Jewgienij Prigożyn odniósł się do informacji o tym, że cały czas rekrutowani są nowi wagnerowcy. Szef rosyjskich najemników zdradził, jak ma obecnie wyglądać sytuacja Grupy Wagnera.
Reklama.
Reklama.
W internecie krążą od wielu tygodni pogłoski o tym, że Grupa Wagnera wciąż prowadzi rekrutację nowych najemników – niektóre ukraińskie źródła twierdzą wręcz, że w nowych umowach ma znajdować się zapis o gotowości do walki na terenie Polski i Litwy.
Do tych doniesień odniósł się w poniedziałek szef rosyjskich najemników Jewgienij Prigożyn. W wiadomości głosowej opublikowanej na powiązanym z wagnerowcami kanale Grey Zone na Telegramie poinformował on, że Grupa Wagnera nie prowadzi obecnie rekrutacji. Zaznaczył jednak, że nabór nowych żołnierzy zostanie prawdopodobnie wznowiony w przyszłości.
– Dziś określamy nasze kolejne zadania, których zarys staje się coraz bardziej wyraźny. Niewątpliwie są to zadania, które zostaną wykonane w imię wielkości Rosji – stwierdził Prigożyn. Szef wagnerowców dodał, że niektórzy członkowie grupy przenieśli się do innych "struktur władzy", lecz chcą wrócić.
– Dopóki nie doświadczymy niedoboru personelu, nie planujemy przeprowadzać nowej rekrutacji – podkreślił Prigożyn. – Będziemy jednak niezmiernie wdzięczni, jeśli pozostaniecie z nami w kontakcie, a gdy tylko ojczyzna będzie potrzebowała stworzyć nową grupę, która będzie w stanie chronić interesy naszego kraju, z pewnością rozpoczniemy rekrutację – dodał szef Grupy Wagnera.
Wagnerowcy niedaleko granicy z Polską
Premier Mateusz Morawiecki poinformował w sobotę, iż "ponad 100 najemników Grupy Wagnera przesunęło się w kierunku przesmyku suwalskiego". Jak wskazał, działania mają być kontynuacją prowadzonej już wojny hybrydowej.
Tych słów bez odpowiedzi nie zostawił Jewgienij Prigożyn. "Premier Morawiecki bardzo się wystraszył ruchu wagnerowców w kierunku granic Polski, ale wyciągnął pochopne wnioski" – napisał na Telegramie w imieniu szefa grupy najemników jego sekretarz.
Przypomniał też, wiadomo, że w obwodzie grodzieńskim, przy granicy z Litwą i Polską, jest poligon, gdzie stacjonuje w Grodnie 6. Zmechanizowana Brygada "Gożski" białoruskiej armii. "Nie można wykluczyć, że członkowie grupy Wagnera udali się na poligon w celu odbycia szkolenia z białoruskimi wojskowymi" – dodał.
Słowa Morawieckiego spotkały się z krytyką ekspertów i opozycji. "Mateusz Morawiecki mówi, że polskie władze mają informacje o 100 wagnerowcach przebywających w pobliżu granicy. Analitycy ostrzegają. To metoda idiotów, której celem jest wykreowanie zagrożenia dla odwrócenia uwagi od problemów w kraju" – napisał na Twitterze słynny antyterrorysta Jerzy Dziewulski.
Z kolei Donald Tusk zasugerował, że słowa Mateusza Morawieckiego o wagnerowcach, które premier wypowiedział w Gliwicach, mogą mieć konkretny powód polityczny. "Wygląda na to, że PiS szuka pomocy wagnerowców ze strachu przed wyborami. Marsz miliona serc wybije im te pomysły z głowy. Widzimy się wszyscy 1 października w Warszawie!" – napisał lider Koalicji Obywatelskiej na Twitterze.