W 2016 roku tatuażysta spełnił prośbę 21-letniej Aleksandry z Wrocławia. Chciała, by wytatuował jej gałki oczne na czarno. Zabieg miał jednak tragiczne skutki, bo dziewczyna zaczęła tracić stopniowo wzrok. W grudniu 2022 roku sąd wydał wyrok w sprawie Piotra A. Oskarżyciele złożyli jednak apelację. Teraz jest już prawomocny wyrok. Co orzeczono?
Reklama.
Reklama.
Aleksandra z Wrocławia wytatuowała sobie gałki i oślepła. Zapadł wyrok
Aleksandra S. z Wrocławia przez ponad rok szukała odpowiedniego studia. W końcu zdecydowała się na wytatuowanie gałek ocznych u Piotra A. w Warszawie. Potem wydarzył się najgorszy z możliwych scenariuszy. Po zabiegu straciła wzrok - w jednym oku całkowicie, w drugim znacznie. W kwietniu 2022 roku musiała przejść zabieg usunięcia jednej z gałek ocznych.
W grudniu natomiast zapadł wyrok w sprawie tatuatora, który został oskarżony o nieumyślnego narażenia na ciężkie kalectwo. Z badań przeprowadzonych przez prokuraturę wynika, że mężczyzna użył tuszu, który był przeznaczony do skóry i nie był odpowiedni to tego typu zabiegu.
Wówczas Sąd Rejonowy dla Warszawy Woli uznał Piotra A. za winnego i wymierzył mu karę roku ograniczenia wolności w postaci obowiązku wykonywania nieodpłatnej, kontrolowanej pracy na cele społeczne po 30 godzin miesięcznie. Ponadto został zobligowany do zapłacenia kobiecie 150 tys. zł zadośćuczynienia. Obrońcy Aleksandry złożyli apelację.
Jaki jest finalny, prawomocny wyrok? Jak przekazał portal kmag.pl, trzy dni temu sąd skazał tatuażystę na karę finansową 200 tys. zł odszkodowania.
Reprezentująca Aleksandrę S. mec. Kaja Jasieńko zaznaczyła, że największym zarzutem wobec oskarżonego jest kontynuowanie zabiegu pomimo jasnych komunikatów klientki, że traci wzrok. Gdyby Piotr A. przerwał sesję, prawdopodobnie udałoby się zachować wzrok przynajmniej w jednym oku.
Jedno oko Aleksandy zostało zastąpione implantem. Na drugie widzi jedynie mieniące się światło
Dramatyczną historię Aleksandry z Wrocławia kojarzy cała Polska. Kobieta znana w sieci jako Anoxi Cime miała marzenie, by wytatuować sobie na czarno gałki oczne. Chwilę zajęło jej znalezienie tatuażysty, który się tego podejmie. Finalnie udało się, ale skutki są opłakane. Dziewczyna została okaleczona.
– Nie inspirowałam się żadną osobą. Już od dawna chciałam mieć czarne oczy, bardzo mi się to podobało. Większość ludzi dąży do wizerunku z jakim czuje się dobrze i sobą, zgodnego z własnym gustem. Wiążą się z tym różne zmiany w wyglądzie - czasem mniejsze i delikatne, a czasem większe i mocniej ingerujące w ciało. Modyfikacje ciała m.in mają setki tysięcy ludzi na świecie – powiedziała w rozmowie z Bartoszem Godzińskim w naTemat.
Niedługo po zabiegu, który miał miejsce w 2016 roku, Aleksandra zaczęła tracić wzrok w wyniku powikłań. Dziś 27-latka na jedno oko prawie nie widzi, a drugie jest sztuczne.
Zapewniła, że nie zdawała sobie sprawy z tego, że to niebezpieczny zabieg. – A już na pewno ani razu nie byłam ostrzegana, że mogę stracić wzrok. Modyfikator oferując taką usługę powinien poinformować o ewentualnym ryzyku i zagrożeniach – zaznaczyła.
– Użył niewłaściwego tuszu, podał za dużą ilość i za głęboko. W ślepym oku tusz zamiast dostać się tylko pod spojówkę, dostał się do dalszej komory oka i zalał środek, czego skutkiem jest martwa tęczówka ze zrostami z soczewką, zaawansowana zaćma, guzy na spojówce, uszkodzona rogówka, nerw i odklejona siatkówka – tłumaczyła wrocławianka.
Redaktorka, reporterka, koordynatorka działu show-biznes. Tematy tabu? Nie ma takich. Są tylko ludzie, którzy się boją. Szczera rozmowa potrafi otworzyć furtkę do najbardziej skrytych zakamarków świadomości i rozjaśnić umysł. Kocham kolorowych i uśmiechniętych ludzi, którzy chcą zmieniać szarą Polskę. Chcę być jedną z tych osób.