Volkswagen ID.3, kiedy pojawił się na rynku w 2019 roku, był przełomem. Samochód dobry do dziś, ale z drugiej strony cztery lata w świecie motoryzacji, a zwłaszcza elektromobilności, to wieczność. Dlatego na rynek trafia teraz poprawiony ID.3 – i to poprawiony tak, jak życzyli sobie tego klienci.
Ten samochód od początku miał zadatki na rynkowy hit i nie ma w tym żadnej niespodzianki. Volkswagen w modelu ID.3 mimo umiarkowanej ceny jak na samochód elektryczny zaproponował rozsądny zasięg, dużą przestrzeń pasażerską dzięki imponującemu rozstawowi osi i całkiem niezły bagażnik. Do tego dochodzą jeszcze satysfakcjonujące osiągi – jak to w aucie elektrycznym.
Dziś konkurencja w segmencie jest już znacznie większa, ale we wspomnianym 2019 roku to było naprawdę coś. Czy to jednak oznacza, że przez te cztery lata najmniejszy (jeszcze) elektryk od Volkswagena stracił swoje atuty? Bynajmniej.
Po pierwsze, to nadal dobre auto. Po drugie – teraz dzięki liftingowi jest nawet jeszcze lepsze. Po trzecie – jeszcze lepsze to trochę mało powiedziane, ponieważ inżynierowie Volkswagena podeszli do tematu w najlepszy możliwy sposób. Zapytali o największe bolączki tego auta samych jego użytkowników.
To samo zrobiliśmy my, w naTemat – czego efekty możecie zobaczyć w filmie poniżej:
Na co więc najczęściej zwracają uwagę kierowcy Volkswagenów ID.3? Przede wszystkim: wnętrze. System multimedialny po czterech latach zdecydowanie wymagał odświeżenia. W pierwotnym nie było nawet planera podróży – rzeczy dziś, kiedy elektryków na drogach już nie brakuje, całkowicie niezbędnej.
Ponadto użytkownicy Volkswagenów ID.3 zwracają uwagę na materiały zastosowane we wnętrzu. Dyskusyjna była ilość plastiku w środku, zwłaszcza na drzwiach.
W Wolfsburgu tych uwag od klientów (które powtarzają się i nie dotyczą tylko polskich użytkowników tego auta) rzeczywiście posłuchali. Ale nie tylko, bo w nowym ID.3 zmian jest więcej. Co więc trzeba wiedzieć o poliftingowym modelu?
We wnętrzu aż miło posiedzieć
Środek auta to rzeczywiście miejsce, w którym najłatwiej zauważyć zmiany, bo widać to choćby po nowym ekranie multimedialnym, ale do niego za chwilę przejdziemy.
W odniesieniu do uwag klientów warto od razu podkreślić, że zdecydowanej poprawie uległy zastosowane materiały. Praktycznie całe wnętrze jest teraz pokryte miękkimi w dotyku okładzinami – na przykład boczki drzwi, które wcześniej były twarde i plastikowe.
Warto też podkreślić, że całość jest teraz eko – w ID.3 przed liftingiem był tylko jeden skórzany element. Była to okładzina na kierownicy. Teraz zastąpiono ją sztucznym tworzywem, ale zapewniam – jest w dotyku tak samo miła jak skóra.
To ważne, ponieważ ID.3 to model produkowany zeroemisyjnie. Teraz za tą strategią idzie też brak zastosowania we wnętrzu jakichkolwiek materiałów pochodzenia zwierzęcego.
Ekran multimedialny to poziom światowy
Teraz ma dwanaście cali, a nie dziesięć – i już to robi zdecydowaną różnicę. Ale najważniejszy jest sam system, który został gruntownie odświeżony. To ten sam, który znajdziecie w większych modelach z rodziny ID – choćby w ID.4 czy nadchodzącym wielkimi krokami ID.7.
System posiada funkcjonalność planera podróżnego – a tego w poprzedniku brakowało.
Napisałem wyżej, że to rzecz wręcz niezbędna w aucie elektrycznym. Dlaczego? Bo dzięki niemu nie musisz obawiać się o to, czy dojedziesz do celu – i to dosłownie.
Teraz w nawigacji Volkswagena ID.3 przy ustalaniu trasy podróży system sam dobierze optymalną – i jeśli będzie potrzebny przystanek na ładowanie, to takowy zaproponuje. I co ważne – system jest stale połączony z siecią i wie, które ładowarki są w danej chwili wolne, a które zajęte.
Innymi słowy jeśli planujesz długą trasę, np. z Warszawy do Szczecina, to na pewno będziesz potrzebować ładowania. Ale system Volkswagena ID.3 nie wyśle cię na zajętą ładowarkę. Chyba że nie będzie miał innej możliwości – ale wtedy też poinformuje cię o takim fakcie, że punkt ładowania jest zajęty.
I o ile w 2019 roku, kiedy wychodził pierwszy ID.3, jeszcze można było bez tego przeżyć, dziś liczba elektryków tak szybko rośnie (nawet w Polsce), że taka funkcjonalność to po prostu podstawa.
Do tego system w ID.3 jest teraz aktualizowany over-the-air. Co oznacza, że multimedia zawsze są w najnowszej wersji, a sama aktualizacja wykonuje się kompletnie zdalnie, bez zawracania głowy tobie.
Volkswagen podaje także, że poprawił pracę systemu Travel Assist, dzięki czemu jazda ID.3 jest jeszcze bezpieczniejsza. A dzięki układowi Parking Assist Plus samochód potrafi "odtworzyć' twój przejazd przez garaż i samodzielnie go opuścić nawet mimo ciasnych zaułków. Innymi słowy – wygoda i prostota. Tak korzysta się z nowego ID.3.
Aha, skoro już o tej wygodzie – ID.3 po liftingu obsługuje też funkcję Plug&Charge. Na stacji ładowania nie musisz więc nawet przykładać karty RFID do ładowarki, aby uruchomić ładowarkę. Wystarczy, że wepniesz kabel do auta.
Z zewnątrz zmiany kosmetyczne, ale potrzebne
Po czym najczęściej można poznać auto, które przeszło lifting? Po nowych reflektorach i kształcie grilla. Tutaj to nie wyjdzie – LED-owe reflektory były już wcześniej tak dobre, że nie było tu potrzeby żadnej zmiany.
Natomiast grill się nie zmienił, bo... przecież nigdy go nie było. To elektryk. Volkswagena ID.3 po liftingu najłatwiej więc poznać po zmienionym kształcie przedniego zderzaka. Pojawiły się tam dwa pionowe wloty powietrza, dzięki którym poprawiono przepływ powietrza wokół przednich kół. Efekt? Mniejszy opór aerodynamiczny, a co za tym idzie – mniejsze zużycie energii.
Sam samochód ma teraz też nieco ostrzejsze linie, zniknęła czarna listwa z podszybia, dzięki czemu maska optycznie wydaje się dłuższa. Ponadto przeprojektowano tylne światła, które teraz witają kierowcę efektowną sygnaturą świetlną.
A tak poza tym projektanci nic nie zepsuli
Czyli to, co było naprawdę doskonałe w ID.3, dalej takie jest. Już wspominałem, że choćby reflektory nie zostały zmienione – bo już i tak ocierają się o doskonałość. Adaptacyjne, matrycowe reflektory znane pod nazwą IQ.LIGHT dosłownie zamieniają w dzień. Doświetlają zakręty, a do tego samochód sam dba o to, żeby nocą nie oślepiać innych użytkowników dróg.
ID.3 nadal jest też oferowany z 204-konnym silnikiem. Dostępne są też dwie pojemności baterii – 58 kWh i 77 kWh. Zasięg dla mniejszej pojemności (według WLTP) to 426 kilometrów, a dla większej aż 546 kilometrów.
W obu przypadkach i tak naładujesz akumulatory błyskawicznie. Wersja Pro S, która ma większą baterię, po liftingu może być ładowana z mocą do nawet 170 kW. Wersja z mniejszą baterią wcale nie jest duża gorsza – przyjmuje 130 kW.
Nowy Volkswagen ID.3 jest już dostępny u dealerów niemieckiej marki w całej Polsce. Osobiście radzimy się mu przyjrzeć – zarówno tym z was, którzy dopiero chcą zasmakować elektromobilności, jak i tym, którzy jeżdżą starym ID.3.
Bo to po prostu nowe, lepsze, bardziej dopracowane auto.
Materiał powstał we współpracy z Volkswagen