Sympatycy starego "Teleexpressu" czekali na ten moment przez prawie 8 lat. Maciej Orłoś wrócił do TVP i poprowadził pierwsze wydanie programu zaczynając od nawiązania do Zbigniewa Wodeckiego.
– Witam po krótkiej przerwie. Lubię wracać tam, gdzie byłem już – powiedział. Stwierdził także, że "Teleexpress" wchodzi na nowe tory. – Będzie jechał szybko, dynamicznie, lekko, punktualnie i rzetelnie – zapewnił prowadzący.
W magazynie poruszono tematy wojny w Ukrainie, konfliktu na Bliskim Wschodzie między Izraelem a Palestyną, bezpieczeństwa na drogach, a także o nowym albumie Jennifer Lopez.
Dziennikarz TVP zaczął jednak od przedstawienia skutków marznącego deszczu, który doprowadził do ogromnych opóźnień wielu pociągów w kraju.
Jako ciekawostkę przedstawiono konkurs mistrzostw świata w rzutkach. Awansował w nim bowiem 16-latek. Dziennikarz mówił także o rocznicy debiutu Myszki Miki. W tym czasie pozwolił sobie na żart.
– Trudno w to uwierzyć, ale Myszka Miki zadebiutowała na ekranie nawet wcześniej niż ja, bo w 1988 roku – powiedział. Nie zabrakło także materiału o młodzieżowym słowie 2023 roku.
Nie obyło się także bez wspomnienia o zamieszaniu wokół mandatów Macieja Wąsika i Mariusza Kamińskiego czy też o pracach Koalicji Obywatelskiej nad projektem "Kredytu 0 proc.".
Na zakończenie programu Orłoś pożegnał się z widzami. – A dla mnie miłe jest to, że mogę państwa zaprosić na jutrzejszy "Teleexpress". Odjeżdżamy jutro, punktualnie o 17:00. Do zobaczenia – powiedział.
Jak pisaliśmy w naTemat, dziennikarz jeszcze wczoraj zapowiedział powrót na antenę TVP. "Czwartek, 4 stycznia, godzina 17, Maciej Orłoś, zapraszam na Teleexpress. P.S. to nie jest fotomontaż!" – napisał na Instagramie.
Twarz "Teleexpressu" Jeszcze na przełomie listopada i grudnia w naTemat wyjaśniła powody odejścia z TVP po przejęciu władzy w stacji przez Jacka Kurskiego.
– To nie o to chodzi, że ja odszedłem z telewizji, bo tam prawica tak ogólnie, hasłowo mówiąc "przejęła władzę". Gdyby ona po prostu prowadziła uczciwie media, to ja bym tam był – powiedział.
– Ja bym po prostu wiedział, że mogę uczciwie pracować i są tam gdzieś ci ludzie, którzy rządzą Polską. W tym wszystkim chodziło bardziej o styl nie do przyjęcia, chamstwo, działania propagandowe, łamanie kręgosłupów dziennikarzom – dodał.