nt_logo

Kiedyś były święte, dziś są kotletem. Smutna historia "najdroższych psów świata"

Daria Siemion

24 sierpnia 2023, 15:11 · 3 minuty czytania
W 2015 roku mastif tybetański został najdroższym psem na świecie. Czerwonego samca sprzedano za rekordową kwotę 2 mln dolarów. Wielki, śliniący się olbrzym z opadającymi oczami być może nadal towarzyszy chińskiemu miliarderowi. A może już nie żyje...


Kiedyś były święte, dziś są kotletem. Smutna historia "najdroższych psów świata"

Daria Siemion
24 sierpnia 2023, 15:11 • 1 minuta czytania
W 2015 roku mastif tybetański został najdroższym psem na świecie. Czerwonego samca sprzedano za rekordową kwotę 2 mln dolarów. Wielki, śliniący się olbrzym z opadającymi oczami być może nadal towarzyszy chińskiemu miliarderowi. A może już nie żyje...
Czerwony mastif tybetański – najdroższy pies na świecie sprzedany za 2 mln dolarów fot. Hao qunying - Imaginechina/East News

Z liftingu do rzeźni

Rynek dóbr luksusowych w Chinach usiany jest towarami, które straciły albo wkrótce stracą swoją wartość. Chodzi o czarne limuzyny, modne torebki i drogie whisky.


Jest też mastif tybetański, ogromny pies pasterski pochodzący z Himalajów, przez dziesięciolecia traktowany jak "zwierzęcy Rolex".

Według doniesień prasowych najdroższego przedstawiciela tej rasy sprzedano w 2015 roku za 2 miliony dolarów. To jednak nie koniec "mastifowego szaleństwa".

Ludzie podawali psom sterydy, aby rosły większe. Weterynarze zaczęli oferować "operacje plastyczne dla zwierząt".

Na początku 2013 roku właściciel obiecującego reproduktora pozwał jeden z gabinetów weterynaryjnych w Pekinie na kwotę 140 tys. dolarów po tym, jak jego pies zmarł na stole operacyjnym podczas liftingu.

– Chciałem poprawić wygląd psa, żeby zarobić więcej na kryciu – tak właściciel psa tłumaczył się magazynowi Global Times.

Biorąc pod uwagę ówczesne ceny i popularność tych psów trudno uwierzyć, że 10 lat później mastify zaczęto przerabiać na kotlety – ale tak się stało.

Na początku tego roku chińskie media donosiły o transporcie mastifów tybetańskich do rzeźni. 20 olbrzymów wepchnięto do stalowych klatek po kurczakach i zapakowano na pakę razem ze 150 innymi psami. Gdyby nie grupa pekińskich obrońców praw zwierząt, zwierzęta byłyby sprzedawane jako hot-dogi.

Warunki, w których przewożono czworonogi, były zatrważające. Psy miały połamane nogi i przez trzy dni nie dostawały jedzenia ani wody. Zanim wypuszczono je z klatek – wolontariusze zapłacili za to kierowcy – jedna trzecia z nich zmarła.

Upadek wielkiego mastifa

Mastify tybetańskie były hodowane przez tybetańskich nomadów od niepamiętnych czasów. Ubodzy chłopi przekazywali je buddyjskim przywódcom, aby strzegły najświętszych klasztorów Tybetu.

Tybetańczycy do dziś wierzą, że w ciałach psów mieszkają duchy mnichów, którym nie udało się dotrzeć do mitycznego królestwa Szambali.

Zdaniem Liz Flory, redaktor naczelnej chińskiego portalu o produktach luksusowych jingdaily.com, wierzenia te nie pozostały bez wpływu na cenę psów.

"10 lat temu chińscy konsumenci byli w stanie zapłacić o wiele więcej za wszystko, co kojarzyło się z romantyzmem Tybetu" – tłumaczy. "Ta moda w przypadku psów miała swoją ciemną stronę".

Wraz ze wzrostem popytu i cen zwierząt, pozbawieni skrupułów hodowcy zaczęli rozmnażać mastify z innymi psami, co osłabiało wartość rasy i odstraszało potencjalnych kupców. Zwierzęta były kradzione na niespotykaną wcześniej skalę.

Kupujący zniknęli, a psy sprzedawano na mięso. "Spadek cen mastifów doskonale odzwierciedla zmienność chińskiego społeczeństwa, które bez namysłu przyjmuje i odrzuca kolejne produkty, byle demonstrować swój status" – uważa Flora.

Kolejnym powodem, przez który spadła popularność mastifów w Chinach, były ich śmiertelne ataki na ludzi.

"Mastify tybetańskie nie są agresywne, ale są bardzo lojalne wobec swoich opiekunów i terytorium, co zwiększa ryzyko ataków na obcych" – tłumaczy na swoim blogu behawiorystka Anna Jones.

Ekspertka podkreśla, że psy tej rasy nie nadają się do mieszkania w blokach.

"Mastify w Tybecie są wykorzystywane jako psy stróżujące. Swoich opiekunów chronią przed złodziejami. Są przyzwyczajone do surowych tybetańskich zim. Mają silny instynkt terytorialny, są nieustraszone".

Ludzie, którzy nie radzili sobie z wychowaniem mastifów, porzucali je na obrzeżach lasów. Bezdomne czworonogi łączyły się w sfory, przerażając miejscową ludność. Odstraszano je łopatami i bronią.

Ostatecznie wiele chińskich miast zakazało hodowli mastifów tybetańskich, co zwiększyło liczbę bankructw i porzuceń.

Z danych Stowarzyszenia Mastifów Tybetańskich wynika, że od 2013 roku połowa z 95 "hodowców" w Tybecie zbankrutowała, a niegdyś kwitnące Targi Mastifów Czystej Rasy w Chengdu, w południowo-zachodniej prowincji Syczuan, zostały przekształcone w wystawę rybek...

Obecnie mastify tybetańskie kosztują w Chinach około 2-3 tysięcy dolarów, czyli mniej więcej tyle, co w Polsce. W ekspresowym tempie drożeją za to małe rasy: pomeraniany, maltańczyki i corgi – oby tylko nie podzieliły losu mastifów...

Czytaj także: https://natemat.pl/450523,historia-lajki-kosmicznego-psa