"Barbie" Grety Gerwig ma naprawdę nietuzinkowy i zakrojony na ogromną skalę marketing. Teraz hitem sieci stało się nagranie, na którym widać, jak film reklamowany jest w Dubaju.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Zaczęło się od zdjęć promocyjnych i wypuszczonego pod koniec grudnia ubiegłego roku trailera, ale dopiero po pokazaniu charakterystycznych plakatów, które każdy mógł wygenerować również dla siebie, maszyna ruszyła z kopyta. 'Barbie' stała się najbardziej wyczekiwanym filmem roku" – przeczytacie w naszym tekście.
Reklama filmu Grety Gerwig w Dubaju wzniosła się jednak na kolejny poziom. Produkcja Warner Bros. dotrze do tamtejszych kin 31 sierpnia, więc marketingowcy nie próżnują. Dzięki temu mieszkańcy oraz turyści na tle Burdż Chalify (największego budynku świata) mogli zaobserwować coś niezwykłego.
Dzięki technologii 3D zaprezentowaną gigantyczną lalkę Barbie w ikonicznym czarno-białym kostiumie, która znajduje się w różowym pudełku firmy Mattel. To jednak nie koniec – lalka wychodzi z opakowania i robi krok w stronę ulicy, co wygląda naprawdę niesamowicie, jak scena z "Łowcy androidów" albo innej cyberpunkowej produkcji.
Film Grety Gerwig zrobił spore zamieszanie
"Barbie" Grety Gerwig, która w Polsce zadebiutowała na ekranach kin 21 lipca, zrobiła sporo zamieszania. Chociaż wielu osobom film przypadł do gustu, nie brakuje jego krytyków. Niektórym nie spodobało się, że pomimo licznych zapowiedzi, komedia Gerwig nie pogłębiła niektórych feministycznych wątków.
"Reżyserka prowadzi scenariusz tak, by niesione przez nią przesłanie dotarło do jak najszerszego grona odbiorców, lecz przez to, że skupia się bardziej na ogólnikach niż szczegółach (nie wnika głębiej w problematykę choćby szklanego sufitu lub seksualizacji kobiet), jej film prędzej można nazwać satyrą bez doniosłego podtekstu niż rzetelnym komentarzem społecznych trendów" – przeczytacie w recenzji napisanej dla naTemat przez Zuzannę Tomaszewicz.
Inni z kolei narzekają, że perspektywy kobiecej jest... za dużo i nazywają dzieło Gerwig anty-męskim manifestem.
"Błędnie przyjęło się, że każdy komentarz społeczno-polityczny sprzeciwiający się temuż systemowi (patriarchatowi - przyp. red.) jest synonimem nienawiści wobec mężczyzn (mizoandrii), a już zwłaszcza, jeśli pada on z ust kobiet. Dziewczynki i chłopcy dorastają w tym samym środowisku (...) Zarówno jedna, jak i druga strona jest w mniejszym lub większym stopniu pokrzywdzona" – przeczytacie w innym tekście Tomaszewicz.
Jestem psycholożką, a obecnie również studentką kulturoznawstwa. Pisanie towarzyszyło mi od zawsze w różnych formach, ale dopiero kilka lat temu podjęłam decyzję, by związać się z nim zawodowo. Zajmowałam się copywritingiem, ale największą frajdę zawsze sprawiało mi pisanie o kulturze. Interesuje się głównie literaturą i kinem we wszystkich ich odmianach – nie lubię podziału na niskie i wysokie, tylko na dobre i złe. Mój gust obejmuje zarówno Bergmana, jak i kiczowate filmy klasy B. Po godzinach piszę artykuły naukowe o horrorach, które czasem nawet ktoś czyta.