Anna Lewandowska wystąpiła ostatnio w Onet Rano, gdzie mówiła o tym, jak odżywiają się jej córki. Zdradziła, jakie nawyki wypracowała u Laury i Klary. Słowa trenerki mocno skrytykowała psychodietetyczka Natalia Gołyska. "Jeśli chcecie poznać receptę na zaprogramowanie dziecku zaburzeń odżywiania, to właśnie ją poznaliście" – oceniła.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
– Myślę, że są przyzwyczajone do tego, co jest u nas w lodówce i potrafią rozpoznawać, co jest zdrowe, a co niezdrowe. Pozwalam im też spróbować np. na jakichś urodzinach, gdzie są niezdrowe czy torty, a szczególnie w Hiszpanii jest tego dużo – zaczęła.
– Raczej tłumaczę im najpierw, jaka będzie konsekwencja zjedzenia tego, jak będą się czuć, żeby sobie to wyobraziły. Rzeczywiście, jeśli to zjedzą i mówią: 'Mamusiu, boli mnie brzuszek, niedobrze się czuję, to jest za słodkie', to przypominam im następnym razem: 'Pamiętasz, jak się czułaś?'. Klara w szczególności potrafi to rozpoznać i powiedzieć: 'Wiesz. mama, to na pewno będzie za słodkie' albo 'Ja tylko spróbuję, bo wszyscy jedzą'. I to jest fajne – mówiła.
Żona Roberta Lewandowskiego przyznała też, że "w ich lodówce nie znajdziemy produktów z pszenicą, laktozą, produktów przetworzonych, czy tych z cukrem".
– Często na zakupy zabieram moje dzieci i opowiadam im, co znajduje się w danym produkcie. Laura, ta malutka, ma prawie cztery latka, podbiega, czy może robić zakupy i ona wie, że ma pobiec po warzywa i owoce i wkładać je do koszyka. To część jakiejś zabawy – tłumaczyła.
Psychodietetyczka ostro o wypowiedziach Anny Lewadonwskiej o diecie Klary i Laury
Natalia Gołyska, która na Instagramie prowadzi profil pod nazwą "przystanek migrena" i przedstawia się jako psychodietetyczka, nie podeszła entuzjastycznie do słów "Lewej".
"Nie wierzę, że taka osoba zarabia na działalności związanej z dietetyką" – stwierdziła na początku. Zachowanie trenerki wobec swoich dzieci nazwała "receptą na zaburzenia odżywiania".
"Dzielenie produktów na zdrowie i niezdrowe, straszenie konsekwencjami i wyrzutami sumienia+ tłumaczenie tego troską o zdrowie, to jest smutne, bo są ludzie, którzy jej słuchają" – napisała.
"Wiecie jej dzieci, jej sprawa, ale miliony osób, które ją obserwują myślą, że ma rację" – dodała. Potem podzieliła się też swoimi doświadczeniami. "Urodziłam się jeszcze w latach 90. i będą dzieckiem, słyszałam, że chipsy to 'śmieciowe jedzenie', a cukier to 'biała śmierć'" – wymieniała.
"I dzięki takim przekonaniom ponad 50 proc. społeczeństwa ma w tym kraju nadwagę, bo nie zbudowaliśmy zdrowej relacji z jedzeniem. Tym się kończy etykietowanie produktów na zdrowe i niezdrowe i wzbudzanie wyrzutów sumienia" – podkreśliła.
Gołyska przyznała, że "choć jest mało obiektywna w tej kwestii ze względu na swoje różne zaburzenia", to jednocześnie ma kwalifikacje w tym kierunku. "To, co mówię, obowiązuje według najnowszych standardów, a nie, że mi się tak wydaje" – nadmieniła.
"A jeśli i tak ktoś pomyśli, że to przewrażliwienie, to pamiętajcie, że kiedyś niewolnictwo było legalne i pewnie niejedna osoba, która chciała to znieść, słyszała na początku, że jest przewrażliwiona" – spuentowała słowa Anny Lewandowskiej.
W naTemat jestem dziennikarką i lubię pisać o show-biznesie. O tym, co nowego i zaskakującego dzieje się u polskich i zagranicznych gwiazd. Internetowe dramy, kontrowersyjne wypowiedzi, a także ciekawostki z życia codziennego znanych twarzy – śledzę je wszystkie i informuję o nich w swoich artykułach.