedstawiciele biura prasowego RPWiK Tychy.
Mieszkańcy Przecieszyna mówią o jeszcze innym, palącym i śmierdzącym problemie. Część budynków w wiosce premier Szydło wciąż nie ma kanalizacji. Lokalny dziennikarz tłumaczy, że wszystko rozbija się o to, że jeden z właścicieli posesji nie zgodził się na to, by rura przechodziła przez jego teren.
– Kanalizacji nie ma 40 procent domów i dalej nie będzie jeszcze miało, bo się jeden właściciel posesji nie zgodził. Trzeba na nowo projekt robić. A jak nie ma pieniędzy w urzędzie i gospodarza, to nawet premier tu nie pomoże – tłumaczył dziennikarzom “Gazety Wyborczej” sołtys Przecieszyna Czesław Smółka.
No i oczywiście do tej listy należy dodać zadłużenie miasta. – Klientką to jest dobrą, daje zarobić. Ale powtarzają, że burmistrzem nie była najlepszym. Zadłużyła miasto na grube miliony – mówi sprzedawczyni w sklepie, w którym zakupy robi premier Szydło. – Zadłużenie miasta na parę milionów złotych, dla mnie to nie jest dawanie sobie rady – wytyka młody mężczyzna.
Wielu powtarza tu, że Beata Szydło “zrujnowała budżet Brzeszcz”, słyszę o różnych kwotach długu, jaki miała zaciągnąć za swojej kadencji: 6 mln zł, 9 mln zł, a nawet 22 mln zł. Dziennikarz Money.pl zajrzał do budżetu gminy. I okazało się, że przez lata rządów Beata Szydło zadłużyła Brzeszcze na ponad 9 mln zł.
– Wszystko, co pani Szydło robiła, to robiła na kredyt. Aczkolwiek dużo tego nie było. Wtedy nie było żadnych funduszy unijnych. W pewnym momencie w gminie było dość ciężko. Z tego co pamiętam, mieliśmy nawet komornika na pieniądzach miasta – mówi Katarzyna Bliźniak. Dwa lata temu w Brzeszczach trzeba było zlikwidować staż miejską, bo nie było na nią pieniędzy. To decyzja, jaką w referendum podjęli sami mieszkańcy.
Zwolennicy zapatrzeni w premier Szydło bez problemu są w stanie wytłumaczyć, dlaczego zadłużyła miasto. – Jak inwestujesz to trzeba się zadłużyć. Pytanie czy to zadłużenie było właściwie? Wszyscy, którzy coś robią, popełniają błędy – stwierdza Mirosław Śmielak z restauracji Koryta Mięsne.
“Uratowała kopalnię”
Najbardziej rzucający się w Brzeszczach budynek to kopalnia węgla kamiennego. Z okolic domu premier Szydło dokładnie widać budynek, któremu u zwieńczenia niedawno domalowano logo Tauronu. A górnicy i ich rodziny odetchnęli z ulgą. Bo kopalnia była już spisana na straty. Znalazła się na liście najmniej rentownych zakładów.
W styczniu 2015 roku rząd Ewy Kopacz przyjął program naprawczy, który zakładał jej likwidację. Pracę straciłoby wtedy ponad 2 tys. górników.– Upadek kopalni to upadek całej gminy – wieściła burmistrz Cecylia Ślusarczyk. Górnicy protestowali, a razem z nimi Beata Szydło, ówczesna kandydatka na premiera RP. W końcu jej ojciec i dziadek pracowali w tej kopalni.
Pod koniec 2015 klamka zapadła. Ogłoszono, że przejmie ją Tauron Wydobycie. To jeszcze należy zapisać premier Ewie Kopacz, chociaż laury zbiera tu Beata Szydło. – To załatwiła pani Kopacz, jak tu przyjeżdżała pani Szydło w trakcie strajków o kopalnię, to górnicy ją wyganiali. Potem bardzo szybko zapomnieli. Chronologii jednak nie da się zmienić – przypomina Katarzyna Bliźniak, mieszkanka Brzeszcz, działaczka KOD.
Ludzie z premierowaniem Szydło wiązali tu duże nadzieje głównie ze względu na kopalnie, której przyszłość wtedy była niepewna. I Beata Szydło nie tylko demonstrowała z górnikami, ale już jako świeżo upieczona premier pamiętała, by w grudniu 2015 roku, przyjechać do nich na Barbórkę.
– Tu jest bardzo silne lobby górnicze. Kopalnia jest bardzo dużym pracodawcą. Groziło jej zamknięcie. Chwilę po tym, jak Beata Szydło została premierem, zmieniła właściciela. I myślę, że górnicy są jej wdzięczni – uważa Marcin Gębuś z KOD.
Zatrzymujemy się w sercu Brzeszcz, czyli właśnie przy kopalni. Tuż obok niej dumnie stoi wyremontowany przez Beatę Szydło basen (niektórzy zaznaczają, że to ona go w ogóle postawiła). W pobliżu rozciągają się sklepy, bary, banki. Zaczepia nas wytatuowany mężczyzna. Pytam, jak mu się tu żyje. Nie chce mówić do kamery. – No pani sobie siądzie na tej ławce i się rozejrzy – instruuje. – Nic tu nie ma, widzi pani? Małe bezrobocie? Akurat – kpi.
Według danych GUS, w 2005 roku, kiedy Beata Szydło ustępowała ze stanowiska burmistrza, liczba zarejestrowanych bezrobotnych wyniosła 993 osoby, dwa lata wcześniej – 1167. Zaś w 2014 roku – 556.
Kopalnia to wciąż największy pracodawca. Zaczepiamy górników, którzy wracają z szychty i tych, którzy spieszą się na kolejną zmianę. Ale nie chcą nic mówić. Wymawiają się brakiem czasu i wysyłają nas do pobliskiego baru “Grymas”.
Tu faktycznie czas płynie wolniej. Górnicy popijają piwo, zajadają żeberka i jednym chórem mówią, że dziś pracę na kopalni mają dzięki Beacie Szydło. I dla nich lepiej, że jest tym premierem, niż gdyby miała nie być. Wolą mieć tu fuchę na miejscu, niż wyjeżdżać. Choć zarobki wcale nie są już takie dobre.
Górników w Brzeszczach można spotkać także u Reginy. To tu, kilka kroków od kopalni, kiedyś tłumnie zbierali się po szychcie. Dziś jest ich dosłownie kilku. Nie ma jeszcze południa, a oni są już po kilku piwach. Przy barze wita nas uśmiechnięta i nieco onieśmielona widokiem kamery barmanka Regina, nazywana tu “królową górników”. Regina mieszka trzy kilometry od Beaty Szydło i do dziś wspomina, jak kiedyś stała za nią w kościele. – Taka to prawda, pani Szydło uratowała nam kopalnię. Bo poprzednia premier Kopaczowa była strasznie nielubiana. Katastrofa – krzywi się Regina.
Choć kopalnię udało się ocalić, to miejscowi skarżą się, że nie jest już tak dobrze jak za dawnych czasów. To w rękaw Reginy płaczą górnicy, którzy coraz mniej piją i zarabiają. – Do baru już teraz nie przychodzi tak dużo ludzi. Nie jest tak, jak pięć lat temu. Teraz to po pracy albo w piątek imprezkę sobie zrobią. Kurczaczek, goloneczka, wtedy sobie popiją i tańczą – zdradza Regina.
– Na kopalni wielu górników pracuje, ale coś mniej teraz zarabiają. Chłopcy ciężko harują, a 2 000-2 100 mają – narzeka Regina. Zarzeka się, że na górników to nie da złego słowa powiedzieć. Tak, jak i na “panią Beatkę”.
– Bardzo jest lubiana pani Szydło w Brzeszczach, i nie tylko w Brzeszczach – uśmiecha się przy tym perliście. O przeciwnikach premier Szydło w ogóle nie słyszała. Ale wystarczy wyjść z jej baru. – Szydło szczyci się, że uratowała kopalnię, ale jak tylko straci władzę, to zamkną. Ci ludzie robią za żadne pieniądze. Pozytywów pani Szydło to nie ma tu co szukać. Jedyny, to 500+ – słyszę od starszego pana.
“Dała 500+” i wypromowała gminę
– Pani się lepiej żyje, odkąd Beata Szydło została premierem? – zagaduję jeszcze Reginę w barze dla górników. – Oczywiście, że lepiej, bo mam to 500+, nie? – dodaje konspiracyjnie. Dokładnie za 16 dni (od daty realizacji materiału, czyli Regina jest już zapewne szczęśliwą żoną – red.) to się zmieni, bo Regina wyjdzie za mąż. Mówi o tym z dumą i z twarzy nie może zmazać uśmiechu. – Dobra zmiana jest dla mnie bardzo dobra – potwierdza skinieniem głowy.
Gdy pytam miejscowych o to, co dobrego premier zrobiła dla nich, najczęściej słyszę: “to co dla wszystkich Polaków, czyli dała 500+”. I w Brzeszczach zapewniają, że efekty programu widoczne są gołym okiem. – Na przykład rodziny wielodzietne, które do tej porty chodziły na nogach, jeżdżą na rowerach – mówi inna mieszkanka.
Wszyscy sąsiedzi Anny (imię zmienione – red.) są zwolennikami premier Szydło i obecnego rządu. Zdaniem Anki najczęściej ta miłość wynika z czystego pragmatyzmu, w końcu co miesiąc na ich konto wpływa 500 albo i więcej złotych.
– Nawet, gdy próbuję im coś wytłumaczyć, to nie słuchają żadnych racjonalnych argumentów – żali się.A Anka, jak krowie na rowie, cierpliwie im wykłada, że żywność drożeje, że rząd Beaty Szydło po kawałku odkrawa naszą wolność, że chcą nas wyprowadzić z Unii Europejskiej.
– Cena masła ich nie interesuje, nawet jeśli poszłaby w górę o sto procent, to co? Stać ich, co miesiąc dostają przecież pieniądze. Baseny kupują, na wczasy jeżdżą – wymienia. A ona nie bierze 500+. Uważa, że każdy powinien mieć tyle dzieci, na ile go stać i na wszystkie musi sam zarobić, a nie czekać na “jałmużnę od państwa”.
500+ to nie jedyna zasługa premier Szydło. Wreszcie mieszkańcy miasta mogą się cieszyć z przyozdobionych na święta Brzeszcz. – W końcu nam miasto na święta ubrali – cieszy się pani w okienku kiosku. I oczywiście uważa, że swoją rękę do tego przyłożyła sama premier. Zresztą nie tylko rękę, najwięcej dało nazwisko premier.
– Brzeszcze na tym, że Beata Szydło jest premierem, na pewno nie straciły. Wystarczy, że jesteśmy rozpoznawalni, kiedy składamy różne wnioski o fundusze europejskie. To nie jest tak, że pani Beata nam coś załatwia, ułatwia, ale nas nareszcie ktoś widzi. Dużo funduszy do Brzeszcz spłynęło, do tej pory tego nie było – zauważa była przeciwniczka polityczna Szydło.
I faktycznie, na stronie miasta odnotowano, że gmina dostała ze środków unijnych m.in. ponad 2,7 mln zł na termomodernizację budynków. Udało jej się także pozyskać od MRPiPS 620 tys. zł na utworzenie dziennego domu opieki Senior +.
Premier nie daje o sobie zapomnieć i godnie reprezentuje polski rząd w Brzeszczach. Ludzie doceniają, że zjawia się na lokalnych uroczystościach i wykonuje drobne gesty. – Premier zaangażowała się w szkołę w Przecieszynie. Dołożyła pewnie niewielkie pieniądze, ale była na otwarciu. W Brzeszczach strażakom jeden samochód kupiła. Przywieźli jakieś piłki do szkoły, ale była? Była. Mamy odnowioną szkołę, boisko, siłownię, plac zabaw dla dzieci – słyszę.
“Zabiera wolność”
Poza tym wreszcie w Brzeszczach-Jawiszowicach zatrzymują się pociągi. I to nie byle jakie, bo międzynarodowe. Od początku roku do łask wrócił stary, nieco zapuszczony dworzec. Zatrzymują się na nim pociągi jadące z Krakowa do Pragi, doczepione do nich są także wagony do Wiednia i Budapesztu. Wraz z nowym połączeniem pojawiły się sugestie, że to na specjalne zamówienie polityków PiS. Ale minister infrastruktury i budownictwa Andrzej Adamczyk szybko je uciął: – To jest tylko i wyłącznie czysty zbieg okoliczności.
Ale niektórym “zbiegi okoliczności”, jak np. pociągi, odnowiona szkoła nie rekompensują poczucia, że tracą swoje obywatelskie prawa. A premier Szydło swoją biernością przykłada do tego rękę. Ocena działań premier Szydło spowodowała, że między brzeszczanami stanął mur. I po jednej jego stronie słychać zachwyty nad działaniem polskiego rządu, a na twarzach stojących tam ludzi maluje się duma, że krajanka tak daleko zaszła. – Całym sercem jesteśmy za nią – rozpływa się jedna z mieszkanek Brzeszcz. Tego entuzjazmu nie gasi nawet pytanie o ustawy PiS, które uderzały w niezależność sądów, czy wciąż nieopublikowany wyrok Trybunału Konstytucyjnego.– Wiadomo, że kwestia sądów i Trybunału są bardzo skomplikowane dla zwykłego człowieka, więc nie będę się wymądrzać – ucina.
Zwolennicy Szydło w Brzeszczach codziennie widzą, że premier nie ma łatwo, że “kłody i przeszkody są jej rzucane pod nogi”. Ale ona sprawnie je omija i wychodzi na prostą. Do tego zrobiła się taka “waleczna”, bo kiedyś była bardziej spokojna, wycofana. Pan w białej koszuli nie ma wątpliwości, że zarzuty o Trybunale Konstytucyjnym do premier mają osoby, które “nie mają zielonego pojęcia, jak w ogóle ma wyglądać TK”. – Czepiają się po prostu wszystkiego – rzuca od niechcenia mężczyzna, który swój głos oddał na Beatę Szydło. A to dlatego, że “pochodzi z tego regionu”.
Po drugiej stronie muru nastroje są bardziej bojowe i słychać zupełnie inne głosy. To tu stoją wszyscy, którzy mieli odwagę protestować w Brzeszczach w styczniu 2016 roku. Za co od kontrmanifestantów zwiezionych autobusami z okolicznych miejscowości obrywali jajkami i kamieniami.
Jedną z takich osób jest Katarzyna Bliźniak: – Pani Szydło reprezentuje tylko i wyłącznie swoją stronę, absolutnie nie słucha wszystkich Polaków – wyrzuca Bliźniak. Cieszy się, bo na ostatnich manifestacjach pod sądem w Oświęcimiu widziała ludzi, których kojarzy z Brzeszcz.
– Więc mam nadzieję, że trochę się to miejsce obudzi – zaznacza. Jej się dużo lepiej żyło za poprzedniej władzy. Kompletnie nie musiała się przejmować polityką. Miała zwykłe problemy, co na obiad ugotować jak dzieci do szkoły zawieźć. A teraz ciągle biega na manifestacje i broni polskiej demokracji.
Pan Andrzej (imię zmienione – red.) na demonstracje nie chodzi, bo nie wierzy, że cokolwiek one zmienią. Ale nie oznacza to, że jest ślepy na działanie obecnej władzy: – Na dzień dzisiejszy Beata Szydło nic dobrego dla mnie i dla ludzi z Brzeszcz nie zrobiła. Dla mnie poza krajem jesteśmy dużo gorzej postrzegani, niż wcześniej. Mam wielu znajomych, którzy piszą na różnych portalach, co się w Polsce dzieje – słyszę.
O to, co dalej czeka Polskę pod rządami PiS i premier Szydło martwią się w Brzeszczach też inni. Niektórzy z nich już piszą najczarniejsze scenariusze: – Widzi pani, jaka premier Szydło jest agresywna, prawdziwa kobieta umie się zachować, a to się tak zachowuje jak Kaczorek. W Polsce niedługo będziemy mieć faszyzm.