W poniedziałkowej "Wyborczej" opublikowany zostanie materiał, który mocno uderzy w ministrów PiS Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika oraz propisowskich dziennikarzy. Wszystko za sprawą Tomasza Kaczmarka, twórcę CBA i byłego posła PiS, który w olsztyńskiej prokuraturze złożył obciążające ich zarzuty.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Po raz drugi Tomasz Kaczmarek staje, żeby zmierzyć się ze swoją przeszłością. Jak donosi "Gazeta Wyborcza" słynny "Agent Tomek" zgłosił się w tej sprawie do Prokuratury Rejonowej w Olsztynie.
– Zeznawałem pod rygorem odpowiedzialności karnej, był przy tym obecny mój adwokat. Nie boję się konfrontacji moich zeznań z dokumentami i z aktami śledztw – zdradził dziennikowi były funkcjonariusz CBA i poseł PiS w latach 2010-2015. O czym powiedział śledczym?
"Agent Tomek" zeznał, że na zlecenie ministra Mariusza Kamińskiego, jego zastępcy Macieja Wąsika oraz ówczesnego szefa CBA Ernesta Bejdy miał przekazywać ściśle tajne dokumenty dziennikarzom wspierającym PiS. Niektórych z nich woził autem do zakonspirowanych lokali CBA.
– Te publikacje miały być częścią działań służb i służyć dla celów partii PiS – stwierdził Tomasz Kaczmarek. "Wyborcza" dodaje, że "Agent Tomek" chce zostać w sprawie świadkiem koronnym, a ujawnione przez niego fakty mają być opublikowane w poniedziałkowym wydaniu gazety.
Agent Tomek o willi Kwaśniewskich
Przypomnijmy, że Tomasz Kaczmarek już raz przerwał milczenie. Na początku 2020 roku były agent Tomek wystąpił w "Superwizjerze"TVN i odsłonił metody działania ówczesnego szefa CBA Mariusza Kamińskiego i jego zastępcy Macieja Wąsika.
Oskarżył ich o naciski w celu wytworzenia wrażenia, mimo braku jakichkolwiek poszlak, o winie małżeństwa Aleksandra i Jolanty Kwaśniewskich ws. słynnej willi w Kazimierzu.
– Pragnę z całą stanowczością potwierdzić, że nigdy takiej wiedzy nie powziąłem, żeby willa została nabyta nielegalnie. (…) Zeznania są wynikiem rozkazów i poleceń, jakie dostałem od Kamińskiego i Wasika – mówił w materiale.
Pretekstem do działań CBA miały być słowa nieżyjącego premiera Józefa Oleksego, z których się później wycofał. Jednak agenci CBA i tak mieli znaleźć informacje o tym, że willa "zapisana na słupa" miała w rzeczywistości należeć do Kwaśniewskich. Nigdy nic tego nie potwierdziło.
Jak słyszymy w "Superwizjerze TVN" Agent Tomek próbował wejść w bliski kontakt z Janem J., by dotrzeć do rodziny prezydenta Kwaśniewskiego. Wszystkie relacje z Janem J., na których agent Tomek przezornie zamawiał duże ilości alkoholu, "większe niż mogli wypić", były po to, by "zadowolić Wąsika i Kamińskiego". Do tego stopnia wkupił się w łaski rodziny, że był u niej na świętach. W rzeczywistości rozpracowywał tę rodzinę.
W 2016 r. twierdził, że Jolanta Kwaśniewska powinna usłyszeć zarzuty. Jednak w rozmowie z TVN powtórzył, że zeznania były wynikiem nacisków, jakim był poddany przez przełożonych.
– Dostawałem rozkazy, by pisać pod dyktando – stwierdził. – Dokręć śrubę, dopisz, że właścicielami byli Kwaśniewscy – mówił Kaczmarek o rozmowie z Wąsikiem. Miał "podkoloryzować" swoją pracę. Początkowo przekazywano mu, że mają dowody i im wierzył.
Potem miał wątpliwości i zgłaszał je. Jednak słyszał, że ma wykonywać pracę na swoim odcinku. Prokuratura uznała, że Mariusz Kamiński przekroczył swoje uprawnienia. Miał wytwarzać wrażenie, że Kwaśniewscy są winni w operacji dotyczącej willi. Nic tego nie potwierdziło.
Zarzuty prokuratorskie
Reakcją na materiał z Kaczmarkiem były rok później postawione zarzuty prokuratorskie dot. tworzenia fałszywych dowodów, składania fałszywych zeznań oraz fałszywego oskarżenia ws. willi w Kazimierzu Dolnym.
Agent Tomek miał dopuścić się zarzucanych mu czynów w 2019 i 2020 r., gdy zeznawał w charakterze świadka w śledztwie dotyczącym uchylania się od płacenia podatków w związku ze sprzedażą willi w Kazimierzu Dolnym i praniem brudnych pieniędzy.