W środę przed komisją ds. wyborów kopertowych zeznaje były wicepremier i były szef MAP Jacek Sasin. Mimo tego, że na początku przesłuchanie szło dość opornie, to jednak Sasin przeszedł do odpowiadania na pytania i ujawnił trochę szczegółów o tym, co działo się na początku 2020 roku.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Na początku przesłuchania byłego szefa MAP Jacka Sasina zapytano, czy wie, kto wymyślił wybory korespondencyjne. – Posiadłem informację, że on (Adam Bielan-red.) tego typu ideę przedstawił, odnosząc się do już obowiązującej ustawy z 31 marca i do wydarzeń, które miały miejsce za granicą– przekazał. Zastrzegł, że on tego nie usłyszał od niego osobiście.
Sasin zeznaje przed komisją. Szczegóły wyborów kopertowych
Poinformował również, że z jego wiedzy wynika, że "drukiem kart zajmowała się Państwowa Wytwórnia Papierów Wartościowych". – Szczegółów podać nie mogę, bo ta instytucja nie podlegała ministrowi aktywów państwowych – wskazał.
Sasin oświadczył również, że druk kart wyborczych na potrzeby tych wyborów rozpoczął się na podstawie decyzji ówczesnego premiera Mateusza Morawieckiego.
Były szef MAP upierał się też, że "niewybranie prezydenta sparaliżowałoby proces stanowienia prawa". Padło też pytanie o koszty wyborów kopertowych. Sasin przekazał, iż było to około 65 mln złotych.
Co istotne, organizacja tzw. wyborów kopertowych odbyła się nielegalnie. Jak informowaliśmy już nie raz w naTemat, instytucje zaangażowane w te "wybory" wielokrotnie złamały prawo – to wnioski, które wypunktowała w swoim raporcie końcowym Najwyższa Izba Kontroli. Jednak Sasin stwierdził, że on ma "ograniczone zaufanie do raportów NIK-u".
Joński do Sasina: Może dlatego, że robiliście to na rympał
Były szef MAP przekonywał też, że "co by nie zrobił, prezes Banaś postawiłby mi zarzuty". – Może dlatego, że robiliście to na rympał – odpowiedział mu Joński. Sasin przekazał też, że nie miał "przekonania, że Poczta Polska nie jest w stanie wykonać tego zadania (wyborów-red.).
Wtedy przewodniczący komisji Dariusz Joński (KO) przypomniał, że "literalnie posługuję się prawem o komisji śledczej". – Nie pozwolę, żeby ktokolwiek torpedował prace tej komisji. Nie pozwolę na wygłaszanie tyrad, czytanie czegoś z kartek – zawyrokował Joński.
A Sasin mu odparował: – Rozumiem, że podąża pan drogą ministrów Sienkiewicza i Bodnara, ale pozbawia mnie pan ustawowego prawa do wypowiedzi.
Jacek Sasin uznał potem, że Joński się obawia tego, co chce powiedzieć. – To my z panem Karnowskim i Filiks pana zapraszaliśmy, więc jeżelibyśmy się obawiali, to byśmy pana nie zapraszali – przypomniał mu szybko poseł KO.
Sasin złożył także odwołanie ws. jego swobodnej wypowiedzi. Został jednak przegłosowany. Pięć osób było przeciwko, a dwie osoby się wstrzymały. Ruch ten był spowodowany tym, że w zeszłym tygodniu Artur Soboń nie chciał odpowiadać na pytania.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.