Na terenie delegatury CBA w Łodzi odnaleziono zwłoki mężczyzny. Ciało 66-latka miało leżeć na terenie posesji przez wiele godzin i nikt go nie zauważył. – Delegatura ma kamery i ktoś powinien dostrzec, że w garażu budynku ktoś leży. I to przez kilka godzin. A gdyby do CBA wszedł facet z bombą? – zapytał informator TVN24.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Łódź. Zwłoki na terenie CBA. Ciało mężczyzny kilka godzin leżało w garażu
Do dramatycznego zdarzenia doszło 16 sierpnia, jednak dopiero teraz TVN24 ujawnia kulisy sprawy. Około godziny 8:00 do pracy w delegaturze CBA w Łodzi przyszedł 66-letni mężczyzna. To zatrudniony przez zewnętrzną firmę ogrodnik.
Po ośmiu godzinach, czyli o 16:00 miał miejsce rutynowy obchód posesji. To element procedur bezpieczeństwa stosowanych przez służbę specjalną. Wtedy agent odnalazł ciało wspomnianego mężczyzny w garażu.
Robert Sosik z zespołu prasowego CBA przekazał TVN24 zdawkową informację o śmierci. Jak wyjaśnił, ochroniarz "niezwłocznie zawiadomił właściwe służby ratunkowe, a następnie przystąpił do resuscytacji krążeniowo-oddechowej. Ratownicy medyczni, którzy przybyli na miejsce stwierdzili zgon mężczyzny".
Ostatecznie nie podjęto żadnego śledztwa ani wewnętrznej kontroli, bowiem stwierdzono, że zgon seniora nastąpił z przyczyn naturalnych. Zdecydowanie wykluczono jakikolwiek udział osób trzecich w tragedii.
"A gdyby do CBA wszedł facet z bombą?"
TVN24, powołując się na informatorów, wskazał, że plamy opadowe i stężenie pośmiertne mówią wprost, że 66-latek leżał w garażu kilka godzin. Jakim więc cudem przez tyle czasu nikt nie odkrył ciała na strzeżonej posesji?
– Dostał coś do zrobienia i poszedł do zajęć. Ochroniarz, agent Centralnego Biura Antykorupcyjnego, dalej się nim nie interesował. Tam kamer i terenu pilnuje człowiek z CBA. Co robił cały dzień? Ochrona budynku chyba spała – powiedział informator serwisu.
– Delegatura ma kamery i ktoś powinien dostrzec, że w garażu budynku ktoś leży. I to przez kilka godzin. A gdyby do CBA wszedł facet z bombą? Albo ktoś chciał zamontować podsłuch lub podpiąć się do sieci? – zapytał.
– Może zasłabł i gdyby pomoc przyszła na czas, mógłby żyć. Było gorąco, duszno. Pewnie była szansa go uratować, gdyby ochrona go zauważyła – podsumował.