Prawo i Sprawiedliwość w wyniku wyborów najprawdopodobniej odda władzę partiom demokratycznej opozycji. Kto jest odpowiedzialny za porażkę partii? Niektórzy sugerują nawet wprost, że Jarosław Kaczyński. O tym, co może stać się w partii (jeszcze) rządzącej, czytamy w poniedziałkowej "Rzeczpospolitej".
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
O powyborczych rozliczeniach w Prawie i Sprawiedliwości pisze poniedziałkowa "Rzeczpospolita". Działacze PiS w rozmowach z dziennikiem wskazują na małe zaangażowanie w kampanię poszczególnych polityków.
Rozmówcy gazety twierdzą, że za porażkę odpowiada kiepska praca struktur, która była o wiele gorsza niż ta ze zwycięskich kampanii w 2015 i 2019 roku, a także zła konstrukcja list wyborczych.
– Partia się po prostu rozlazła, niczym wojsko szukające okazji do rozrywki zamiast do bitwy – powiedział dziennikowi jeden z działaczy PiS.
Wśród zarzutów pada też ten o roszadach na listach wyborczych. Miały przynieść partii zwycięstwo, tymczasem efekt był odwrotny od zamierzonego. – Wyniki pokazują, że w wielu okręgach bez sensu straciliśmy mandaty – twierdzi anonimowo polityk PiS.
Za porażkę PiS odpowiada Kaczyński?
Choć do dymisji podał się już sekretarz generalny partii Krzysztof Sobolewski (nie wiadomo, czy zostanie przyjęta), to wciąż trwa szukanie winnych. Niektórzy domagają się wręcz odpowiedzialności samego Jarosława Kaczyńskiego.
Mówił o tym ostatnio choćby nowy szef gabinetu prezydenta Dudy Marcin Mastalerek. Jak stwierdził, Kaczyński "wziął na siebie odpowiedzialność i sam o tym powiedział".
Urzędnik Dudy oświadczył, iż "winny jest Jarosław Kaczyński". Jak dodał, "wszyscy, którzy są w obozie (PiS - przyp. red.) mają jakąś skalę odpowiedzialności, ale to prezes Kaczyński brał ją na siebie". – Jeżeli zwyciężamy to dzięki liderowi, jeżeli przegrywamy to przez lidera. Taka jest demokracja – zauważył.
Czy jest więc szansa, że Kaczyński przejdzie na emeryturę? Z rozmów "Rz" ma wynikać, że to nieprawdopodobny scenariusz. Sam prezes PiS powiedział zresztą przed rokiem na Podkarpaciu, że będzie przewodził partii aż do jej wewnętrznych wyborów w 2025 roku.
– Co tu dużo mówić, lata lecą, mam też swoje lata. To będzie ostatnia kadencja. Otóż ja chcę też jeszcze odwiedzić wszystkie nasze okręgi, po prostu, żeby się z partią pożegnać – mówił Kaczyński w 2022 roku w Przemyślu.
I zdają się to potwierdzać informacje dziennika "Rz". – Kaczyński odejdzie ze stanowiska, tak jak zapowiadał już wcześniej, czyli w 2025 roku – przekazał rozmówca gazety.
Ludzie PiS rozpętali awanturę. Obwiniają się o kiepski wynik
O innych powyborczych rozliczeniach w obozie PiS informowaliśmy już w naTemat. Bloger Paweł Rybicki, który w przeszłości odpowiadał za kampanię Andrzeja Dudy w serwisach społecznościowych i w tym samym czasie pisał dla "Gazety Polskiej" i Niezaleznej.pl jeszcze przed ogłoszeniem oficjalnych wyników wystosował długi post ws. porażki PiS w wyborach.
"Norbert Maliszewski, szef doradzającego Mateuszowi Morawieckiemu rządowego Centrum Analiz Strategicznych w KPRM jeszcze w piątek 13 października opowiadał, że 8 mln głosów wystarczy PiS do całkowitego zwycięstwa i podkreślał, że sondaże i exity są dla PiS niedoszacowane. Kilkadziesiąt godzin później, po wyborach, Maliszewski zaczął w mediach przyznawać, że wyniki będą mniej więcej takie jak late poll" – czytamy w nim.
Maliszewski nie pozostał dłużny i także wymienił swoje argumenty. O powyższej kłótni na X było bardzo głośno.