nt_logo

Spacer jak po polu minowym. Dlaczego nie sprzątasz po swoim psie?

Żaneta Gotowalska

22 lutego 2022, 10:11 · 2 minuty czytania
I znowu to samo. Ledwo zrobiło się nieco cieplej, ledwo zniknęły śniegi, a na trawnikach polskich miast pojawiły się pamiątki po spacerach psów, po których właściciele nie są w stanie posprzątać. To takie nasze polskie przebiśniegi, takie nasze cuchnące pole minowe.


Spacer jak po polu minowym. Dlaczego nie sprzątasz po swoim psie?

Żaneta Gotowalska
22 lutego 2022, 10:11 • 1 minuta czytania
I znowu to samo. Ledwo zrobiło się nieco cieplej, ledwo zniknęły śniegi, a na trawnikach polskich miast pojawiły się pamiątki po spacerach psów, po których właściciele nie są w stanie posprzątać. To takie nasze polskie przebiśniegi, takie nasze cuchnące pole minowe.
Czasami spacer po parku przypomina przejście przez pole minowe... Fot. Marek BAZAK/East News

Kiedy wychodzę na spacer z moim psem, mam przy sobie obowiązkowy zestaw - oprócz smaczków, które daję mu w nagrodę (to szczeniak, którego uczę różnych zachowań, a nic tak nie motywuje jak ulubiony przysmak), mam także worki na psie odchody. Nie wyobrażam sobie bowiem sytuacji, w której, po załatwieniu potrzeby przez mojego czworonoga, miałabym po nim nie posprzątać.


Tymczasem, każdy spacer z psem to jak przejście po polu minowym. Trawniki pełne są psich odchodów, które trzeba omijać, by – sprzątając po swoim – nie mieć na bucie pamiątki po innym psiaku. Trzeba na nie zwracać uwagę także dlatego, żeby wesoło biegający na spacerze pies przypadkiem w nie nie wdepnął.

To już taka polska tradycja, swojskie "przebiśniegi", które często czekają na swój moment już od jesieni, by – po pierwszych roztopach – wreszcie pokazać się światu.

Czy naprawdę "dwójka" zrobiona przez psiaka to nie problem? Wręcz przeciwnie. W okolicy rozkwitu przedwiośnia rozkwitają także komentarze opiekunów czworonogów, którzy narzekają na to, co zostawiają inni. Ale i zwykłych ludzi, także rodziców czy opiekunów dzieci, którzy wychodzą ze swoimi pociechami na spacery i muszą lawirować pomiędzy jedną kupą a drugą.

W sieci dostępne jest wyliczenie na podstawie 40-kilogramowego owczarka niemieckiego. Robi średnio dwie kupy dziennie, każda waży ok. 150 g. Przez cały rok robi ich więc +/- 730, co daje ponad 109 kg odchodów pozostawionych przez właściciela na polskich ulicach. Teraz policzmy, ile takich niesfornych właścicieli mamy i ile odchodów zostaje na trawnikach. Robi wrażenie, prawda?

Sprzątanie po psie to obowiązek każdego właściciela. Niektórzy wychodzą ze swoimi pupilami kilka razy dziennie, często w to samo miejsce i nie sprzątają po czworonogu, jakby w ogóle nie przeszkadzało im to, że odwiedzą ten trawnik znów i znów. Uważają, że to nie ich problem, a widząc inne "miny" po prostu odwracają głowę. Mają gdzieś nie tylko porządek wspólnej przestrzeni, ale i innych ludzi, którzy żyją obok nich.

Niektórych przed posprzątaniem po psie blokuje myśl, że można mieć kontakt z jakimiś bakteriami. Jeśli sprzątamy je przy pomocy worka lub specjalnej "szufelki" nie ma takiego ryzyka. A poza tym - teraz większość z nas ma przy sobie żele antybakteryjne. To załatwia sprawę.

Jeśli opiekun nie posprząta po swoim psie, musi się tym zająć właściciel terenu lub zarządca nieruchomości. Tak czy tak ktoś musi to zrobić, więc warto byłoby świecić dobrym przykładem i poświęcić te kilka sekund na zebranie tego, co zostawił pies. Nie ma w tym nic obrzydliwego, a i korona z głowy nie spada. Potwierdzone info.