Choć, co łaska, oznacza ni mniej, ni więcej tyle, ile ktoś jest w stanie wyjąć z kieszeni, a księża zaprzeczają istnieniu parafialnych cenników, to wierni dość dobrze orientują się w kwotach, które trzeba przeznaczyć na ofiarę. Jak się jednak okazuje, z powodu inflacji trzeba się liczyć z podwyżkami.
Reklama.
Reklama.
O inflacji, która dotknęła także Kościół, mówił w rozmowie z TOK FM, proboszcz jednej z parafii w województwie mazowieckim. Wcześniej podkreślił jednak, że żadne cenniki nie istnieją, bo istnieć nie mogą.
– Sakramenty są w Polsce bezpłatne. Ale za to w zwyczaju jest, że ten, kto prosi o posługę, składa ofiarę – wyjaśnił. Dodał również, że wysokość ofiary nie wpływa a traktowanie osoby, która przychodzi do kościoła z prośbą o posługę duszpasterską.
Mimo zapewnień w tracie rozmowy ksiądz posługiwał się konkretnymi kwotami i konkretnymi podwyżkami.
– O ile w zeszłym roku prosiłem o 160 zł, o tyle w tym roku o 200 zł, bo inflacja weszła też do Kościoła – mówił proboszcz, zaznaczając, że najczęściej otrzymuje wyższe kwoty, a nawet dużo wyższe, bo na takie wpłaty decydują się ludzie. Więcej o 100 zł zapłacić w parafii księdza trzeba także za pogrzeb – teraz to 2 tys. zł.
"Otwarcie przyznaje też, że pieniądze z chrztu idą głównie na wynagrodzenie dla księży (ok. 90 zł przy założeniu, że młodzi rodzice dadzą 200 zł) i pracowników parafii (70 zł). A dopiero pozostała kwota na utrzymanie kościoła, co tylko w zeszłym roku kosztowało go ok. 500 tys. zł" – czytamy na tokfm.pl.
Coraz mniej wiernych
Przypomnijmy, że 9 października odbyło się liczenie wiernych w Kościele katolickim. Zajął się tym Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego. Całość danych będzie znana dopiero w 2023 roku, ale dane cząstkowe pozwalają dostrzec pewną prawidłowość. Polacy odchodzą od katolicyzmu, a przynajmniej od tego w wydaniu instytucjonalnym.
Niezbyt optymistycznie wnioski płyną także z badania, tzw. syntezy synodalnej, prowadzonego w Kościele katolickim na całym świecie.
"Brak zżycia wiernych i ich łączności z duszpasterzami powoduje, że występuje poczucie braku ważności w Kościele"; "Zauważana jest potrzeba zmniejszenia dystansu kapłan–wierni, a nawet biskup–wierni"; "Pojawia się problem czasu kapłanów dla wiernych, obecności w ich życiu, w życiu społeczności oraz dyspozycyjności" – to tylko kilka z krytycznych uwag, które pod adresem Kościoła zgłosili wierni diecezji bielsko-żywieckiej. Jednej z 35 w Polsce, która publicznie podzieliły się opiniami swoich parafian na temat Kościoła.
Nasz rozmówca zastrzega też w rozmowie, że wpłata jest dobrowolna. A on osobiście nie słyszał o sytuacji: "Chrztu nie będzie, bo datek jest za niski albo np. w ogóle go nie ma". - Zgoda, bywa i tak, że kwota jest zawyżana, bo np. ksiądz zamiast mówić: "Ile państwo dadzą, będzie dobrze", pokazuje księgi parafialne i mruczy pod nosem: "A Ci przed wami to dali tyle" albo np. "’Co łaska’ to dobrzy ludzie tyle dają". Ale takie nadużycia zdarzają się rzadko – zapewnia.