Trudno oprzeć się pokusie ofiarowania datku, gdy zachęcają do tego piłkarze Wisły Kraków. Na zdjęciu w supermarkecie podczas zakupów w ramach akcji "Szlachetna Paczka".
Trudno oprzeć się pokusie ofiarowania datku, gdy zachęcają do tego piłkarze Wisły Kraków. Na zdjęciu w supermarkecie podczas zakupów w ramach akcji "Szlachetna Paczka". fot. Jakub Ociepa / Agencja Gazeta
Reklama.
Ks. Jacek Stryczek, prezes Stowarzyszenia Wiosna i pomysłodawca chyba najbardziej znanej przedświątecznej akcji „Szlachetna paczka” jeszcze do niedawna sam borykał się z problemami z dotarciem do darczyńców. –
Ks. Jacek Stryczek
prezes Stowarzyszenia Wiosna, inicjator "Szlachetnej Paczki"

Byliśmy znikąd – nie mieliśmy nic, i dopiero w którymś momencie, dzięki pomysłom i ciężkiej pracy, doszliśmy do etapu, na którym jesteśmy obecnie. Może to nieskromnie zabrzmi, ale w organizacji pracy charytatywnej stajemy się wzorem dla przedstawicieli biznesu. To cieszy ogromnie.

Byliśmy znikąd – nie mieliśmy nic, i dopiero w którymś momencie, dzięki pomysłom i ciężkiej pracy, doszliśmy do etapu, na którym jesteśmy obecnie. Może to nieskromnie zabrzmi, ale w organizacji pracy charytatywnej stajemy się wzorem dla przedstawicieli biznesu. To cieszy ogromnie – przyznaje ksiądz Stryczek w rozmowie z naTemat.pl. Obserwuje jednak pewne zniechęcenie w środowisku NGOsów. – Czują się odrzuceni, pogubieni w rzeczywistości fundacyjnej – która polega przecież na nieustannym boju o fundusze na działanie. Są osoby, które zabierają się za pomoc charytatywną, oczekując od razu wysokich dotacji - a to kosztuje mnóstwo pracy i czasu. Rywalizację między NGOsami najlepiej widać przy pozyskiwaniu 1% - mówi ks. Jacek Stryczek.
Okazuje się, że najlepszym rozwiązaniem na efektywne zbieranie funduszy jest zaangażowanie gwiazdy.
- Nasza akcja świąteczna jest mała, trafiamy do konkretnych szkół, nie dysponujemy takimi budżetami jak Stowarzyszenie Wiosna. Zauważam jednak, że gdy w którąś z akcji zaangażujemy celebrytę, od razu zainteresowanie pomocą wśród darczyńców rośnie – mówi Rafał Tuchanowski, dyrektor małej Fundacji Pomocy Dzieciom i Młodzieży „Uwolnij marzenia”. Do swoich akcji angażował już m.in. Artura Barcisia, Wojciecha Malajkata czy Michała Milowicza.
Bez celebryty ani rusz, i to nie tylko na polskim podwórku – przykłady kampanii pomocowych wspartych przez takie sławy jak Shakira, Sean Penn czy Angelina Jolie pokazują, jak wiele dobrego można osiągnąć, gdy w grę wchodzi znana twarz i towarzyszący jej szum medialny. Tam, gdzie go nie ma, trudno o dotacje. Na rynku organizacji pozarządowych pojawia się konkurencja.
Ewa Błaszczyk
aktorka, założycielka i prezes Fundacji „Akogo?”

Nie nazwałabym tego konkurencją, raczej zdrową walką o siebie – każdy robi, co tylko może, by jak dotrzeć do jak najszerszej grupy ludzi.

- Nie nazwałabym tego konkurencją, raczej zdrową walka o siebie – każdy robi, co tylko może, by jak dotrzeć do jak najszerszej grupy ludzi – mówi aktorka Ewa Błaszczyk, założycielka i prezes Fundacji „Akogo?”. – Oczywiście, że znana osoba na czele organizacji pozarządowej ma lepszy dostęp do szerokiej publiczności – co nie zmienia faktu, że cała praca organizacyjno-promocyjna pozostaje do wykonania na własną rękę. Nie jesteśmy fundacją, za którą stoi wielka telewizja – tak jak fundacja TVN „Nie jesteś sam” czy Fundacja Polsat. Ciężko wymagać, by w promocji wspierała nas telewizja publiczna – w końcu takich fundacji jak my jest cała masa – mówi w rozmowie z NaTemat.pl Ewa Błaszczyk.
- Między organizacjami pozarządowymi nie ma na pewno konkurencji wprost, ale w gorących okresach – takich jak przedświąteczny - obowiązuje mobilizacja: wszystkie ręce na pokład – komentuje Małgorzata Borowska, specjalistka ds. komunikacji z największego internetowego portalu o organizacjach pozarządowych Ngo.pl. Pod względem udziału celebrytów w promocji organizacji pozarządowych Borowska dzieli organizacje na dwie grupy. W pierwszej celebryci występują w roli ambasadorów konkretnych akcji – tak jak Katarzyna Pakosińska czy Anna Mucha w akcji „Kup pacyfę-wspieraj dzieci”lub Katarzyna Figura w akcji „Telefon do mamy” Fundacji Orange czy celebrytki w akcji „Piękna bo zdrowa”. W drugiej – celebryci stają na czele fundacji, czego przykładem jest tutaj Fundacja „Kierowca Bezpieczny” Krzysztofa Hołowczyca, Fundacja Ewy Błaszczyk "Akogo?” czy fundacja Anny Dymnej „Mimo Wszystko”. Jest też jednak trzecia grupa – organizacje, które przez lata ciężko pracowały na swoją renomę, i wypracowały ją skutecznie, choć bez udziału celebryty – takie jak Polska Akcja Humanitarna, Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy czy Stowarzyszenie Wiosna – organizator Szlachetnej Paczki. - Ich liderzy – Janina Ochojska, Jurek Owsiak czy ks. Jacek Stryczek z czasem sami stali się rozpoznawalni - mówi Małgorzata Borowska.
Jej zdaniem świadczy to również o fakcie, że wsparcie celebryty nie jest absolutnym kluczem do sukcesu. –
Małgorzata Borowska
specjalistka ds. komunikacji z portalu Ngo.pl

Między organizacjami pozarządowymi nie ma na pewno konkurencji wprost, ale w gorących okresach – takich jak przedświąteczny - obowiązuje mobilizacja: wszystkie ręce na pokład.

Istnieje szereg warunków do tego, by promocja akcji czy organizacji zakończyła się sukcesem. Owszem, przekaz musi pochodzić z wiarygodnego źródła: i jest to albo sama godna zaufania organizacja albo celebryta, który jest często osobą budzącą powszechne zaufanie, ale to nie jedyny warunek, który musi zostać spełniony. Odbiorca musi mieć jasność tego, co może w konkretnej sprawie zrobić, i jeśli inwestuje w pomoc – musi mieć poczucie, że jego działanie jest efektywne. Więc organizacje, żeby to zobrazować, pokazują tych, których wspierają. W ten sposób nadal twarzą największej liczby akcji jest nie celebryta, ale cierpiące dziecko powracające na skutek niesionej pomocy do zdrowia – mówi Małgorzata Borowska z portalu Ngo.pl.