Na Nowogrodzkiej i poza nią trwają gorączkowe próby znalezienia czegoś, co się nada. W cenie są osoby i wydarzenia, których historię można przerobić na historię wojenną, najlepiej opowieść o bohaterskiej walce. Trupy i poszkodowani są w cenie, podobnie jak wypadki i każdy chaos, awantura, pyskówka i bijatyka, które można następnie sprzedać jako walkę o coś. Najlepiej "wyższe wartości". Czym owe wartości są, PiS nie ma pojęcia, nigdy się przecież nimi nie kierował, ale dostrzega, że ludzie są w ich imię gotowi walczyć do upadłego – co Kaczyński zapewne konstatuje z rozbawieniem. I ten fakt sprawia, że nowy mit założycielski musi być ich pełen. Inaczej nie będzie wystarczająco wielki i nie spełni swojej roli.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Oparty na fałszu i cynicznej eksploatacji śmierci wielu ludzi mit smoleński sprawdził się świetnie, ale już wyczerpał, czas więc poszukać nowego rzekomego męczeństwa, które PiS, zapewne pod zmienioną nazwą, będzie mógł eksploatować przez następnych 10 lat.
Kaczyński na razie nie ma nań pomysłu, ale i tak przymierza już kolejnych kandydatów na "męczenników" do pluszowego różowego krzyża.
Czy Kamiński z Wąsikiem będą się na nim dobrze prezentować? A może Magdalena Ogórek, propagandystka pisowskiej TVP pasuje do pluszowego krucyfiksu w kolorach lalki Barbie?
Można też oczywiście raz jeszcze postawić na starą, mocno już ograną płytę, czyli Macierewicza i jego słusznie rozwiązaną "komisję" smoleńską, ale… chyba nawet do wyborców PiS dotarło, że ci ludzie to oszuści.
Jarosław Kaczyński wie, że śmierć jego brata, którą sam wycisnął jak cytrynę do ostatniej kropelki i wykorzystywał do politycznych gier jak długo się dało, nie ma już uroku nowości. Ludzie nie chcą już słuchać kłamstw PiS o Smoleńsku.
Smoleńsk nie, to może TVPiS?
Na wszelki wypadek, dopóki nie zdecyduje, co się nada, Kaczyński trzyma więc otwartych kilka obiecujących "mitologicznych" frontów. Każe swoim posłom "dyżurować" w TVP, kupionym propagandystom krzyczeć o zamachu na media, Kamińskiemu grać butę, Wąsikowi arogancję (choć obaj jak sądzę trzęsą się ze strachu), rozglądając się równocześnie za czymś, co od razu „zażre”. Za czymś, co Jacek Kurski nazwałby zapewne "politycznym złotem".
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Oczywiście Kaczyński od miesięcy budował potężny mit złego Tuska, który "służy Niemcom", ale jak pokazały wybory – Polacy tego kłamstwa nie kupili. Ta narracja, choć nielogiczna i niemająca żadnego pokrycia w faktach jest mimo to ciągle powielana, bo – a nuż się przyjmie?
Prawda jest jednak taka, że jej siła rażenia była o wiele większa, gdy PiS rządziło i kontrolowało medialny przekaz. Teraz, zwłaszcza w obliczu procesów sądowych czekających wielu polityków PiS i utraty władzy w TVP – Kaczyński nie może już na to stawiać.
Czytaj także:
PiS stanął więc w obliczu straszliwej katastrofy: robi to samo, co zawsze, tyle że to już nie działa. Próby straszenia Polaków budzą ich śmiech, sianie chaosu i zamętu, celowe wywoływanie szumu informacyjnego, wrzaski, terror i bezczelne kłamstwa, a nawet obelgi, są kwitowane przez koalicję 15 października i jej wyborców zniecierpliwionym wzruszeniem ramion. Betonowy elektorat zapewne wciąż jeszcze PiS-owi wierzy, ale i on widocznie stopniał.
Kaczyński przyparty do muru, ale walczy
Oczywiście daleka jestem od lekceważenia PiS i Kaczyńskiego -– ten zwierz jest potężnie ranny, ale przyparty do muru walczy najbardziej zaciekle, bo o przetrwanie. Dlatego nie można PiS-u lekceważyć, trzeba działać i nieustannie iść do przodu z porządkowaniem państwa, ale nawet na chwilę nie spuszczać go z oczu.
PiSowcy są groźni – jak już znajdą swój mit, wykorzystają go sprawnie i na wielką skalę, o ile dostaną taką możliwość. Jest jednak i dobra wiadomość – zrobią tyle, na ile im pozwolimy. Nie tylko nowe polskie władze, ale i my wszyscy – obywatele, którym dobro kraju i nas samych leży na sercu.
Bo największą bronią przeciw kłamstwu jest zawsze prawda, jawność i odwaga.
Głęboko wierzę, że ci, którzy mówią głośno prawdę, dają jej świadectwo i aktywnie przeciwstawiają się złu, zawsze na końcu wygrywają. Czego wybory 15 października są najlepszym przykładem.