nt_logo

Wychudzone psy o niczym nie świadczą? Schronisko w Wojtyszkach nadal dostaje państwowe pieniądze

Daria Siemion

11 czerwca 2022, 13:41 · 3 minuty czytania
Schronisko w Wojtyszkach to największy tego typu obiekt w Polsce. W marcu 2021 roku właścicielce placówki postawiono zarzuty znęcania się nad zwierzętami, a ze schroniska w fatalnym stanie wyprowadzono ponad 100 zwierząt. Obrońcy praw zwierząt alarmują, że sytuacja nie uległa poprawie. Mimo to, jak opisał portal Onet, placówka otrzymuje państwowe pieniądze.


Wychudzone psy o niczym nie świadczą? Schronisko w Wojtyszkach nadal dostaje państwowe pieniądze

Daria Siemion
11 czerwca 2022, 13:41 • 1 minuta czytania
Schronisko w Wojtyszkach to największy tego typu obiekt w Polsce. W marcu 2021 roku właścicielce placówki postawiono zarzuty znęcania się nad zwierzętami, a ze schroniska w fatalnym stanie wyprowadzono ponad 100 zwierząt. Obrońcy praw zwierząt alarmują, że sytuacja nie uległa poprawie. Mimo to, jak opisał portal Onet, placówka otrzymuje państwowe pieniądze.
Wychudzony pies ze schroniska w Wojtyszkach fot. YouTube / UwagaTVN

Właścicielka schroniska z zarzutami

Schronisko w Wojtyszkach powstało w 2004 roku i było jedną z największych tego typu placówek w Europie. Do ośrodka trafiały bezdomne zwierzęta z ponad 100 gmin. Dzienne utrzymanie psa miało kosztować tam od 5 do 7 zł. W schronisku miało przebywać nawet 4 tys. zwierząt.


W zeszłym roku obrońcy praw zwierząt alarmowali o fatalnej sytuacji w schronisku w Wojtyszkach. Z tego powodu w listopadzie 2020 roku prokuratura zleciła kontrolę placówki. W jej wyniku schronisku odebrano 104 zwierzęta: 4 koty, 33 króliki i 67 psów.

Uczestnicy kontroli mówili o „wejściu do piekła”, inni porównywali teren schroniska do więzienia. Zwierzęta miały być zaniedbane i niedożywione. Niektóre tak bardzo przyzwyczaiły się do siedzenia w ciasnym boksie, że nie były w stanie samodzielnie chodzić.

W marcu 2021 roku zarzuty znęcania się nad zwierzętami usłyszała właścicielka obiektu Anna S. oraz kierowniczka gabinetu weterynarii w Wojtyszkach Kinga Z. Postępowanie nadal jest w toku. Annie S. zakazano pracy związanej z opieką nad zwierzętami.

Gminy nadal współpracują ze schroniskiem

Właścicielkę schroniska Annę S., której postawiono zarzuty znęcania się nad zwierzętami, zastąpiła jej koleżanka, na co dzień... wróżbitka. Według obrońców praw zwierząt w rzeczywistości władzę w schronisku w Wojtyszkach nadal sprawuje Anna S. Sytuacja zwierząt, zdaniem ich obrońców, nie uległa poprawie.

– Nadal nie ma w schronisku wolontariatu i psy skazane są na odsiadywanie godzin, dni, miesięcy i lat, bez jakichkolwiek bodźców, kontaktu z człowiekiem, spaceru, możliwości zaspokojenia potrzeb gatunkowych. To jest znęcanie się rozciągnięte w czasie, które nadal ma miejsce w schronisku w Wojtyszkach – mówiła Onetowi Elżbieta Rolnik z fundacji Liberandum.

Co więcej, ze schroniskiem nadal współpracuje kilkanaście gmin. Samorządowcy i Powiatowy Lekarz Weterynarii twierdzą, że w schronisku w Wojtyszkach przeprowadzili kolejne kontrole, które nie wykazały one żadnych nieprawidłowości. Placówka wg ich opinii nie kwalifikuje się do zamknięcia.

Obrońcy praw zwierząt oburzeni

Obrońcy praw zwierząt w rozmowie z Onetem zwracają uwagę, że kontrole przeprowadzone przez samorządy i Powiatowy Inspektorat Weterynarii to fikcja. Urzędnicy mają zwracać uwagę przede wszystkim na wyposażenie placówki, a nie na dobrostan zwierząt. Takie postępowanie ma być ogromnym błędem.

– Jeśli PIW sprawdza, czy pies siedzi w boksie, czy ma budę i czy ma boks, to owszem, wszystko się zgadza. Ale jeśli zajrzałby do karty tego psa i zobaczyłby, że został odłowiony 12 lat wcześniej i od tylu lat siedzi bez ruchu w tym boksie, stąd ma zaniki mięśni i kłopoty z chodzeniem, to miałby podstawy do tego, aby schronisko zamknąć. Ale tego nigdy nie zrobi. Elżbieta Rolnikfundacja Liberandum

Lista zarzutów wobec schroniska jest bardzo długa. Aktywistki zwracają uwagę, że według dokumentacji jeden mężczyzna miał adoptować 317 psów, ale nie są pewne, czy zwierzęta opuściły schronisko. Po sprawdzeniu niektórych czipów psów miało okazać się, że te rzekomo adoptowane dawno już nie żyją. Urzędnicy i władze schroniska zaprzeczają tym doniesieniom.

Czytaj także: "Podpisuje się pani pod mordownią psów". Dereszowska wsparła schronisko, internauci bezlitośni

"Najbardziej winni są urzędnicy"

Obecnie ze schroniskiem w Wojtyszkach współpracuje 20 gmin. Ponad 80 wycofało się ze współpracy z placówką po kontrowersyjnej kontroli w listopadzie 2021. Działaczki Fundacji Liberandum za obecną sytuacją obwiniają gminy, które nie zerwały współpracy z placówką.

– Najbardziej winni są urzędnicy gminni z wójtami na czele. To oni skazali tysiące psów na dożywocie w Wojtyszkach. To oni są pośrednimi sprawcami znęcania rozciągniętego w czasie, które odbywa się w schronisku w Wojtyszkach – mówi Onetowi Elżbieta Rolnik, prezeska fundacji Liberandum.

Dodajmy, że jeżeli w schronisku przebywa 1000 zwierząt, a stawka dzienna wynosi 7 zł, to władze schroniska otrzymują na utrzymanie czworonogów nawet 7000 zł dziennie. Działaczki z fundacji Liberandum twierdzą, że to pieniądze wydane ze szkodą dla zwierząt, a nie na ich dobro.

Czytaj także: https://natemat.pl/163371,jak-pomoc-bezdomnym-zwierzetom-dyrektor-schroniska-na-paluchu-ma-na-to-skuteczny-plan