Nowe Volkswageny – Passat oraz Tiguan – zapowiadają się na naprawdę dobre auta.
Nowe Volkswageny – Passat oraz Tiguan – zapowiadają się na naprawdę dobre auta. Fot. naTemat.pl

Okej, ten Chat GPT to ordynarny clickbait, bo chociaż sama funkcja ma się pojawić, to nie jest jeszcze na tyle gotowa, żebym mógł ją przetestować. Więc nic o niej nie wiem. Niemniej jednak – miałem już przyjemność sprawdzić na południu Francji, jak jeżdżą nowe Volkswageny: Passat i Tiguan. Spojler: chociaż nie da się tu uciec od szeroko rozumianej nowoczesności, to w tych autach wciąż jest pewna doza… normalności.

REKLAMA

"Ależ wielkie bydlę" – pomyślałem sobie na widok nowego Passata na lotnisku w Nicei. Owszem, widziałem już auto w Warszawie na pokazie statycznym, gdzie wydawało się gigantyczne, ale jednak – samochód stał we względnie niewielkim pomieszczeniu.

Czytaj także:

Na żywo, "w terenie", nie jest jednak inaczej. Nowy Passat jest potężny. Wielki niemal jak Audi A6 Avant, z większym bagażnikiem niż we wspomnianym konkurencie, a do tego rozstaw osi to niemal trzy metry.

W środku jest więc miejsca co najmniej tyle co… w aucie elektrycznym. I Passat, chociaż może być maksymalnie hybrydą PHEV, takie elektryczne wrażenie trochę robi. Zwłaszcza z białym lakierem wygląda trochę jak skrzyżowanie Volkswagena ID.7 z… jakąś Teslą. Okej, z tą Teslą to może trochę przesada, ale sam język stylistyczny auta i jego wnętrze mocno przypominają samochody z rodziny ID.

logo
Fot. naTemat.pl

Czy to dobrze, czy źle? To już kwestia gustu. Na pewno Passat jest jednak prostszy w obsłudze od samochodów z rodziny ID, chociaż przy kierownicy jest ten dziwaczny wybierak skrzyni biegów. Tak, wnętrze jest dość podobne do elektryków od Volkswagena, a centrum dowodzenia dosłownie wszystkim jest gigantyczny telewizor na środku kokpitu, ale już choćby na kierownicy projektanci wrócili do zwykłych, przycisków guzików.

I dobrze, bo te haptyczne guziki w ID.autach są niestrawne na dłuższą metę.

logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
logo

W każdym razie projektanci nie bawili się w półśrodki. Dość powiedzieć, że nowego Passata kupisz tylko w wersji kombi. Chcesz sedana? Nie ma już. Chcesz liftbacka? Nigdy nie było w sumie, ale jak coś to zapraszamy do salonu Skody po Superba. Passat sedan jest tylko… w Chinach. Ale tam to zupełnie inne auto, stworzone na tamtejszy rynek.

Dobrze, ale to jak to jeździ? Odpowiedź jest bardzo prosta: dokładnie tak jak powinno. Samochód, który widzicie na zdjęciach, pomimo całej tej nowoczesnej otoczki pod maską ma poczciwe 2.0 TDI. Moc? 150 koni mechanicznych. Pojawią się i mocniejsze wersje, ale dzięki wysokiemu momentowi obrotowemu (360 Nm) ta wersja w zupełności wystarczy. Nie ma co się napinać na coś mocniejszego i lepiej cieszyć się (prawdopodobnie) gigantycznym zasięgiem.

logo
Fot. naTemat.pl

Osiągi są serio okej. To niby 9,3 sekundy do 100 km/h, ale wyprzedzanie takim dieselkiem jest naprawdę proste. Do tego jak na takie rozmiary nowy Passat jest bardzo zwarty w prowadzeniu. Przetestowaliśmy go na krętych górskich drogach Lazurowego Wybrzeża i największym problemem nie były zakręty, tylko pędzący (i nie zawracający sobie głów czymkolwiek na drodze) z naprzeciwka Francuzi.

A o co chodzi z tym Chatem GPT? Niemcy chcą, żeby był on wykorzystywany przez asystenta obsługi głosowej. Ida, bo tak naprawdę to asystentka, przy pomocy Chata GPT ma nie tylko pomóc obsługiwać auto, ale i dawać odpowiedzi na trudne życiowe pytania. Okej, podobno jednak nie na takie trudne. Ale ma być bardzo nowocześnie.

logo
Fot. naTemat.pl

Ale póki co pieśń przyszłości. A raczej aktualizacji systemu.

Czy będzie hit? Cóż, to nie te czasy, żeby ekscytować się Passatem. Albo inaczej – ja się ekscytuję i podekscytowani są pewnie Polacy, ale jako naród raczej celujemy nadal w generację wstecz. Albo i dwie. Sami wiecie o co chodzi.

logo
Fot. naTemat.pl

W każdym razie z ceną powyżej dwustu tysięcy pewnie nie będzie hitu na rynku konsumenckim, ale firmy/floty/menedżerowie/handlowcy na pewno będą zachwyceni.

Zwykli konsumenci – zwłaszcza w Europie jako takiej – raczej patrzą z przyspieszonym biciem serca w stronę drugiej premiery, którą sprawdziłem. Czyli nowego Tiguana.

logo
Fot. naTemat.pl

Bo to właśnie ten samochód jest najchętniej kupowanym Volkswagenem już od 2017 roku. Tak, wszyscy kochamy SUV-y, nawet jeśli ten wybór bardzo często nie ma w ogóle sensu. Ale oto jest i on, nowy Tiguan. Co można powiedzieć o jego wyglądzie? Że na francuskim evencie postawiony obok Passata wyglądał jak jego sprasowany brat bliźniak. Czyli krótszy i wyższy.

Nie ma tu żadnych cudów – tak jak Passat przypomina auta z rodziny ID, tak samo robi to Tiguan. Nie tylko z zewnątrz, ale i w środku. Chociaż tutaj akurat pojawiło się w tunelu środkowym bardzo fajne pokrętło, którym możemy regulować rożne ustawienia auta. Tak wiem, w BMW i Audi odkryli to ze dwie dekady temu, ale i tak miło, że nie trzeba ciągle palcować ekranu. W Passacie trzeba.

logo
Fot. naTemat.pl

Ale tak jak w Passacie nie ma tu tradycyjnego wybieraka biegów. I tak jak w Passacie na środku kokpitu jest gigantyczny ekran. No, po prostu jest tak samo.

Wymiary? To oczywiście krótsze auto od Passata, a wręcz zbliżone do poprzednika. Niemcy nie ulegli tej dziwnej modzie, zgodnie z którym każda kolejna generacja danego auta musi być większa. Okej – w przypadku Passata ulegli.

logo
  • logo
  • logo
  • logo
logo

Ale Tiguan dalej jest dość kompaktowy, o czym zresztą mówili podczas prezentacji. I to świadoma decyzja, żeby tym autem można było w ogóle zaparkować w mieście. Bo w przypadku Passata to różnie może być…

A co z Tiguanem Allspace? Nie ma i nie będzie, ale to nie znaczy, że musicie lecieć do Skody po Kodiaqa. Otóż Volkswagen szykuje zupełnie nowy, większy model. Pozycjonowany gdzieś pomiędzy Tiguanem a flagowym Touaregiem.

logo
Fot. naTemat.pl

Czemu nie znajdziecie o tym w sieci zbyt wielu informacji? Bo to trochę taka tajemnica, ale taka średnio utrzymywana w tajemnicy – wielu przedstawicieli koncernu zwyczajnie nie gryzło się w język podczas kolacji po pierwszym dniu jazd, więc… a co mi tam. Najwyżej mnie więcej nie zaproszą.

Jeździ się tym dobrze. W zasadzie tak samo jak Passatem, bo i tutaj do dyspozycji pod maską miałem silnik TDI o tej samej mocy. I to oczywiście dobra informacja. Tiguan ma w zasadzie bardzo podobną gamę silnikową do Passata, więc mamy do wyboru benzynę, diesla i hybrydę.

logo
  • logo
  • logo
  • logo
logo

Oczywiście prześwit jest sporo większy, więc Tiguan jeździ znacznie mniej sportowo od Passata, który szczerze mnie zaskoczył. Ale to wciąż bardzo komfortowe i pewne w prowadzeniu auto rodzinne z fajnym, dość sprężystym zawieszeniem. Jednocześnie wybaczcie brak większych przemyśleń na ten temat – to po prostu Tiguan. Ale w tych szalonych czasach to akurat dobrze.

Niestety tak jak w przypadku Passata – lepiej wyposażone egzemplarze będą kosztowały ponad dwieście tysięcy złotych.

Czytaj także: