Piotr W. został zatrzymany w związku z aferą wizową. Politykowi Prawa i Sprawiedliwości grozi dziesięć lat więzienia. Poproszony o komentarz w sprawie Jarosław Kaczyński powiedział na gorąco w telewizji TVN24, że... nie wie, kto to jest. Dopiero gdy padło nazwisko zareagował, ale komentarza nie udało się już uzyskać.
Znajomości z Piotrem W. wyparł się także Mariusz Błaszczak i to nawet wówczas, gdy padło pełne nazwisko zatrzymanego polityka PiS.
Jak podawaliśmy w naTemat, CBA przekazało w środę następujący komunikat: "Funkcjonariusze Delegatury Centralnego Biura Antykorupcyjnego w Lublinie zatrzymali byłego wiceministra spraw zagranicznych w śledztwie dotyczącym płatnej protekcji w związku z przyspieszaniem procedur wizowych. Śledztwo nadzoruje Lubelski Wydział Zamiejscowy Prokuratury Krajowej w Lublinie".
CBA oznajmiło, że do zatrzymania polityka doszło 17 stycznia na terenie województwa mazowieckiego, na podstawie postanowienia Prokuratora. Dodano również, że w domu zatrzymanego "przeprowadzono przeszukanie mające na celu zabezpieczenie dowodów rzeczowych mogących mieć znaczenie w prowadzonym postępowaniu przygotowawczym".
Jak donosi Wirtualna Polska, Piotr W. został już przesłuchany. Po zakończeniu czynności prokurator nie zdecydował się na aresztowanie, ale zastosowano wobec zatrzymanego środek zapobiegawczy w postaci poręczenia majątkowego.
Wp.pl podaje, że przedmiotem śledztwa "są nieprawidłowości przy składaniu wniosków o wydanie kilkuset wiz w okresie półtora roku". Miało do nich dochodzić m.in. w polskich placówkach dyplomatycznych w: Hongkongu, Tajwanie oraz w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.
Afera wizowa wybuchła w ubiegłym roku, a zamieszanymi w nią meli być politycy ministerstwa spraw zagranicznych oraz ich współpracownicy. W sprawie zatrzymano Edgara K., który był bliskim współpracownikiem Piotra W. Ten wówczas pełnił funkcję wiceministra spraw zagranicznych.
Sama afera wizowa dotyczyła nieprawidłowości w udzielaniu pozwoleń na wjazd do Polski obywatelom krajów arabskich i afrykańskich. Mówiło się również o straganach, na których można było kupić wizy, co w wywiadach starał się dementować Piotr W.
– Nie ma czegoś takiego, nie ma takiej technicznej możliwości. Wiza to jest dokument, który jest wyrabiany w Warszawie i trafia do właściwego konsulatu, gdzie jest przekazywany odpowiedniej osobie – mówił na antenie Radia Zet.
Dopytany, co tam było w takim razie sprzedawane, zabrał się za wyjaśnienia. – Już mówię. Żeby móc otrzymać wizę, trzeba spełnić określone warunki – to wynika z prawa unijnego, to nie jest nasze prawo, to wynika z kodeksu Schengen. Trzeba na przykład mieć poświadczenie, że jest się dobrze sytuowaną osobą, czyli na przykład, że ma się – nie wiem – 100 tys. dolarów w banku. I tego rodzaju właśnie dokumenty na konkretne osoby można było na tych straganach w Nigerii nabyć – poinformował.
W związku z aferą Piotr W. miał targnąć się na swoje życie i z raną ręki trafił do szpitala. Do tego, że była to próba samobójcza, przyznał się zresztą sam na antenie Radia Zet.
Po odwołaniu ze stanowiska Wawrzyk wielokrotnie występował w mediach, tłumacząc się z kulisów sprawy, przez którą stracił rządową posadę.
Czytaj także: https://natemat.pl/536981,cba-zatrzymalo-bylego-wiceszefa-msz-piotra-w-chodzi-o-afere-wizowa