– Moja pierwsza pozycja była chrystusowa. Siedziałam oparta o sofę, ramiona rozłożone jak na krzyżu i złączone nogi. A studenci? Byli zadowoleni, że wreszcie model, który nie jest chudzielcem – śmieje się Anna. Pozowanie zaczyna o 9 rano, kończy po godzinie 12. Po południu zaczyna kolejną sesję od godziny 14 do 18.
– Siedzenie w bezruchu to wysiłek. Nie raz schodzę na przerwę oblana potem. Na początku czuje się ból, potem odrętwienie, a potem już nic. Nauczyłam się sobie radzić. Koncentruje się na widoku za oknem. Wyrównuję oddech. To dobra forma powrotu do sprawności – zapewnia. Dziś ma zajęcia ze studentami trzeciego roku. Jeszcze raz przeprasza za spóźnienie.
– Aby ogarnąć czwórkę dzieci, w tym dwójkę bliźniąt, dom, to doba musiałaby mieć stanowczo więcej godzin. Poranki to walka – komentuje.

– Pochodzę z katolickiej, tradycyjnej rodziny. Jako grzeczne dziecko poszłam za głosem rodziców i wybrałam zawód przyszłości. Skończyłam informatykę — opowiada. Piętnaście lat pracowała w korporacji. Firma przechodziła restrukturyzację, ona w kolejnej ciąży… – A do tego nie potrafiłam trzymać języka za zębami, gdy coś mnie irytowało w sztywno trzymającej się procedur korporacji. Nie kryłam również frustracji macierzyńskich – wyznaje.
Ciało tylko tworzywem
Znalazła się bez pracy. Przynajmniej na początku był to stan pozytywny, miała dość roboty przy czwórce dzieci. – Siedzenie w domu odbijało się na mnie. Do zawodu nie mogłam wrócić. 10 lat przerwy w informatyce to cała epoka, wypadłam z rynku – tłumaczy. Próbowała zaczepić się w McDonald’s, a potem w sklepie. – Przechodziłam kiedyś Krakowskim Przedmieściem i tak przyszło mi do głowy, że może pozować. Nie siedziałabym w domu, miała wreszcie do czynienia ze sztuką, a przy tym dostawała pieniądze – śmieje się i zaraz dodaje: – Chociaż nie o pieniądze chodzi. Nikt nie utrzyma z tego rodziny.

Model pozujący do aktu dostaje 12 złotych za godzinę. Trochę obawiała się reakcji męża na jej pomysł. – Ale stwierdziłam, jeśli kocha, to zrozumie. Dzieciom też powiedziałam. Odpowiednio do ich wieku – wyjaśnia. Tłumaczyła im, że robi to, aby studenci mogli dobrze nauczyć się swojego zawodu. – Ciało jest tylko tworzywem – dodaje Anna.
Nie dla pieniędzy
– Ktoś pytał mnie, czy nie podnieca mnie widok tych młodych studentek. Nie. Ja wykonuję swoją pracę. Jestem obiektem. Dlatego też nie miałem problemu z rozebraniem się – tłumaczy Adam. Przypomina sobie, że oficjalnie modelem został 9 kwietnia 2014 roku. Wówczas pozował z modelką. – Stałem pochylony nad nią, a ona opierała głowę o kolano – opisuje. Ten 65-latek ma uszkodzony kręgosłup. Mimo to wytrzymuje godzinami w jednej pozycji.
– Najgorsze dla mnie są te pozy stojące. Dziś będzie trudna, gdyż stoję na wąskim parapecie w pozycji, jakbym przepychał ścianę – wyjaśnia i wstaje, aby pokazać. Na każdą godzinę ma 15 minut przerwy. – Oczywiście, jak już nie wytrzymuję i drżą mięśnie, to mogę zrobić sobie chwilę oddechu – dodaje.

Jest bardzo drobnej budowy. Może to z powodu urazu, jaki przeszedł w dzieciństwie. Siedem lat spędził w szpitalu. – Przeszedłem przez piekło. Nigdy mamy nie zapytałem, co się wydarzyło, że miałem uszkodzone sześć kręgów. Nie chciałem wiedzieć – mówi. Przez lata pracował jako nauczyciel. Zapewnia, że także w sądzie, jako kurator. Od ponad roku pozuje dla studentów ASP. Jak twierdzi, w mury uczelni sprowadziło go zamiłowanie do sztuki.
– Chodziłem na zajęcia z grafiki do Instytutu Edukacji Artystycznej. Jestem człowiekiem licznych talentów, ale okazało się, że malarskiego jednak nie. Tam zaproponowano mi pozowanie. Wkrótce któryś z wykładowców mnie wypatrzył i przez Facebooka zaprosił. Przychodząc tutaj mam kontakt ze sztuką – mówi. Na rozmowę zabrał ważne dla siebie dokumenty. Legitymację Towarzystwa Przyjaciół Dzieci, instruktora jiu-jitsu, uprawnienia z ratownictwa.

Otwierają się drzwi do pracowni. – Proszę przejść dalej, bo na korytarzu omawiamy prace – mówi jeden z prowadzących zajęcia. Jego student ustawia obrazy pod ścianą. To pierwszoroczny adept malarstwa. Prowadzący dłuższą chwilę przygląda się pracom. – Powiedz mi kilka słów o sobie? Co cię tutaj sprowadziło? – zaskakuje żaka nieoczekiwanym pytaniem. – Studenci pierwszego roku mają większy problem z nagim ciałem. Nie wiedzą jak reagować. Starsi studenci podchodzą już z pełnym profesjonalizmem – wracamy z modelem Adamem do rozmowy.

Lubi oglądać prace studentów, na których został uwieczniony. – Mam kilka w domu – dodaje. Najbardziej podoba mu się obraz, do którego pozował na drabinie. Siedział na niej nagi i trzymał flagę Unii Europejskiej. No i rzeźba, wówczas pozował tylko w płaszczu przewieszonym przez ramię. – To czasem zaskakujące, jak studenci potrafią interpretować tę samą pozę modela – mówi z uznaniem. Ostatnio zaproponował, że może przychodzić wcześniej, aby studenci mogli dłużej pracować.

Prowadzący zajęcia tłumaczył jednak, że nie ma dodatkowych środków na nadgodziny. – Odparłem, że przecież i tak nie z powodu pieniędzy tutaj przychodzę – wzrusza ramionami. Jak zareagowali bliscy na jego pozowanie na ASP? Tłumaczy, że nie musiał przejmować się opinią bliskich. Jest rozwiedziony.
– A syna po prostu poinformowałem o pozowaniu – dodaje. Adam musi wracać na zajęcia. Sala jest pełna, to typowe na zajęciach dla pierwszaków. Zdejmuje kimono, którym okrywa się podczas przerw w pozowaniu. Powoli wchodzi na parapet. Opiera się o ścianę. Nieruchomieje.
Mamie się podobały
- Jestem aktorką, fotomodelką – Adrianna, gdy mówi, potrząsa włosami. Ma się wrażenie, że rozmawia się ze znacznie młodszą niż czterdziestoletnią kobietą. W kącie pracowni stoją jej buty połyskujące cekinami. - Startowałam w wyborach miss Warszawy w 2001 roku – wylicza. W domu ma kilka obrazów, na których została uwieczniona.
– Mamie podobały się obrazy ze mną. Nie miała nic przeciw mojemu pozowaniu. Moja chrzestna jest malarką i podobał się jej pomysł, abym chodziła do Akademii – dodaje. Adrianna musi wcześnie wstać, aby dojechać na uczelnię. Do Warszawy ma ponad 150 km.
– Dzisiaj pozuję 12 godzin. Tutaj i w szkole Lindy – wyjaśnia. Wytrzymuje tyle godzin, bo jak zapewnia, chodzi na zajęcia taneczne i fitness. Do ASP trafiła dość niecodziennie, bo z planu teledysku. – Nagrywałam dla grupy popowej. Nazywała się… Nie pamiętam już. Tam występował model, który pozował na uczelni i zaproponował, abym przyszła – dodaje.

W Akademii Sztuk Pięknych pozuje od 2013 r. – Jest fajnie. Pani Elwira bardzo fajną pozę wymyśliła – pokazuje, jak siedzi wygięta. Często pozuje nago do aktu. Nie przeszkadza jej, że na zajęciach tyle osób patrzy na nią. – Lubię tutaj przychodzić, bo jest tu super atmosfera. Wykładowcy niezwykle uprzejmi - opowiada i po chwili zastanowienia dodaje: – Niech pan napisze, że zachęcam do studiowania na ASP. Niezwykła uczelnia.

Musi mieć “coś”
Student Staś kończy szkic, do którego pozowała Adrianna. Siedziała na krześle z podkurczoną nogą. – Kiedyś rysowałem modela Grzesia. On się ciągle ruszał – śmieje się Stasiu. Na szkicu odzwierciedlił sylwetkę modelki od przodu. – Ale koledzy to robią piękne rzeczy – pokazuje prace innych studentów z grupy. Ta sama modelka, ale ujęcie sylwetki i wykonanie zupełnie inne.

Jest przerwa. Na korytarzu Adam rozmawia z asystentem o swojej pozie. Pokazuje mu, jak skręca stopę. Po chwili z pracowni wychodzi Jacek, student trzeciego roku. – Myślę, że malarstwo wciąż ma siłę i głęboki wyraz – przekonuje. Zakradam się za nim do pracowni. Jacek na płótno nakłada podkład. Naszkicował twarz Anny i ramiona.

Przed laty w tej pracowni kunsztu uczył się obecny dziekan Wydziału Malarstwa ASP, Tomasz Milanowski. – W latach 90-tych, gdy tych środków na zapłacenie było mniej, to zdarzało się, że trafiały tutaj osoby przypadkowe. A potem znikały na przykład w połowie roku czy nawet w trakcie zajęć dostawały ataku schizofrenicznego słowotoku – wspomina dziekan. Teraz selekcja jest większa, ale odbywa się w sposób naturalny. To studenci wybierają.
– Jeśli model będzie osobą nieodpowiednią, to powolutku studenci wykruszają się z takich zajęć, aby malować innego pozującego. Mamy wieloletnich modeli, których studenci uwielbiają. Dobry model musi coś w sobie mieć, jakiś charakter, aby to można było wydobywać – podkreśla Tomasz Milanowski.
Droga ku wolności
Anna zsuwa sukienkę i kładzie się na sofie. Ma rubensowskie kształty. Po czwórce dzieci trudno wrócić do dawnej wagi. – Miałam podkurczoną lewą, czy prawą nogę? – pyta malującego ją Jacka. Student przygotowuje kolejną partię farby. Decyzja o pozowaniu była dla niej przełomem w życiu.
– Miałam zawsze niski próg bólu. Rezygnowałam z wysiłku w obawie przed bólem. Teraz mogę wszystko - zapewnia. Propozycja pozowania pojawiło się też w odpowiednim momencie życia. – Znów stałam się kobietą. Nagle moje ciało nabrało cech. Usłyszałam o nadgarstku. Że mam szyję, udo. Zawszę byłam krytyczna wobec siebie, teraz się zaakceptowałam – przyznaje.
Zdobywa się na głębsze wyznanie, Anna od lat pisze wiersze i być może prace studentów warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych, do których pozowała staną się oprawą cyklu zatytułowanego… – “Obnażenie”. – To cykl wierszy pisanych przez lata o dojrzewaniu i trwającej ciągle przemianie człowieka. Zrzucam w nich kolejne warstwy, które mnie kształtowały, a zarazem krępowały, jak tutaj ubranie na zajęciach z malarstwa – tłumaczy Anna.
Włodzimierz Szczepański
Maciej Stanik
