naTemat extra

Czy fotografia mobilna wyprze klasyczną?

Damian Kostka mógłby robić zdjęcia lustrzanką, mógłby analogiem. Ale tematów swoich miejskich fotografii, które zdobywają wyróżnienia na światowych konkursach, szuka ze smartfonem w ręku. Śmieje się, że to z lenistwa – torba z obiektywami waży kilka ładnych kilo, a Huawei P20 Pro, którego używa obecnie, niewiele więcej niż bateria do klasycznego aparatu. W rzeczywistości nie to jest jednak najważniejsze. Gdyby stosunek wagi do jakości nie był zadowalający, fotografia mobilna nie rozwijałaby się w tak błyskawicznym tempie.
Dzisiejsze smartfony gonią klasyczną czołówkę pod kątem optyki – mało brakuje, aby “widziały” tak dobrze, jak lustrzanki z wymiennymi obiektywami. Jeśli natomiast chodzi o “inteligencję”, to raczej aparaty gonią smartfony.
Huawei P20 Pro wie, kiedy w kadr wejdzie mu pies, a kiedy pączek. Wie też, że pies może się ruszyć, a lukier, którym polany jest pączek – odbić światło. A co najważniejsze, potrafi przełożyć te informacje na ustawienia ISO, przysłony i czasu naświetlania. Czy wobec tego fotograf jest jeszcze potrzebny?
W rozmowie z INN:Poland Damian Kostka studzi futurystyczne zapędy i tłumaczy, dlaczego jeszcze przez jakiś czas to jednak człowiek będzie naciskał przyciski w smartfonie.
Fotografia jest dziedziną bardzo konserwatywną czy bardzo postępową?
To zależy, jaką fotografię uprawiamy. Fotografia bardzo szybko się rozwija. Technologie jakie są współcześnie wykorzystywane sprawiają, że jest ona dziedziną bardzo postępową, ale zasady się nie zmieniają, dlatego można powiedzieć, że istnieje tu równowaga. Pomimo tak szybkiego rozwoju zauważamy powrót to metod tradycyjnych. Mam wrażenie, że fotografia analogowa przeżywa drugą młodość. Sam ostatnio znowu zacząłem fotografować analogowo. Przyszłością jest jednak miniaturyzacja. Kiedyś aparat musiały ustawiać dwie osoby. Dzisiaj w telefonie mamy sprzęt jakością zbliżony do lustrzanki.

Pytam dlatego, że fotografia cały czas wydaje się dziedziną podzieloną na dwa obozy – ten z przeszłości, i ten z przyszłości.
To, że korzystamy z dobrodziejstw przeszłości bawiąc się starymi technikami nie oznacza, że odrzucamy przyszłość. Dzisiaj producenci klasycznych aparatów, lustrzanek, przerzucają się na kompakty. To jest krok w kierunku miniaturyzacji, mobilności.
Jeśli chodzi o smartfony, jeszcze nie wszystko da się zastąpić – ciężko jest upakować w tak mały sprzęt teleobiektyw. Z drugiej strony, w sprzęcie rozmiaru smartfona dzisiaj da się już zmieścić 16 obiektywów, które mają możliwości “tele”. Nie mówiąc już o tym, że system obiektywów w Huawei P20 Pro potrafi uzyskać 5-krotny zoom. Jakość naprawdę jest imponująca. Jak widać producenci szukają różnych rozwiązań jak to “tele” do smartfona upakować.
Huawei w aparacie głównym ma trzy obiektywy i to nie byle jakie, bo stworzone we współpracy z Leicą. Ale co to tak naprawdę oznacza dla użytkownika?
Jeszcze lepszą mobilność. Dzięki temu systemowi dostajemy lepsze możliwości optyczne. Coraz lepsze. Od wielu lat rozmiar smartfona nie zmienia się. Dalej jest to wielkość idealnie pasująca do dłoni, a technologia, która co roku jest nam dostarczana, staje się coraz lepsza. Jeżeli dzisiaj telefon Huawei jest nam w stanie dostarczyć pięciokrotny zoom, stabilizację obrazu wspartą sztuczną inteligencją, to co będzie za rok?
Wracając do jakości zdjęć, porównując zdjęcia zrobione Huaweiem P20 Pro, ze zdjęciami zrobionymi klasycznym aparatem… dla wielu osób nie będzie żadnej różnicy.
Z drugiej strony, będę się jednak trzymał zdania, że tradycyjne aparaty nie wyjdą z użytku. Ewoluują – tak, ale nie znikną całkowicie.
Dlaczego? Taka byłaby chyba naturalna kolej rzeczy. Gęsie pióra wyparły maszyny do pisania. Te z kolei odeszły, gdy pojawiły się komputery.
Fotografia to nie tylko technologia, to dziedzina sztuki – myślę, że tu tkwi różnica. To artysta decyduje, z jakiego sprzętu korzysta. Tak naprawdę, nie ważne, czym robimy zdjęcia, bo to i tak człowiek naciska spust migawki, decydując co i w jaki sposób chce przekazać.

Ale chyba nie trudno wyobrazić sobie sytuację, w której aparat stanie się “inteligentniejszy” od fotografa i dzięki swojej własnej sztucznej inteligencji będzie mi wysyłał powiadomienia, kiedy tylko dostrzeże okazję na zdjęcie warte 500 serduszek na Instagramie.
To nie jest wcale odległa przyszłość. Smartfony już dzisiaj mocno podpowiadają. Czy smartfon będzie kiedyś tak inteligentny, żeby zastąpić fotografa? Nie! Myślę, że fotografowie też będą się edukować [śmiech]. A tak na poważnie nie da się zastąpić człowieka maszyną.
W modelu, którego używasz – Huawei P20 Pro – mamy system sztucznej inteligencji Master AI, który potrafi sporo. Nauczył się rozpoznawać fotografowane obiekty, dobiera kadr. To duża pomoc?
Jeśli jesteś na początku drogi, aspirujesz do bycia fotografem, chcesz się uczyć – to tak, podpowiedzi są jak najbardziej wskazane. Dzięki temu, że widzisz, jak Huawei dobiera parametry możesz się sporo nauczyć. Widzisz, jak wyszło “jego” zdjęcie, decydujesz, czy ci się podoba czy nie, a potem eksperymentujesz z ustawieniami, parametrami.
Huawei podpowiada kompozycję, ustawia światło, pomaga kadrować. Decyzję o kliknięciu migawki podejmuje jednak człowiek.
Zdarza ci się korzystać z podpowiedzi?
Głównie robię zdjęcia za pomocą ustawień manualnych, ale zdarza się. Oczywiście, kiedy dostałem Huawei P20 Pro, sprawdziłem jak działają jego wszystkie funkcje. Przetestowałem jego sztuczną inteligencję [śmiech].
Aparat w telefonie robi zdjęcia za nas – takie panuje przekonanie.
Korzystając z ustawień automatycznych i polegając  na sztucznej inteligencji, to tak właśnie może być. Rozwiązanie które mamy w Huaweiu P20 Pro, rozpoznaje kontekst, czyli wie, jakie obiekty znajdują się w zasięgu “wzroku” i zgodnie z tym dobiera optymalne parametry. W lustrzankach czy kompaktach mamy z resztą analogiczne mechanizmy.
Jeśli ktoś nie ma potrzeby uczyć się fotografii, nie chce wiedzieć, z czego obrazek jest zbudowany, wybiera podpowiedzi, które, bądź co bądź, też stworzył człowiek. To nic innego, jak przełożenie części naszego mózgu na rozwiązania technologiczne.

Wyobrażasz sobie że niedługo aparaty będą miały wyczucie porównywalne z tym, jakie ma fotograf?
Każdy człowiek jest inny. Ilu jest ludzi na świecie, tyle różnych “inteligencji” więc ta sztuczna nigdy nie będzie “doskonała”. W mechanizmy sztucznej inteligencji możemy upakować wiedzę całego świata, ale nigdy nie nauczymy maszyny emocji.
Korzystanie z aparatu w smartfonie pomaga łapać te emocje? Niweluje bariery, jakie tworzy klasyczny aparat?
W fotografii ulicznej, którą się zajmuję – uważam, że tak. Zdecydowanie łatwiej podejść do człowieka z mniejszym sprzętem, jest bardziej dyskretnie. Często kiedy mamy świadomość, że robi się nam zdjęcie, blokujemy się, nie pokazujemy emocji, a opowiadając obrazem często szukamy tych właśnie “czystych” emocji.
Dzięki smartfonom dziennie powstają miliony zdjęć. Z jednej strony to świetnie, bo systemy sztucznej inteligencji mają się na czym uczyć. Z drugiej, w ten sposób udostępniamy gigantyczną liczbę danych, z których najbardziej wrażliwą nie jest to, co zjedliśmy na śniadanie.
Danymi dzielimy się odkąd powstał Internet. Nie uciekniemy od tego. Powstają różne regulacje, przykładem choćby RODO.
Oczywiście, możemy chronić swoją prywatność usuwając się całkowicie z Internetu, ale czy to ma sens? Nasza cywilizacja zmierza w kierunku postępu technologicznego i możliwości, które z nim się wiążą – dla wszystkich. Jeśli ktoś ma z tym problem, zawsze może pojechać w Bieszczady [śmiech].

Jakie rozwiązanie technologiczne mogłoby pomóc tobie, jako profesjonaliście, w przyszłości?
Mój konik to fotografia uliczna, gdzie decydujące znaczenie ma moment, ruch. Mimo tego, że aparat w smartfonie Huaweia świetnie sobie radzi z łapaniem ostrości, skupiłbym się na tej funkcji, nad jej rozwojem. Chyba nawet bardziej niż nad zoomem.
Zdarzyło ci się obserwować reakcje profesjonalnych fotografów, którzy nagle dostają do ręki smartfon i zaczynają robić nim zdjęcia? Jak reagowali?
Od prawie trzech lat organizuję spotkania fotografów mobilnych – Mobile Photo Trip, które co miesiąc odbywają się w innym mieście. Kiedy byliśmy w Płocku zaprosiłem na nie mojego kolegę fotografa, który korzystał tylko z klasycznego sprzętu, ale na potrzeby naszego spotkania wziął tylko smartfon. Przekonał się. Stwierdził, że właściwie nie ma różnicy, w sposobie robienia zdjęć, parametrach, możliwościach. Efekt końcowy w każdym przypadku zależy od tego, kto ten aparat czy telefon trzyma.
Wysyłasz swoje prace na konkursy, zdobywasz wyróżnienia – na przykład w zeszłorocznym Mobile Photography Awards. Kusi cię czasem, żeby nie podać informacji, że twoje zdjęcie zostało zrobione telefonem?
Tak, jeśli regulamin tego nie wymaga, nie piszę jakim sprzętem zrobiłem zdjęcie. Biorę udział w konkursach, w których startują też też klasyczni fotografowie. W jednym udało mi się zdobyć wyróżnienie i podejrzewam, że jury nadal nie wie, że nagrodziło zdjęcie zrobione telefonem.
Granica, pomiędzy profesjonalną fotografią, a fotografią mobilną, która mimo wszystko, jest jeszcze wciąż dziedziną amatorską, zaciera się coraz bardziej.

Amatorka amatorką, ale smartfonem robiono już okładki Time’a.
Takich przykładów jest już masa. Zdjęcia z telefonów mogą trafiać na okładki, na rozkładówki, do druku. W Internecie około 80 proc. zdjęć to zdjęcia mobilne. Pojawiły się agencje fotograficzne, które dystrybuują tylko zdjęcia ze smartfonów.
Zdjęcia z telefonów naprawdę sprawdzają się w druku, czy trzeba je jakoś specjalnie podrasowywać?
Najlepsze parametry mają oczywiście smartfony flagowe, czego Huawei P20 Pro jest przykładem. Sprzęt, który ma naprawdę dobrą optykę i system do wewnętrznego przetwarzania zdjęć, pozwala uzyskać obraz, który można drukować w dobrej jakości.
Gdyby wspomniane okładki Time’a nie były podpisane, jako zrobione smartfonem, nikt by się do tego nie zauważył. Smartfonami kręci się dzisiaj filmy, teledyski. We Francji jest już festiwal filmów, które powstały tylko i wyłącznie za pomocą technologii mobilnych, a my w Polsce, we Wrocławiu we wrześniu 2018 organizujemy, chyba pierwszy w Europie, festiwal dedykowany tylko fotografii mobilnej ‘Yes Im Mobile’. 21-23.09.2018, już dziś zapraszam.
Jakie stereotypy na temat fotografii mobilnej najbardziej cię denerwują?
Stereotypy mnie nie denerwują. Jeśli coś  mi przeszkadza to tylko to, że wszyscy mają smartfony, wszyscy robią zdjęcia, ale mało kto wie, że mógłby to robić lepiej. Nie znają podstawowych zasad fotografii. My jako Stowarzyszenie Mobile Photo Trip poprzez nasze spotkania staramy się ten fakt zmieniać. Spotykamy się, robimy zdjęcia i uczymy się od siebie.
Cała masa zdjęć w Internecie nie nadaje się do publikacji. Czy to źle, że ludzie robią zdjęcia wszystkiemu i wszędzie? Nie wiem, ale tak po prostu jest i to się raczej nie zmieni. Ja chciałbym, żeby robili to z głową.
Wniosek końcowy – sztuczna inteligencja tak, ale w służbie człowiekowi?
Nie bałbym się jej. Trzeba dawkować emocje związane z tym tematem. Jak powiedziała dr Aleksandra Przegalińska w poprzednim wywiadzie: ludzie nie mają pojęcia, o co w tym wszystkim chodzi. Boją się wizji świata, rodem z filmów sci-fi. Jeśli chodzi o fotografię – to co się dzieje teraz, czyli wykorzystanie sztucznej inteligencji do nauki, to bardzo dobry kierunek.

Międzynarodowy konkurs fotograficzny Huawei Next Image Awards
Trwa przyjmowanie zgłoszeń drugiej edycji Huawei Next Image Awards. Zdjęcia wykonane za pomocą urządzeń Huawei można przesyłać do 20 sierpnia. Zwycięzca otrzyma 10 tys. euro, a jego zdjęcie ukaże się w miesięczniku National Geographic. Szczegóły konkursu oraz formularz zgłoszeniowy jest dostępny na polskiej stronie Huawei Next Image Awards.
Artykuł powstał we współpracy z Huawei. 




Autorzy artykułu:

Karolina Pałys

dziennikarka

Podobają Ci się moje artykuły?
Możesz zostawić napiwek

Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.

Sprawdź, jak to działa

Kwota napiwku

Wiadomość do autora (opcjonalnie)

Twój adres e-mail

Kod BLIK znajdziesz w aplikacji swojego banku