Pomyślcie o przyszłości — tej niezbyt odległej, takiej, która wydarzy się za maksimum ćwierć wieku. Zakładamy optymistycznie, że wszystko poszło zgodnie z planem i wspólnymi siłami udało nam się zatrzymać pędzącą, niczym wyścigówka na Monzy, zmianę klimatyczną. W efekcie żyjemy lepiej i ekologiczniej. Czyli jak?
Być może właśnie zobaczyliście siebie, podpierających samochód z zieloną rejestracją do słupka zasilania stojącego w waszym garażu. Może wyobrażaliście sobie inteligentny kontener na śmieci, który samodzielnie klasyfikuje brudny kubek po jogurcie do odpowiedniej grupy odpadów. Na pewno zastanawialiście się, czy będziecie mogli jeszcze napić się z plastikowej butelki.
No dobrze, a gdzie będziecie mieszkać?
Pytanie o to, jak zmienią się przestrzenie, w których będziemy żyć, pracować, spędzać czas czy robić zakupy jest stosunkowo rzadko wypowiadane wprost. Jasne, myślimy o zamontowaniu fotowoltaiki na dachu, czy zainstalowaniu perlatora w kranie, ale już o przeprowadzce do domu pasywnego? Rzadziej.
Okazuje się jednak, że być może nie warto zbywać tej sugestii zrezygnowanym westchnieniem. Technologie, dzięki którym nasze potencjalne nowe “M” może “żyć” w znacznie większej zgodzie z naturą, niż dzisiejsze betonowe bloki, są już dostępne.
Zieloną rewolucję zaczyna przechodzić jednak nie tylko sektor mieszkaniowy: biura czy inne obiekty użyteczności publicznej też zaczynają sięgać po narzędzia, dzięki którym, przynajmniej w części, będą mogły się “zazielenić”.
Przykłady? Jeśli mieszkacie w Warszawie, macie je pod nosem. A przynajmniej w zasięgu elektrycznego MINI, którym to pewnego pięknego dnia wybraliśmy się w podróż do miasta przyszłości.
Dom z drewna i nowoczesnych technologii
Zabrzmiał nieco górnolotnie, fakt, ale takie sformułowania są tu zdecydowanie na miejscu.
Niewiarygodny jest już sam fakt, że po zatłoczonych stołecznych ulicach pędzicie autem, które w całym swoim cyklu życiowym wyemituje mniej więcej 80 proc. mniej gazów cieplarnianych, niż jego mijani w korkach (oczywiście, że mkniemy buss passem!) spalinowi koledzy.
To, co z pewnością dodatkowo zaskoczy tych, którzy wcześniej nie zetknęli się z żadnym kompaktowym Brytyjczykiem, to fakt, jak dobrze to auto radzi sobie w miejskich realiach. Ci z kolei, którzy są w pełni świadomi temperamentu standardowych MINI, na pewno zauważą, że zamiana baku na baterię wcale nie odbiera im charakteru.
Do naszego pierwszego miejsca docelowego docieramy więc bardzo sprawnie: jesteśmy na kampusie Politechniki Warszawskiej, gdzie pomiędzy przyozdobionymi gdzieniegdzie PRL-owską mozaiką betonowymi “klockami” poszczególnych instytutów, stanęła intrygująco minimalistyczna i nowoczesna konstrukcja.
Solace House, bo o nim mowa, to dom, który w pewien sposób sam na siebie zarabia. W zależności od wariantu, na jaki się zdecydujemy, ta drewniana konstrukcja może mieć charakter pasywny (czyli energooszczędny) lub plusenergetyczny (czyli produkujący więcej energii, niż jego mieszkańcy są w stanie skonsumować).
Jak to możliwe? Fotowoltaika na dachu i schowane pod nim pompa ciepła, rekuperator oraz centrala wody użytkowej to tylko część elementów, dzięki którym opłaty za media albo znikają (prąd), albo znacząco się minimalizują (woda).
Kwestią kluczową jest również sama konstrukcja: pomiędzy drewnianymi płytami znajduje się warstwa jednego z najefektywniejszych izolatorów termicznych na świecie: piany z poliuretanu dwuskładnikowego. Nie mniej ważne jest zastosowanie pasywnych, mocno izolowanych drzwi, oraz pasywnych okien przyszybowych.
Dodajmy, że całość domowego “zestawu” przyjeżdża do nas zapakowana w jeden kontener, a jej postawienie zajmuje kilka dni, a nie lat. Cena za metr? Może nie spektakularnie niska, ale jednak o około jedną trzecią niższa, niż kawałek podłogi w wielkomiejskim bloku.
Czy to rozwiązanie idealne może mieć jakieś wady? Człowiek, odpowiedzialny za jego konstrukcję zastanawia się nad tym pytaniem dłuższą chwilę. — Na razie niewiele osób jest w stanie projektować w tej technologii. To trudniejsze zagadnienie inżynieryjne — łatwiej projektuje się domy z betonu — tłumaczy Bartłomiej Głowacki, jeden z założycieli Solace House.
Laikowi ciężko dostrzec różnicę: beton nie jawi się jako materiał “łatwy” w obróbce — nawet koncepcyjnej. Głowacki tłumaczy, że chodzi o poziom precyzji: — Trudniej jest budować trwały budynek z drewna, bo trzeba być szalenie dokładnym. Warstwa odprowadzająca wodę musi być zrobiona idealnie, bo drewno nie daje pola do kompromisu: przemakanie spowoduje katastrofę — zaznacza.
Przy założeniu, że nad projektem czuwa architekt z doświadczeniem, można jednak oczekiwać rezultatów iście spektakularnych. I nie jest to nadużycie, jak zauważa Głowacki, drewniana budowlanka powoli wchodzi w fazę boomu: na świecie coraz śmielej zaczynają wyrastać drewniane wieżowce (najwyższy obecnie norweski Mjøstårnet ma 85,4 m wysokości), a na zachodzie “lekkie budownictwo” stanowi całkiem pokaźny sektor.
Patrząc na drewniany kwadraciak, trudno pozbyć się z głowy jednego przymiotnika: “kruchy”. Czyżby lata przebywania w ścianach, na których “pieszczoty” wiertarką udarową nie robią wrażenia, nieco zaburzyło naszą percepcję? Być może, bo jak zapewnia Głowacki, domy drewniane podlegają takiej samej ocenie, jak domy “standardowe”: nie przewróci ich wiatr, nie przygniecie śnieg.
Drewno to przyszłość budownictwa mieszkalnego? Tak twierdzi Głowacki. Nie da się jednak ukryć, że obecność drewnianych konstrukcji w miejskim krajobrazie to wizja odległa. Nie oznacza to jednak, że budowle powstające w “standardowych” technologiach nie mogą być bardziej przyjazne środowisku. Mogą, i to nawet jeśli powstały ponad 100 lat temu.
Zabytek z zieloną duszą
Naszym kolejnym celem jest obiekt powstały w czasach, gdy efekt cieplarniany kojarzył się, jeśli w ogóle, najwyżej ze zbyt mocną opalenizną. Hala Koszyki została po raz pierwszy oddana do użytku w 1909 roku. Drugie życie otrzymała w 2016, gdy na jej terenie rozgościły się lokale gastronomiczne, sklepy i biura.
Jak zapewnia jednak Piotr Zatorski, Portfolio Projects Manager z ramienia Globalworth, obecnego właściciela i zarządcy Hali, obiektów rewitalizowanych nie należy z góry skazywać na środowiskową porażkę. One również są w stanie walczyć o zielone certyfikaty. I to z roku na rok coraz bardziej skutecznie. Koszyki, które w dniu otwarcia mogła pochwalić się certyfikatem BREEAM (jeden z głównych światowych standardów zielonego budownictwa) na poziomie “Very Good” niedawno podniosła swój status do poziomu “Excellent”, co uczyniło je najbardziej zielonym obiektem tego typu w Warszawie.
Jak to możliwe? Zdaniem Zatorskiego, to kwestia dobrego planowania i zarządzania: — Hala jest obiektem historycznym. Nie było tu dużo miejsca na umieszczanie rozbudowanych instalacji. Niemniej jednak te, które zastosowano, są niesłychanie wydajne i to właśnie między innymi dzięki temu, a także najwyższemu poziomowi zarządzania budynkiem mogliśmy uzyskać tak wysoką notę — przekonuje.
Niektórych rozwiązań nie zauważycie wpadając do Hali na szybki lunch. Nie będziecie, na przykład świadomi, że tutejsze systemy wodne potrafią oszczędzić jej aż 40 proc. w porównaniu z obiektami podobnych gabarytów. Albo, że ciepłe powietrze generowane w Hali, pomimo ciągłej wymiany powietrza na świeże jestwykorzystywane ponownie do ogrzania pomieszczeń.
— Koszyki uzyskały sporo punktów za oszczędność energetyczną: skupujemy tylko energię pochodzącą ze źródeł odnawialnych. Wszędzie w budynku są liczniki, zużycie jest dokładnie monitorowane i jeśli pewne normy zostają przekroczone, obsługa techniczna reaguje — zapewnia Zatorski. I ma na myśli dokładnie to, co wam się wydaje: kto zapomni zgasić światła, albo w jakikolwiek inny sposób źle gospodaruje energią, trafia na “dywanik”.
Nasi najemcy podpisują tzw. “Zielony najem”. Jest to załącznik, w którym znajduje się szereg zapisów na temat monitorowania zużycia mediów, segregowania odpadów, a nawet tego, jak ma być wykończony lokal — zaznacza Zatorski i dodaje, że najemcy remontując swoje przestrzenie muszą korzystać z materiałów proekologicznych lub pochodzących z odzysku. Podobne obostrzenia obowiązują również firmę sprzątającą, która może korzystać tylko z produktów oznaczonych europejskim certyfikatem ekologicznym Ecolabel.
Koszyki idą również z duchem elektromobilności: już na dniach na parkingu pojawią się ładowarki do samochodów elektrycznych — na początek cztery, ale w perspektywie e-słupków ma być więcej. I bardzo dobrze, bo to właśnie obiekty takie, jak Hala Koszyki, to jedne z najlepszych punktów “zaczepienia” dla posiadaczy elektryków: parkujemy na zielony miejscu, podłączamy MINI do ładowania i idziemy na kolację. Brzmi idealnie.
Tymczasem jednak musimy znaleźć inne miejsce, aby podładować naszego elektryka. Co prawda zasięg MINI Cooper SE to około 200 km i biorąc pod uwagę całkiem niezłą dostępność ładowarek w centrum stolicy, nie należy obawiać się, że nagle zabraknie wam mocy, to jednak przezorny zawsze ubezpieczony. Pędzimy do Eurocentrum — jednego z zielonych biurowców Warszawy.
Biurowiec bujnie zarośnięty
Niektórzy z nas spędzają w konstrukcjach ze szkła i metalu sporą część swojego życia. Jak jednak pokazuje przykład Eurocentrum, nie zawsze muszą to być przestrzenie sterylne, białe i nieprzyjemnie zimne.
Mimo że z zewnątrz Eurocentrum wygląda jak typowy biurowy moloch, to już na parkingu pojawiają się oznaki, że święci się tu jednak coś zielonego. Parkujemy obok słupka do ładowania i wchodzimy do środka, gdzie wita nas może nie niecodzienny, ale jednak nie do końca oczywisty w tych okolicznościach, widok ogromnej ściany zieleni.
Jak się okazuje, to dopiero początek. W Eurocentrum zieleń znajduje się na 1500 z 8500 mkw powierzchni: zielone atria, ulokowane na różnych poziomach to coś, co zdecydowanie poprawia komfort pracy w tego typu przestrzeniach. Drzewa i rośliny to jednak nie wszystko:
— Jakiś czas temu była również zielona ściana z ziołami — każdy mógł się nimi poczęstować — wspomina Marcin Marchwiński, zarządca Eurocentrum z ramienia firmy CPI. - Ten projekt powstał w ramach budżetu partycypacyjnego, który funkcjonuje w naszym budynku, podobnie jak funkcjonujący tu butelkomat, czy budująca się właśnie strefa wypoczynku — wylicza Marchwiński.
Wśród działań prospołecznych można wymienić prężnie działający przed erą Covid serwis carpoolingowy. Pracownicy budynku mogli umawiać się na wspólne dojazdy za pomocą aplikacji. Dopóki sytuacja się nie zmieni, a covidowe obostrzenia nie zelżeją, pozostaje im korzystanie z miejskich rowerów, których stacja znajduje się na terenie biurowca. W niedalekiej przyszłości mają też pojawić się hulajnogi, z dedykowanymi, zasialnymi solarnie stacjami do ładowania.
Skoro o świetle mowa, dyrektor techniczny Eurocentrum zwraca uwagę, że 95 proc. powierzchni budynku jest oświetlone naturalnie. - Sztuczne oświetlenie jest sterowane czujnikami na obecność, a oświetlenie dla roślin — sterowane zaawansowanym systemem, który odbiera określoną ilość naturalnego światła, a potem za jego pomocą, liniowo doświetla określone przestrzenie — precyzuje Cezary Kopij, dyrektor techniczny w CPI.
Eurocentrum to budynek, który podobnie jak Hala Koszyki, uzyskał zielony certyfikat. Tu mowa jednak o systemie LEEDS, którego audytorzy przyznali warszawskiemu biurowców poziom Platinium. Jak tłumaczy Cezary Kopij, to zasługa, np. posiadania systemu odzyskiwania wody opadowej i używania jej do celów sanitarnych czy podlewania roślin.
— Dach naszego budynku pokrywa specjalna membrana odbijającą światło i ograniczającą nagrzewanie się wnętrza. Elewacja jest wykonana ze szkła selektywnego, czyli takiego, które odbija promieniowanie i przez to nie nagrzewa się tak, jak standardowa szyba. Mamy też freecooling, czyli system odzyskiwania ciepła i zużywania go do chłodzenia latem, kiedy zapotrzebowanie na chłód jest większe — wylicza Kopij.
Droga ku… ekologii?
To tylko kilka rozwiązań, dzięki którym tkanka miejska może oddychać nieco pełniejszą piersią. Oczywiście, trudno mówić strategiach idealnych, bo budowa budynków czy produkcja aut całkowicie i bezwzględnie “ekologicznych” nie jest jeszcze możliwa. — Czy nasze domy są ekologiczne? Nie, nie są. Czy są odpowiedzialne środowiskowo? Jak najbardziej — podsumowuje Bartłomiej Głowacki z Solace Hose.
I z tą myślą wsiadamy do naszego elektrycznego MINI. Bateria ma jeszcze spory zasięg, więc może znajdziemy kolejne, odpowiedzialne środowiskowo budynki? Z biegiem czasu na pewno będzie ich coraz więcej.
Artykuł powstał we współpracy z MINI.