- Cyfrowa świadomość Polaków obejmuje wiele kwestii, ale bezpieczeństwo nie jest naszą mocną stroną. To nie jest zresztą tylko problem naszego kraju - pojęcie śladu cyfrowego nie jest na razie szeroko znane i rozpropagowane. Tym trudniej ograniczać ślad cyfrowy oraz węglowy. Dobrze więc, że za minimalizowanie tych zjawisk biorą się same firmy - mówi naTemat.pl Hubert Gieliński, socjolog.
Dodaje, że nie jest tu specjalnie istotna motywacja, ważniejszy jest efekt. Bo nawet jeśli firmy i instytucje będą kierowały się wyłącznie kwestią oszczędności, to i tak wyjdzie to wszystkim na dobre. A jeśli motywem będzie cyfrowa ekologia, to i tak uda im się dzięki temu oszczędzić.
- Trzeba też pamiętać, że same inicjatywy przedsiębiorstw, koncernów czy instytucji nie wystarczą. Władze muszą stworzyć jasne, przejrzyste przepisy nawet nie umożliwiające, ale nakazujące minimalizowanie śladu cyfrowego, najlepiej z systemem zachęt - mówi Gieliński.
Praktyka pokazuje, że prawo ma olbrzymie znaczenie dla istnienia i wielkości śladu węglowego.
- To nie kwestia etyki, a odpowiedzialności firmy za dane, którymi gospodaruje. To przede wszystkim poprawne wdrożenie polityki zarządzania danymi i przejrzystość regulaminów. Inną kwestią jest ile osób tak naprawdę czyta regulaminy, z których często można się dowiedzieć czy firma monetyzuje dane, którymi dysponuje. RODO podkreśla właśnie konsekwencje i odpowiedzialność, która się z tym wiąże - mówi Aleksandra Owczarek z Packhelp.
Cyfrowy ślad generowany przez przeciętnego człowieka to znacznie więcej niż nadmierne udostępnianie informacji na Facebooku. Śledzenie swoich danych tworzonych przez działania typu zakupy online, rozrywka i zwykłe surfowanie w Internecie wykracza daleko poza możliwości większości ludzi. Co więcej, organizacje, które przechowują nasze dane, są stale zagrożone przez cyberprzestępców, którzy te dane chcą ukraść.
Warto również zauważyć, że w grę wchodzą też olbrzymie pieniądze. Wiele podmiotów (działających legalnie) zarabia krocie na wyłapywaniu cyfrowych śladów i sprzedawaniu tych danych innych firmom. Strony internetowe, dostawcy Internetu i brokerzy danych, rejestrują zachowanie internautów, łączą wiele źródeł i tworzą wirtualne profile użytkownika. Następnie sprzedają profil reklamodawcom, którzy bombardują "ofiarę" wiadomościami i reklamami. Im bardziej szczegółowy profil, tym jest on cenniejszy dla reklamodawców.
Według danych organizacji Irish Council on Civil Liberties (ICCL) cyfrowa tożsamość internauty jest licytowana przez reklamodawców w czasie rzeczywistym za każdym razem, kiedy trafia na stronę wyświetlającą reklamy. Przeciętnemu Amerykaninowi zdarza się to 747 razy dziennie, zaś Europejczykowi 376 razy dziennie. Dlaczego "tylko" tyle? Bo w Europie działają o wiele skuteczniejsze warunki prywatności narzucone przez RODO.
Jak wynika z raportu ICCL jedynie w Stanach Zjednoczonych oraz Europie firmy zajmujące się licytacją w czasie rzeczywistym zarobiły w ubiegłym roku 117 miliardów dolarów. Zauważmy, że badanie nie objęło innych części świata i dotyczyło tylko sieci reklamowych Google i Microsoft, pomijając Amazona i Facebooka.
Na fakt, że ograniczanie śladu cyfrowego (oraz powiązanego z nim śladu węglowego), jest zagadnieniem szerokim i wielowątkowym, zwracają też uwagę naukowcy.
- Dotychczasowe wskaźniki i znane nam pojęcia są niewystarczające do tego, by określić wpływ transformacji cyfrowej firm na środowisko naturalne, kształt społeczeństw czy stan gospodarki. Dopiero dokładna parametryzacja pojęcia pozwoli je zbadać, przeanalizować, a dzięki temu poznać wpływ działań technologicznych firm na ich otoczenie i planetę. Dlatego konieczne jest zdefiniowania pojęcia "zrównoważony ślad cyfrowy" i określenia wskaźników śladu cyfrowego, które należałoby objąć badaniem - twierdzi rektor Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie, prof. Piotr Wachowiak.
- Choć technologie wydają nam się neutralne, o tyle ich użycie już takie nie jest – w rękach człowieka mogą służyć różnym celom. Aby świadomie je projektować, zarządzać nimi i ich wpływem na ludzi i otoczenie musimy po pierwsze mieć świadomość ich oddziaływania, po drugie - zacząć w jakiś sposób to mierzyć - dodaje Konrad Ciesiołkiewicz, dyrektor komunikacji korporacyjnej i CSR, Orange Polska.
Wyjaśnia, że ślad cyfrowy to właśnie próba ujęcia tego zagadnienia w pewne ramy metodologiczne.
- Naszym celem jest znalezienie narzędzi do tego, aby maksymalizować pozytywny wpływ cyfrowy, a niwelować ten negatywny. Dla firmy, która, jak my, udostępnia nowe technologie, jest to niezwykle ważne wyzwanie – tłumaczy Ciesiołkiewicz.