nt_logo

Żyje na łonie natury, jest Szarym Wilkiem. Książka "Zwierzęta biebrzańskich lasów" porwie każdego

Ola Gersz

12 grudnia 2023, 08:50 · 12 minut czytania
Darek Karp, zwany jest "biebrzańskim Indianinem" i ma również swoje drugie imię: Szary Wilk. Żyje w zgodzie z naturą, mieszka z rodziną w środku lasu, pracuje w Biebrzańskim Parku Narodowym, fotografuje przyrodę. W swojej książce "Zwierzęta biebrzańskich lasów" nie tylko zaprasza do fascynującej podróży po Biebrzy i opowiada o swoich przygodach z dzikimi zwierzętach. Nam opowiedział, dlaczego jest ona również opowieścią o spełnianiu marzeń i życiu w zgodzie z samym sobą.


Żyje na łonie natury, jest Szarym Wilkiem. Książka "Zwierzęta biebrzańskich lasów" porwie każdego

Ola Gersz
12 grudnia 2023, 08:50 • 1 minuta czytania
Darek Karp, zwany jest "biebrzańskim Indianinem" i ma również swoje drugie imię: Szary Wilk. Żyje w zgodzie z naturą, mieszka z rodziną w środku lasu, pracuje w Biebrzańskim Parku Narodowym, fotografuje przyrodę. W swojej książce "Zwierzęta biebrzańskich lasów" nie tylko zaprasza do fascynującej podróży po Biebrzy i opowiada o swoich przygodach z dzikimi zwierzętach. Nam opowiedział, dlaczego jest ona również opowieścią o spełnianiu marzeń i życiu w zgodzie z samym sobą.
"Zwierzęta biebrzańskich lasów" to książka Darka Karpa, które drugie imię to Szary Wilk Fot. Tomek Michałowski // Darek Karp - Szary Wilk / Świat Książki

Darek Karp, nazywany indiańskim imieniem Szary Wilk, urodził się w 1964 roku w Augustowie. Całe jego życie nierozerwalnie związane jest z dziką przyrodą, która daje mu wolność i szczęście.

Puszcza Augustowska i Bagna Biebrzańskie od zawsze były jego domem, a obecnie mieszka w lesie razem z żoną i trzema córkami, w wykończonej własnoręcznie drewnianej chacie. Na co dzień Szary Wilk pracuje z kolei w Biebrzańskim Parku Narodowym na staonowisku strażnika Obwodu Ochronnego Grzęd z legendarnym rezerwatem Czerwone Bagno.

Zespolenie z dziką przyrodą to cel i radość życia Szarego Wilka. Jego życiową pasją są obserwacje dzikich zwierząt oraz ich współzależność międzygatunkowa w naturalnym środowisku. Drugą ważną pasją w życiu Darka jest fotografia przyrodnicza. Pierwsze publikacje jego prac pojawiły się w latach 1982-84 w magazynie "Wszechświat", a od 1986 roku pracuje dla wielu wydawców w różnych krajach na świecie, m.in. BBC czy National Geographic.

Szary Wilk publikuje też artykuły o życiu dzikich zwierząt, a teraz napisał wyjątkową książkę. "Zwierzęta biebrzańskich lasów", wydane nakładem Świata Książki, to nie tylko podróż na łono niesamowitej natury dziewiczego Biebrzańskiego Parku Narodowego oraz spotkanie z jego dzikimi, fascynującymi mieszkańcami. To również niezwykła opowieść o życiu Szarego Wilka oraz zachęta, aby spojrzeć w głąb siebie.

O tym, dlaczego warto żyć w zgodzie z naturą i samym sobą, Darek Karp mówi w rozmowie z naTemat.

Darek Karp (Szary Wilk), autor "Zwierząt biebrzańskich lasów": "Bardziej niebezpiecznie jest iść nocą po mieście niż w środku puszczy"

Dlaczego Szary Wilk?

To efekt mojego uwielbienia do Indian Ameryki Północnej i ludów pierwotnych, które doskonale potrafiły zjednoczyć się z przyrodą. Mieli do niej ogromny szacunek. U rdzennych mieszkańców tych terenów nikt świadomie nie niszczył natury, bo dzięki niej po prostu mogli żyć. Była dla nich tak ważna, że nawzajem się z nią uzupełniali.

Zawsze bardzo mnie również fascynowało to, w jaki sposób ludzie dawnej Ameryki, zwani poprawnie Native, współistnieją z przyrodą. Oczywiście, że wielu z nich aby przeżyć musiało polować na dzikie zwierzęta. Jednakże nie robili tego dla hobby czy przyjemności samego zabicia, tylko z konieczności. Traktowali każde zwierzę, nawet to zabite, z szacunkiem: modlili się nad nim, dziękowali mu, że dzięki jego śmierci mogą przetrwać…

Stąd moje zapatrzenie się w kulturę Indian, ale utożsamiałem się też z niektórymi bohaterami książkowymi jak: Winnetou, Ostatni Mohikanin czy Szara Sowa.

Ludy Ameryki Północnej były mi od dziecka bliskie do tego stopnia, że moi koledzy i przyjaciele zaczęli nadawać mi różne imiona inspirowane indiańskim nazewnictwem. Nazywali mnie nawet Wodzem, ale w końcu jeden z nich Artur Wiatr (obecny Dyrektor Biebrzańskiego Parku Narodowego), po latach stwierdził, że bardziej pasuje do mnie imię Szary Wilk. Bardzo mi się to spodobało i ten Szary Wilk przetrwał przez kilkadziesiąt lat. Dzisiaj nazywa mnie tak wielu ludzi, co bardzo mi pasuje. To moje drugie i bardzo ważne dla mnie indiańskie imię.

A skąd decyzja, żeby właśnie żyć jak Szary Wilk: na łonie przyrody i w zespoleniu z nią?

To zawsze było we mnie w środku, w sercu. Nie wyobrażałem sobie, że mogę inaczej żyć i robić co innego. Dla mnie to wolność. Już jako dzieciak bardzo dużo chodziłem po lasach, robiłem notatki, obserwowałem. To była czysta pasja, nie kierowała mną chęć zarobku, tylko wewnętrzna potrzeba mojej duszy.

Ale kiedy dorosłem, miałem te 18 czy 19 lat, wiedziałem już, że trzeba coś zrobić ze swoim życiem. Chciałem dalej być wolnym i mieć przyjemność z obcowania z przyrodą, ale jednocześnie móc na siebie zarobić, aby nie być na utrzymaniu rodziców.

Wtedy na mojej drodze pojawiła się fotografia przyrodnicza. Dzięki mojemu przyjacielowi Tomkowi Michałowskiemu i profesorowi Jerzemu Vetulaniemu, dwóm bardzo ważnym dla mnie ludziom, udało mi się zaistnieć w branży fotograficznej. Tu głównie ukłony dla profesora Vetulaniego, któremu dedykuję książkę "Zwierzęta biebrzańskich lasów". On jako pierwszy mnie docenił, zauważył. Inni wydawcy w ogóle nie chcieli się interesować jakimś młodzieńcem, który fotografuje (zresztą moje dawne zdjęcia wcale nie były rewelacyjne), ale profesor coś we mnie dostrzegł i dał mi szansę.

Którą Pan wykorzystał.

Tak. Wykorzystałem ją na tyle dobrze, że już po kilku latach spokojnie mogłem utrzymywać się z fotografii. Udało mi się nawiązać kilka fajnych kontaktów za granicą, sprzedawałem swoje zdjęcia (z każdym rokiem do coraz lepszych wydawców), pisałem artykuły. Dzięki temu robiąc to, co kocham, mogłem jednocześnie się utrzymać.

Uważam, że jestem szczęściarzem, bo nie każdemu udaje się żyć ze swoim marzeń i spełniać je w swojej pracy. Mnie się udało, co zawdzięczam właśnie Tomkowi i profesorowi. Naprawdę miałem szczęście, że trafiłem na tych ludzi. Obecnie pracuję w Biebrzańskim Parku Narodowym, na co dzień mam kontakt z naturą, mieszkam w środku lasu na pograniczu tegoż największego w Polsce parku oraz Puszczy Augustowskiej. Wszystko mi się ładnie ułożyło w moim leśnym życiu.

Teraz napisał Pan również książkę "Zwierzęta biebrzańskich lasów". Nie jest ona jednak tylko o zwierzętach, ale również o Pana życiu, a także trochę o tym, jak żyć, jak zbliżyć się do natury, co naprawdę jest ważne. Taki miał Pan cel?

Starałem się przekazać w tej książce prawdę o sobie, moim życiu i moim wyborze. Chciałem pokazać, że marzenia mogą stać się rzeczywistością, tak jak w moim przypadku, bo przecież marzyłem o takim życiu od dzieciństwa. To był chyba mój główny cel.

Ta książka jest więc o tym, że warto jest być wiernym swoim pasjom i dążyć do ich realizacji – nie chodzi mi oczywiście jedynie o zainteresowania przyrodnicze – bo człowiek może być dzięki temu szczęśliwszy. Sądzę, że jeśli dążymy do spełnienia swojego pragnienia, walczymy o nie i zabiegamy, a także staramy się być wierni sobie, to naprawdę jest szansa na takie ułożenie sobie życia. I wówczas nie będziemy musieli męczyć się w swojej pracy zawodowej. Sądzę bowiem, że jeśli pracujemy, robiąc to, co kochamy, to nasze życie może być ciekawsze, piękniejsze i radośniejsze.

Ale, tak jak Pan wspominał, takie życie często wcale nie jest łatwe, prawda?

Oczywiście, logicznym jest to, że każdy człowiek musi pracować, żeby utrzymać rodzinę, którą ja też mam. Warto jest jednak starać się i walczyć o to, co chce się robić. W życiu każdego człowieka są momenty załamania i oczywiście też miałem takie chwile, ale przez cały czas kierowały mną upór i dążenie do urzeczywistnienia mojego marzenia.

Doskonale jednak rozumiem, że można mieć różnorakie pragnienia, ale nie zawsze udaje się je zrealizować. Tym niemniej, aby nie narzekać i nie mieć do siebie żalu, trzeba próbować do skutku, naprawdę warto.

Udało mi się żyć w bliskości z naturą i z tego się utrzymać. Nie ukrywam, że jestem człowiekiem szczęśliwym. Nie jestem zamożny, wręcz przeciwnie, ale czerpię radość z tego, że robię wszystko, co kocham, co jest mi bliskie i daje mi radość oraz satysfakcję. Nie zamieniłbym tego na nic innego. Nie ma bowiem w życiu nic szczęśliwszego jak żyć z tego, czym po prostu się żyje.

Wspomniane przez Pana rdzenne ludy Ameryki Północnej żyły w harmonii z naturą i Pan również stara się tak żyć, ale jak to wygląda u Szarego Wilka na co dzień? Na czym polega Pana praca w Biebrzańskim Parku Narodowym?

W Biebrzańskim Parku Narodowym pracuję na stanowisku strażnika obwodu ochronnego. Strażnik obwodu ochronnego nie jest równoznaczny ze strażnikiem parku. Ja zajmuję się bezpośrednio ochroną przyrody i monitoringiem przyrodniczym. Wykonuję wiele zadań związanych z zachowaniem naturalnych siedlisk i gatunków zwierząt na nich występujących.

Praktycznie przez cały czas jestem w lesie i na bagnach, ponieważ moja praca głównie na tym polega. Oczywiście nie unikam też kontaktu z drugim człowiekiem. Jako pracownik terenowy zobowiązany jestem także do pilnowania porządku na szlakach oraz edukacji przyrodniczej dla turystów odwiedzających to piękne miejsce, jakim jest Biebrzański Park Narodowy.

W swojej książce pisze Pan o mieszkańcach biebrzańskich lasów. Ale dla kogo ona właściwie jest? Bardziej dla ludzi obeznanych z przyrodą czy może również dla amatorów i miłośników natury?

Myślę, że moja książka jest zdecydowanie dla wszystkich. Zarówno dla osób żyjących blisko natury, jak i dla ludzi z miasta, którzy znają ją powierzchownie i rzadko chodzą do lasów. "Zwierzęta biebrzańskich lasów" są dla każdego, kto jest głodny wiedzy o przyrodzie i chce zgłębić jej różne tajemnice.

Uważam, że rozmawiając z przyrodnikami i ludźmi żyjącymi w zgodzie z naturą, można dowiedzieć się wielu ciekawostek, o których często nie miało się pojęcia. Nie jesteśmy przecież w stanie wiedzieć wszystkiego o wszystkim. To swego rodzaju wymiana doświadczeń i wiedzy o zwierzętach, co jest niezwykle cenne, bo dzięki temu możemy rozwijać swoją wyobraźnię i budować wiedzę o świecie przyrody. Dlatego właśnie sądzę, że moja książka jest dla wszystkich.

Czyli każdy może z niej coś wynieść.

Można się wiele dowiedzieć o różnych gatunkach dzikich zwierząt żyjących w naturalnym środowisku. Są tam też informacje o tym, w jaki sposób opiekujemy się tymi osobnikami, które potrzebowały pomocy i trafiły pod nasz dach. Czytając tę pozycję, można również przeżyć ze mną przygodę z bezpośrednich spotkań z dzikimi zwierzętami, bowiem o wielu takich przygodach też w niej napisałem.

Wszystko w "Zwierzętach biebrzańskich lasów" jest jak najbardziej realistyczne, nic nie jest naciągane i ubarwione. To literatura faktu. Faktu z mojego życia i przeżyć z minionego pół wieku. Jest tam też wiele opisów przyrody, dzięki którym (mam nadzieję) czytelnik będzie mógł w swojej wyobraźni łatwiej przenieść się na bagna, do puszczy czy nad jeziora, by poczuć te chwile i miejsca, w których miałem szczęście być.

"Zwierzęta biebrzańskich lasów" to prawdziwa kopalnia wiedzy, niesamowicie inspirująca lektura, ale podoba mi się fakt, że napisał ją Pan przystępnym językiem. Ktoś, kto zacznie ją czytać, nie przerwie nagle i nie pomyśli, że to za trudne, nic nie rozumie.

Książki przyrodnicze często mogą mieć zawiły język, bo zawierają nazewnictwo fachowe i odnoszą się do badań naukowych. To może sprawić, że lektura będzie trudniejsza i nie każdy będzie rozumiał, o co chodzi. Ja piszę przystępnym językiem, bo ani nie jestem naukowcem, ani wybitną osobą, która operuje w swojej książce literackimi metaforami. Według mnie "Zwierzęta biebrzańskich lasów" są napisane tak, że czytając je każdy zrozumie, o co chodzi. Jest dla wszystkich – młodzieży, dorosłych czy osób starszych.

Pisze Pan o swoich przygodach, ale czy takie życie i praca na łonie natury są niebezpieczne? Czy doświadczył Pan kiedyś jakiegoś zagrożenia?

Zagrożenie ze strony samych zwierząt nie jest duże. Oczywiście, dzikie zwierzę czasami może być nieobliczalne, jak klępa, samica łosia, kiedy ma młode. Dramatyczną przygodę z klępą opisałem zresztą w mojej książce. Jednak kiedy człowiek poznał już przyrodę i wie, jak ona funkcjonuje, to potrafi przewidzieć pewne ruchy i zachowania zwierząt. Wystarczy, że chociaż odrobinę je poznamy, zobaczymy jak funkcjonują w środowisku.

Gdy na przykład widzę, że łoś zaczyna jeżyć sierść i kłaść uszy po sobie, to wiem, że nie powinienem naruszać jego strefy bezpieczeństwa i lepiej jest się wycofać. Po tylu latach spędzonych na łonie przyrody, jak w moim przypadku, człowiek doskonale umie już rozpoznawać zwierzęce intencje. Ze strony dzikich zwierząt naprawdę nie grozi już wtedy żadne niebezpieczeństwo. Zawsze uważałem, że zdecydowanie bardziej niebezpiecznie jest iść nocą po mieście niż w środku najdzikszej puszczy.

Ale trzeba szanować zwierzęta. To ich teren.

To jest podstawa. To ich teren i zawsze mam do tego szacunek. Wkraczamy na terytorium zwierząt.

Czasem ludzie straszą wilkami, ale to bzdura – dzikie gatunki panicznie boją się człowieka. Kiedy wilk widzi nas lub słyszy, to pierwszy zejdzie nam z drogi i nawet nie pokaże się nam na oczy. Mieszkam i pracuję w terenie, na którym są dwie rodziny wilcze, ale rzadko je widuję, może 10,12 razy w ciągu roku. Wilki i inne zwierzęta wiedzą, że człowiek to ich największy wróg. Wyrządził ogrom zła wielu gatunkom, więc mają one zakodowane, że lepiej go unikać i schodzić mu z drogi.

Jednak w lesie zdarzają się inne niebezpieczeństwa. Wędrując samemu, można się potknąć, wpaść do niezamarzniętego bagna lub w jakąś dziurę, dostać gałęzią. Zdarzały się w moim życiu również takie sytuacje, ale nie jest to na tyle częste i niebezpieczne, że trzeba się obawiać. Na takim terenie trzeba po prostu uważać.

W "Zwierzętach biebrzańskich lasów" oglądamy głównie zdjęcia Pana autorstwa.

Tak, ale w książce jest też trochę zdjęć mojego przyjaciela Tomka Michałowskiego, z którym razem wędrowaliśmy i fotografowaliśmy, głównie na początku lat 80. Wtedy ten krajobraz i Biebrza wyglądały nieco inaczej. Po blisko pół wieku widać zmiany wywołane przez cywilizację, która tutaj wkroczyła. To niestety nieuchronne.

Jestem jednak ciekawa, czy trudno jest robić zdjęcia dzikim zwierzętom? Trzeba czekać godzinami, aż się pojawią w zasięgu obiektywu?

Fotografia przyrodnicza na pewno należy do jednej z trudniejszych. Żeby móc ją robić i czerpać z niej przyjemność, najpierw trzeba poznać fizjologię zwierząt, nauczyć się je rozpoznawać, zobaczyć, jak się zachowują. Warto mieć trochę wiedzy ogólnej o przyrodzie, bo to zdecydowanie ułatwia fotografowanie.

Czy trzeba czekać aż zwierzę wyjdzie? Czasami tak, oczywiście. Kiedyś fotografowałem w tzw. czatowniach. Ustawiałem czatownię, siadałem i całymi godzinami wyczekiwałem zwierząt. W tej chwili bardziej preferuję fotografię z podchodu.

To znaczy?

Wędruję po różnych siedliskach zwierząt (wiem, jakie gatunki można spotkać na danym terenie), wypatruję je i tropię, a potem staram się w umiejętny sposób do nich podchodzić i robić im zdjęcia. Nie robię już zasiadek w czatowniach, zmieniłem formę swojej fotografii przyrodniczej.

Fotografia jest jednak dla mnie tylko dodatkiem. Nie jest ona w moim życiu najważniejsza. Najważniejsze dla mnie jest bycie obok przyrody i obserwowanie jej. Ujednolicenie się z nią, w jakikolwiek sposób, daje mi dużo większą przyjemność.

Na koniec nie mogę o to nie zapytać: czy ma Pan jakieś swoje ulubione zwierzę w biebrzańskich lasach?

Moje imię Szary Wilk sporo sugeruje (śmiech). Wilki bardzo mnie fascynują. Niesamowicie przypadły mi do gustu jako zwierzęta bardzo mądre i inteligentne, od których naprawdę wiele można się uczyć.

Nie mogę jednak powiedzieć, że rysie, łosie czy jelenie są dla mnie gorsze. W żadnym wypadku. Tak samo ptaki, a zawsze najbardziej fascynowały mnie duże gatunki, jak orły, puchacze lub czarne bociany. Często takie, które rzadko się pojawiają i wiodą tajemniczy, skryty tryb życia. Ciągnie mnie do takich dzikich zwierząt, więc powiedzenie, że jeden gatunek jest dla mnie najważniejszy, byłoby nieuczciwe wobec innych.

Wszystkie zwierzęta są mi bliskie i nie chciałbym wyróżniać jednego gatunku, ale oczywiście Szary Wilk to Szary Wilk. Wilki są mi naprawdę bardzo bliskie…

Książkę możecie kupić pod tym linkiem.

Artykuł powstał we współpracy z wydawnictwem Świat Książki.