Podróże

Masz dość zimy i śniegu? Marrakesz jest na wyciągnięcie ręki

Ceramika w Marrakeszu

Maroko jako alternatywa dla polskiej jesienno-zimowej szarugi? Sprawdziłam, jak kraj ten – dobrze wszak znany polskim turystom – sprawdza się jako odskocznia od smutnej rzeczywistości aktualnej części roku. 
Kiedy piszę te słowa, w Polsce spadł właśnie śnieg, kolejny już tej jesieni. Za oknem biały krajobraz, a ja oglądam zdjęcia z miejsca, gdzie w listopadzie czekała na mnie temperatura 30 stopni i myślę sobie, że to wcale nie byłby najgłupszy pomysł, żeby tam znów wyskoczyć, i to szybko.
A możliwość jak najbardziej jest. Do Maroka trafiłam bowiem z okazji uruchomienia nowego połączenia linii lotniczej Wizz Air pomiędzy Warszawą a Marrakeszem. Samoloty z zimnej Warszawy latają dwa razy w tygodniu – w poniedziałki i piątki – i nic nie stoi na przeszkodzie do tego, żeby wsiąść do jednego z nich i w trochę mniej niż pięć godzin przenieść się do rozgrzanego afrykańskim słońcem Marrakeszu.

Marrakesz i pustynia Agafay

Jak spędzić czasu kiedy już trafimy na miejsce? W samym Marrakeszu nie sposób nie odwiedzić (i wcale nie jeden raz!) słynnego placu Dżami al-Fana oraz przylegającego do niego, tętniącego życiem suku, na którym kupić można dosłownie wszystko.

Tłum na suku przylegającym do placu Dżami al-Fana

O wieczornym targu na placu Dżami al-Fana, na którym królują stragany z jedzeniem, zaklinacze węży i masa innych egzotycznych profesji, słyszał chyba każdy, kto choćby zastanawiał się nad wizytą w Maroku. Sama odważyłam się kupić od sprzedawców jedynie świeżo wyciskany sok pomarańczowy – ale część naszej grupy zdecydowała się przekąsić ślimaki z jednego ze straganów – i bardzo sobie je chwalili.
Niesamowity wieczorową porą jest również gigantyczny suk, po którego wąskich uliczkach w każdym momencie krążą setki ludzi – i przejeżdżają dziesiątki motocykli, nic sobie nie robiąc z niewielkiej ilości miejsca. Spacer po targu jest oszałamiający, również ze względu na wszechobecne spaliny – ale jest głośno, interesująco i wynegocjować można naprawdę okazyjne ceny. Uważajcie jednak, jeśli zdecydujecie się samodzielnie eksplorować uliczki suku: wystarczy raz skręcić w złym kierunku i zagubicie się na długie godziny. 
Doskonałym punktem podróży po Marrakeszu jest również ogród Majorelle.
Stworzona w pierwszej połowie XX wieku przez francuskiego orientalistę Jacquesa Majorelle'a posiadłość jest absolutnie zachwycająca. Wypełniona egzotycznymi roślinami i opracowana z wielką dbałością o szczegóły, przenosi nas do zupełnie innego, nieskończenie estetycznego świata.
Będąc w ogrodach Majorelle warto również poświęcić chwilę na wizytę w stosunkowo nowym (otwartym w 2017 roku) Muzeum Yves Saint Laurenta, w którym można podziwiać zarówno pamiątki po słynnym projektancie, jak i szereg jego słynnych kreacji.
A jeśli w którymkolwiek momencie znudzi nam się miasto, praktycznie na wyciągnięcie ręki – około godziny drogi od Marrakeszu – znajduje się pustynia Agafay. Harmonogram wycieczki był niestety nieubłagany i zdołaliśmy zatrzymać się tam zaledwie na kilka godzin, jednak wiem, że nie miałabym nic przeciwko zatrzymaniu się na noc w małej, przeznaczonej dla turystów osadzie. Wciąż – okazja do popluskania się 

Essaouira – miasto z "Gry o tron"

W położonej nad Oceanem Atlantyckim Essaouiry kręcono niektóre wątki "Gry o tron" – to pierwsza rzecz, jakiej o tym mieście dowiecie się od przewodnika podczas trzygodzinnej podróży z Marrakeszu. Nie jest to zresztą odkrycie załogi HBO; na murach obronnych Essaouiry filmy kręcili Orson Wells czy Ridley Scott. Kiedy jednak do tego miasta przyjedziecie, od razu zrozumiecie, dlaczego skradło ono serce hollywoodzkich filmowców. 
Piękne nadmorskie miasto trudno co prawda nazwać spokojnym – ale tempo życia w nim jest znacznie spokojniejsze niż ścisk i gwar Marrakeszu. Wizytę w Essaouirze warto zacząć od tamtejszego portu: gwarne, chaotyczne miejsce ma swój niepowtarzalny klimat (ale uwaga: również zapach), a spacerując po nim, możemy zakupić z jednego ze straganów tutejszy przysmak: świeżo złowione, grillowane sardynki.
Z portu można udać się prosto na essaouirską medynę oraz otaczające ją mury obronne. Powietrze jest nieco cięższe i wilgotniejsze niż w Marrakeszu – nic w tym dziwnego, wszak mówimy o nadmorskim mieście – jednak spacer wciąż pozostaje przyjemnością. Spacer po sklepach i straganach jest też znacznie spokojniejszy niż po suku w Marrakeszu, choć w porównaniu z większym miastem ceny potrafią przyprawić o zawrót głowy. Zdecydowanie warto jednak podejść do warsztatów rzemieślniczych, w których obrabiane jest srebro – z którego najbardziej słynie Essaouira.

Katarzyna Florencka
Katarzyna Florencka





Autorzy artykułu:

Katarzyna Florencka

wydawczyni