Wiertarki i młotki jeszcze nigdy nie leżały tak blisko laptopów - nic dziwnego, zaprogramować można dzisiaj niemal wszystko. Na półkach pomiędzy nimi rozsiadły się też drukarki 3D, które - jak chyba żadne inne narzędzia, reprezentują nowoczesne rzemiosło. Możesz stworzyć, co tylko ci się zamarzy i z pomocą najnowszej technologii sprawić, żeby „ożyło”. Czyż to nie piękne?
Aby znaleźć się w takim otoczeniu można udać się na przykład do Warszawy. To właśnie tu, przy ulicy Targowej, w ciągu kamienic wyznaczających jedną z głównych arterii Pragi znajduje się wejście do świata, w którym można realizować swoje pasje, zdobywać nowe umiejętności i rozwijać się – także pod kątem zawodowym – niezależnie od płci.
Orange Digital Center, bo o tym projekcie mowa, to społeczna inicjatywa Fundacji Orange nastawiona na budowanie kompetencji przyszłości. Sporą część tego przedsięwzięcia stanowi FabLab powered by Orange, czyli kreatywna przestrzeń wyposażona w narzędzia stolarskie, frezarki, plotery, drukarki 3d i taką ilość kabli, złączek, gwoździ i płytek prototypowych, jaka tylko wam się zamarzy. Fundacja prowadzi to miejsce na warszawskiej Pradze razem ze Stowarzyszeniem Robisz.to.
Kilka metrów dalej w dół korytarza mieści się sala, w której odbywają się zajęcia Szkoły Kodowania – także w ramach Orange Digital Center. Partnerem Szkoły Kodowania jest Centrum Kreatywności Targowa.
Nauka programowania, którą od lat prowadzi Fundacja w szkołach, właśnie zyskała swoją “dorosłą” odsłonę. Na początku grudnia ruszyły pierwsze zajęcia, w trakcie których dorośli w trudniejszej sytuacji mają nabyć podstawowe umiejętności programistyczne, a także rozwinąć kompetencje społeczne – przydatne na rynku pracy.
Spora część wspomnianych dorosłych to kobiety: to do nich należało aż 60 proc. nadesłanych aplikacji do projektu. Finalnie, do Szkoły Kodowania dostało się 70 osób, z czego 73 proc. to kobiety.
W FabLabie także toczą się inicjatywy dla pań. Na przykład warsztaty MakerWoman, w ramach których mogą uzupełniać swoje kompetencje o obszary z dziedzin takich, jak projektowanie 3D, obsługa maszyn CNC, stolarka czy elektryka, żeby wymienić tylko kilka z nich.
Jakie motywacje kierują uczestniczkami wspomnianych projektów? Dlaczego chcą uczyć się programowania i nowoczesnego rzemiosła? Postanowiliśmy sprawdzić.
Mejkerki: wystarczy trochę praktyki
Karolina Guzek jest z wykształcenia prawniczką, dlatego uśmiecha się na pytanie o to, czy w Maker Woman poradzą sobie “humanistki”. Obecnie jest członkinią zarządu Stowarzyszenia Robisz.to i m.in. koordynuje działanie FabLabu - pracowni, w której odbywają się zajęcia.
Sama też jest absolwentką tego projektu, a więc potrafi obsługiwać ploter laserowy czy drukarkę 3D. I nie uważa, żeby był to ogromny wyczyn - raczej coś, czego można się nauczyć. Pytanie tylko, jak bardzo się tego chce i jak mocno jest się w stanie zaangażować w proces pozyskiwania tej wiedzy.

Kobiety częściej idą na studia, więcej lat się kształcą i tym samym później trafiają na rynek pracy. Można powiedzieć, że kobiety bardziej skrupulatnie inwestują w swoją przyszłość oraz kompetencje. [...] Kobiety także w większości zajmują się pracą opiekuńczą. Nie tylko dziećmi, ale też osobami obłożnie chorymi, dotkniętymi niepełnosprawnościami, rodzicami, rodzeństwem.
Łukasz Komuda, ekspert rynku pracy, członek rady Orange Digital Center, redaktor portalu Rynekpracy.org w Fundacji Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych
Karolina potwierdza, że czego jak czego, ale motywacji uczestniczkom Maker Woman nie brakuje:
- Wszystkie osoby, które do nas przychodzą, chcą się rozwijać i zdobywać nowe umiejętności, które będą uzupełniać ich kompetencje - tłumaczy, dodając, że Maker Woman może być inspiracją zarówno do małych, jak i do wielkich zmian.

Karolina, pracuje w Stowarzyszeniu Robisz.to, m.in. koordynując działanie FabLabu
Dla Nadii Dobrowolskiej-Muszynskiej, która dzisiaj jest edukatorką w Stowarzyszeniu Robisz.to, Maker Woman było bodźcem do podjęcia właściwej decyzji:
- Przed MakerWoman ciężko było mi zdecydować, w której dziedzinie chciałabym się rozwijać. Z wykształcenia jestem grafikiem, ale przekonałam się, że samo siedzenie przed komputerem nie sprawia mi takiej radości jak praca manualna - wspomina.
Nadia szukała więc sposobu na to, aby swoje projekty przekuć w coś namacalnego, w coś, co można wziąć do ręki. Takie możliwości mógłby dawać na przykład ploter laserowy, którego obsługa była na liście zajęć Maker Woman. Nadia złożyła aplikację. Ale czy była do końca przekonana, że to jest właśnie ścieżka, którą chce iść?
- Obawy? Pewnie, że były. Nie miałam wcześniej styczności na przykład z elektroniką. Z projektowaniem 3D owszem, ale niespecjalnie mi się to podobało, wydawało mi się bardzo skomplikowane - tłumaczy, dodając, że Fab.Lab odczarował dla niej tę dziedzinę:
- Okazało się, że istnieją bardzo intuicyjne programy, które można do tego wykorzystać. Dodatkowo, wiedza w trakcie programu była przekazywana w bardzo przyjazny sposób. Nareszcie czułam, że wiem, co robię, pracując nad projektem 3D - śmieje się i dodaje:.
- Zrozumiałam, że nie trzeba rezygnować z projektowania i zamykać się w warsztacie, albo na odwrót. W FabLabie te kwestie się łączą.

Nadia, instruktorka w w FabLabie
Uzupełnienia kompetencji szukała też Joanna Iwińska:
- Urodziłam drugie dziecko i wiedziałam, że chcę wrócić do pracy. A że skończyłam Akademię Sztuk Pięknych, wydział wzornictwa przemysłowego, to Maker Woman idealnie mi pasował jako “doszkolenie” zawodowe z nowych technologii. Chciałam otworzyć sklep z dekoracjami do pokoi dziecięcych, a do tego potrzebna mi była pogłębiona wiedza z prototypowania - wspomina.
Wiedza, którą dodajmy, udało się pozyskać. I to z bonusem w postaci dodatkowej porcji wiary we własne umiejętności:
- Kurs daje pewność, że wiem. I nikt nie powie, że jest inaczej. Kiedy dzisiaj robię projekt i dostawca mówi mi, że tego nie da się zrobić, to jestem w stanie mu powiedzieć: “Ależ nie, ja wiem, że się da, sama przed chwilą zrobiłam prototyp”. Mam pewność, że to, co projektuję wyjdzie dokładnie tak, jak ja chcę - zapewnia.

Uczenie się przez całe życie to jedna z najważniejszych kompetencji przyszłości, która pozwoli nam uczestniczyć w rynku pracy: gotowość na zmianę, umiejętność adaptacji, podążanie za zmianami i dostosowywanie się do nich to też są aspekty tej kompetencji.
Aleksandra Pierścińska, badaczka społeczna, Fundacja Stocznia
Dla Agnieszki, która, podobnie jak Joanna i Nadia uczestniczyła w warsztatach kilka lat temu, Maker Woman okazało się bramą do zupełnie nowego świata. Była na ostatnim roku architektury, kiedy stwierdziła, że chce czegoś więcej:
- Maker Woman pchnęło mnie do decyzji, że zejdę ze ścieżki architektonicznej i wejdę na ścieżkę technologiczną. Było to zaskoczenie dla całego mojego otoczenia, ale ja byłam zdecydowana - śmieje się dzisiaj.
Mężczyźni w Polsce są bardziej aktywni zawodowo niż przeciętnie mężczyźni w Unii Europejskiej, za to kobiety wypadają poniżej unijnej średniej. Powody? Po pierwsze, kobiety uczą się więcej lat w szkołach i na uczelniach, co w Polsce rzadko da się łączyć z pracą. Po drugie, w sytuacji niedostatku publicznych usług opiekuńczych dobrej jakości, to na ich barki spada wypełnienie tej luki, czy to chodzi o dzieci, czy bliskich wymagających wsparcia ze względu na chorobę lub niepełnosprawność. Po trzecie, część kobiet sama wybiera rolę strażniczek domowego ogniska, gdy pozwalają na to okoliczności. I po czwarte, nigdy w pełni nie da się zlikwidować dyskryminacji kobiet na rynku pracy.
Ekspert rynku pracy, członek rady Orange Digital Center, redaktor portalu Rynekpracy.org w Fundacji Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych
W trakcie warsztatów każda z uczestniczek pracuje nad swoim autorskim projektem. W przypadku Agnieszki, która interesowała się nowoczesnym cyrkiem, było to świecące hula hop. To właśnie wtedy, lutując przewody LEDowych lampek postanowiła, że zamiast rysować budowle, które być może nigdy nie powstaną, chce tworzyć konkretne rozwiązania w odpowiedzi na konkretne problemy.
Joanna Iwińska
Po zakończeniu Maker Woman poszła więc jeszcze dalej w stronę technologii: - Wygrałam grant na kurs doszkalający z programowania frontem. Potem doszkalałam się jeszcze w dziedzinie UX Design. W efekcie rok od zakończenia Maker Woman przebranżowiłam się w pełni i dostałam swoją pierwszą pracę jako UX Designer w Niemczech, dokąd przeprowadziłam się z partnerem - wspomina.
Oczywiście, pozycja, na którą aplikowała, była stanowiskiem najniższego szczebla. Niemniej jednak dzisiaj, pięć lat po tym, jak została “mejkerką” może pochwalić się wymarzoną pracą w globalnej korporacji, której nazwa zaczyna się na literkę “g”.
Zawody programistyczne postrzegane są jako zawody męskie. Kiedy w Polsce myślimy "programista", przed oczami mamy mężczyznę . Kobiet jest w branży ICT zaledwie 15,5 proc. [...] Aby pokonać stereotypy, potrzebne są dobre wzorce. A o te trudno, kiedy kobiet jest mało [...] Badania No Fluff Jobs pokazują, że ponad połowa kobiet w IT to osoby, które się przebranżowiły.
badaczka społeczna, Fundacja Stocznia
Gdyby dokładnie taką ścieżkę rozwoju przedstawić uczestniczkom Szkoły Kodowania, z dużą dozą prawdopodobieństwa wkroczyłyby na nią bez oglądania się za siebie. Zanim jednak rozpoczną swoją przygodę z zawodowym programowaniem, choćby na stanowisku “młodszego”, czeka je sporo pracy.
Programistki (swojej) przyszłości
Podczas rozmowy rekrutacyjnej, Karolina Bralewska myślała, że jest jedną z kilkorga kandydatów. Okazało się jednak, że o miejsce w pierwszej edycji Szkoły Kodowania “biło się” prawie cztery tysiące osób.
- Miałam przeczucie, że mam szansę, ale nie myślałam, że będzie aż tyle chętnych. I dobrze, bo wtedy pewnie pomyślałabym, że mi się nie uda albo że prawdopodobieństwo jest bardzo niskie - uśmiecha się (była już na ten moment) nauczycielka przedszkolna.
Karolina, podobnie jak wiele uczestniczek, ma nadzieję, że uda jej się całkowicie przebranżowić i zadomowić się w środowisku IT na dobre. Jako powody podaje te oczywiste: wyższe zarobki. Ale nie tylko.
- Czy gdybym miała lepsze warunki to dalej pracowałabym jako nauczycielka? Trudno jednoznacznie na to pytanie. Sytuacja zawodowa to jedno, ale zmieniła mi się też sytuacja życiowa. W momencie, kiedy sama mam dziecko, zaczęłam zastanawiać się, w jakim stopniu po powrocie do domu miałabym jeszcze serce, energię na zabawy z własną córką - zastanawia się Karolina.

Karolina, uczestniczka Szkoły Kodowania
Dodaje, że bardzo lubiła swoją pracę:
- Dawała mi sporo satysfakcji, ale warunki samej pracy oraz te finansowe już nie. Prędzej czy później szukałabym czegoś nowego. A że pojawił się bodziec w postaci przedłużonego urlopu macierzyńskiego, pojawiła się motywacja też, żeby spróbować czegoś nowego – mówi, nawiązując do nauki kodowania.
Kobiety zarabiają mniej, tym samym mają mniejsze oszczędności, a co za tym idzie, są mniej skłonne rzucić wszystko i spędzić pół roku na kursie, na którym zdobędą zupełnie nowe kompetencje. To też jest czynnik, który stawia kobiety na gorszej pozycji, jeśli chodzi o swobodę wybierania zawodów, które z jednej strony mogą dawać lepsze zarobki, ale z drugiej wymagają czasu, aby kompetencje te zdobyć.
Ekspert rynku pracy, członek rady Orange Digital Center, redaktor portalu Rynekpracy.org w Fundacji Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych
Maja Gruszczyńska, koordynatorka Szkoły Kodowania Orange Digital Center, zauważa, że brak satysfakcji oraz wypalenie zawodowe, to jedna z głównych motywacji, aby rozpocząć naukę w Szkole:
- W procesie rekrutacji wykrystalizowało się nam kilka grup. Pierwsza to kobiety, które utknęły na niesatysfakcjonujących stanowiskach - asystenckich, administracyjnych, gdzieś, gdzie nie widzą przestrzeni na dalszy awans. Nie jest to coś, co chciałyby robić do końca życia - wylicza Maja.
Druga grupa to, jej zdaniem, kobiety w sytuacjach “okołomacierzyńskich”, dla których, tak jak dla Karoliny, narodziny młodego człowieka były bodźcem do poszukiwania bardziej elastycznej czy lepiej płatnej alternatywy.
- Liczna grupa osób zgłaszała się, bo w obecnej pacy czują wypalenie zawodowe: na przykład ratowniczki medyczne, które mają małe dzieci: pracują bardzo dużo, za bardzo małe pieniądze i nie chcą już dłużej tak funkcjonować - mówi Maja.

Podczas tworzenia Szkoły Kodowania korzystaliśmy z doświadczenia Pomorskiej Fundacji Inicjatyw Gospodarczych, która ma an tym polu ogromne doświadczenie. Kurs trwa około 300 godzin, zajęcia odbywają się w weekendy oraz dwa razy w tygodniu od 17.30 do 21. Zdajemy sobie sprawę, że to jest bardzo obciążające, dlatego podczas rekrutacji kładliśmy nacisk na to, żeby każda z osób chętnych zapoznała się z harmonogramem. Podkreślaliśmy też, że praca własna w domu to drugi raz tyle, co na kursie. Nigdy nie zapewnialiśmy, że to będzie nauka lekka, prosta i przyjemna.
Maja Gruszczyńska, koordynatorka Szkoły Kodowania Orange Digital Center
Magdalena wpisuje się w tę ostatnią grupę: higienistka stomatologiczna, którą do przebranżowienia się pchnął, w dużej mierze, obecny kryzys:
- Praca higienistki mnie już wypaliła. Wcześniej pracowałam w klinice, która ponosi ogromne straty przez pandemię, a teraz przez inflację: ludzie nie mają już pieniędzy na kosztowne leczenie. Klientów było coraz mniej, a co za tym idzie coraz mniej dużych zabiegów: implantów, podniesienia zatok. Dzisiaj to głównie podstawowa stomatologia zachowawcza. Drobiazgi - wzdycha Magdalena.
Dzisiaj nie wyobraża sobie powrotu do tej pracy:
- Zawsze marzyłam, żeby zostać mamą i udało się. Ale ze względu na córkę nie mogę wrócić. Musiałabym pracować na pełen etat, a że mieszkam pod Warszawą, dojazdy razem z kosztami opieki nad dzieckiem zrównoważyłby moją pensję. Teraz najważniejsza dla mnie jest moja córka, dlatego zdecydowałam się na przebranżowienie - zaznacza.
Kobiety są niedoreprezentowane na rynku pracy w Polsce. Obserwujemy lukę zatrudnienia kobiet powyżej średniej unijnej, a wskaźnik ich aktywność zawodowej należy u nas do najniższych w Europie. Powody? Jednym z ważniejszych są problemy z opieką instytucjonalną nad dziećmi w Polsce, czyli brak żłobków i przedszkoli. To widać, jeśli popatrzy się na statystyki związane z aktywnością zawodową kobiet - ta gwałtownie wzrasta, dla kobiet, których najmłodsze dzieci osiągają 7. rok życia.
badaczka społeczna, Fundacja Stocznia
Na pytanie, czy spodziewa się, że przeskoczenie z rynku usług stomatologicznych na rynek IT będzie proste, Magdalena kręci przecząco głową:
- To jest dość trudny proces: sama koordynacja bycia mamą i ogarnięcia nauki. Czasem mam momenty zwątpienia. Ale czuję, że to jest mój czas i czuję, że muszę go wykorzystać najlepiej, jak potrafię - zapewnia, choć dodaje, że wątpliwości co do swojej decyzji miała na początku mnóstwo:
- Przede wszystkim to, że w branży jest bardzo dużo mężczyzn. Pojawiła się więc taka obawa, jak mi się uda? Przecież oni są znacznie lepszymi specjalistami, a ja dopiero zaczynam - mówi Magdalena.
- Do tego doszła obawa o to, czy uda mi się pogodzić pracę z wychowaniem dziecka. Ale już widzę, że moja córka jest bardzo wyrozumiała. W poniedziałki i środy, kiedy jest Szkoła, wcześniej idzie spać. Chyba zakodowałam Julię pod ten kurs - śmieje się Magdalena.
Więcej informacji na temat aktywności edukacyjnej Orange Digital Centre znajdziecie na stronie Szkoły Kodowania Fundacji Orange.
Artykuł powstał we współpracy z Orange Polska.
