Ci, którzy za dziecka oglądali "iCarly", "Drake'a i Josha" oraz "Victorię znaczy zwycięstwo", wiedzieli, że to tylko kwestia minut, zanim wybuchnie wielki skandal. Nickelodeon, największy rywal Disney Channel, stanął w płomieniach. Dziecięce gwiazdy telewizji postanowiły wspólnymi siłami obalić przyjazny wizerunek stacji, oskarżając jej twórców o nadużycia oraz stosowanie wobec nich zarówno przemocy psychicznej, jak i seksualnej. Domek z kart, na który składały się pozornie niewinne sitcomy dla młodzieży, runął. Wskazówki, że w Nickelodeonie działo się coś dziwnego, cały czas mieliśmy przed nosem.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Po powrocie ze szkoły siadałam przed telewizorem i skakałam między dwoma dziecięcymi kanałami. Pierwszy, czyli Disney Channel, oferował infantylniejsze treści, więc jako wchodząca w wiek nastoletni dziewczyna, która w minimalnym stopniu chciała poczuć się dorosła, chętniej odpalałam Nickelodeon.
Oprócz animacji "Awatar: Legenda Aanga", którą faktycznie trzeba było oglądać na bieżąco, by nie pogubić się w fabule, często skłaniałam się ku serialom aktorskim bez sztywnej chronologii. "iCarly" bywało na tyle absurdalne, że ujęcie przedstawiające m.in. stopę bohaterki zaklinowaną w kranie od wanny było tylko kolejnym z serii wymyślnych gagów. Ariana Grandeleżąca na łóżku z uchylonymi ustami i oblewająca siebie wodą z butelki (czy też pojękująca podczas ściskania ziemniaka lub wkładająca do ust duży palec u stopy) z dziecięcej perspektywy nie wydawała się alarmująca.
Dopiero po latach powtórka z sitcomu "Victoria znaczy zwycięstwo" nabiera gorzkiego posmaku, a co za tym idzie, wymazuje z pamięci całą słodycz dziecięcej naiwności. W scenariuszu widać rękę dorosłego - ta pozorna dojrzałość, dzięki której w latach 1999-2013 Nickelodeonowi tak dobrze szło w rywalizacji z Disney Channel, stała się jego przekleństwem.
Czego dowiadujemy się z dokumentu "Quiet on Set"?
Teorie spiskowe dotyczące Nickelodeonu szalały na Reddicie, X i TikToku na długo przed premierą "Quiet on Set: The Dark Side of Kids TV" (tłum. "Cisza na planie: mroczna strona dziecięcej telewizji"). Internauci, którzy często dorastali wraz z bohaterami stacji, łączyli ze sobą kropki i na własną rękę prowadzili śledztwo.
Większość poszlak prowadziła do Dana Schneidera, producenta wykonawczego i scenarzysty takich tytułów jak "Szał na Amandę" z Amandą Bynes, która podzieliła los Britney Spears i została objęta kuratelą, "Drak i Josh", "Zoey 101", "iCarly", "Victoria znaczy zwycięstwo" i "Sam i Cat". Widzowie sugerowali, że na nagraniach zza kulis wspomnianych produkcji aktorzy nie czuli się komfortowo w towarzystwie showrunnera. Unikali jego objęć, zakrywali biust, ostrożnie dobierali słowa w odpowiedzi na jego zaczepki.
Internauci przypominali też co jakiś czas o sytuacji z 2004 roku, gdy trener mowy pracujący dla Nickelodeonu - Brian Peck - został skazany za molestowanie osoby nieletniej, osadzony w więzieniu na 16 miesięcy i wpisany do rejestru przestępców seksualnych.
Peck i Schneider są tylko tłem wstrząsających historii, jakie ukazano w "Quiet on Set" Investigation Discovery. Twórcy limitowanego serialu dokumentalnego, który nadal nie doczekał się finału (możliwe, że na wierzch wyjdzie jeszcze niejeden brud), dali głos dzieciom oraz zwykłym pracownikom, którzy próbowali przetrwać w toksycznym środowisku pracy.
Jennette McCurdy zainspirowała twórców dokumentu
Jedną z kluczowych inspiracji dla twórców "Quiet on Set" była biografia wydana w 2022 roku przez Jennette McCurdy, odtwórczynię roli Sam w "iCarly", która nosi tytuł "Cieszę się, że moja mama umarła". Emerytowana aktorka dziecięca opisała w książce, jak wyglądała praca w Nickelodeonie, a także przedstawiła swoją trudną relację z matką, która popychała ją do tego, by coraz bardziej chudła i robiła większą karierę w telewizji.
"Zwróciła się do mnie, kiedy miałam 6 lat, mówiąc, że chce, abym została aktorką, ponieważ jej rodzice nigdy jej na to nie pozwolili" – czytamy w pamiętniku.
McCurdy wywołała lawinę, stając się jedną z pierwszych gwiazd dziecięcej telewizji, która zdołała nagłośnić problemy nieletnich w branży. Podobno Nickelodeon zaoferował jej na odchodne (po anulowaniu serialu "Sam i Cat") 300 tys. dolarów za milczenie. Z oferty nie skorzystała.
W swoich wspomnieniach McCurdy często pisała o tzw. "Twórcy", którego czytelnicy łączą ze Schneiderem. "Mam wrażenie, że Twórca ma dwie odmienne twarze. Jedna jest hojna i przesadnie komplementarna, druga strona zaś złośliwa, kontrolująca i przerażająca" – czytamy w jednym z fragmentów.
Anonimowy mężczyzna miał zaprosić ją na kolację, namawiać do wypicia alkoholu i dotykać ją po udzie. "Chciałam coś powiedzieć. Powiedzieć mu, żeby przestał, ale tak bardzo się bałam" – dodała.
Natchnione przez McCurdy, internautów teoretyzujących na temat Schneidera i artykuł "Business Insidera" z 2022 roku reżyserki "Quiet on Set" - Mary Robertson i Emma Schwartz - przewertowały portal iMDB w poszukiwaniu potencjalnych bohaterów swojego filmu. Koniec końców skontaktowały się z ponad 100 byłymi i obecnymi pracownikami Nickelodeonu. Część odpowiedziała na ich maile, część nie.
Relacja Amandy Bynes i Dana Schneidera
Choć Amanda Bynes nie uczestniczyła w produkcji "Quiet on Set", jej sitcom stanowi lwią część kilku odcinków. W serialu dokumentalnym szczegółowo omówiono to, co działo się na planie "Szału na Amandę" (ang. The Amanda Show"), któremu Dan Schneider zawdzięczał sławę i wysoką pozycję w Nickelodeonie.
Na ekranie Robertson i Schwartz pokazały klipy, na których widzimy, jak młodziutka aktorka siedzi w dwuczęściowym kostiumie kąpielowym razem ze starszym o 20 lat od niej producentem w jacuzzi. Ponadto miała robić Schneiderowi masaże.
Gwiazdka Nickelodeonu próbowała raz uciec z domu, co mogło być związane z presją zawodową, jaką miał wywierać na niej jej ojciec. Z pomocą aktorce przyszedł Schneider, który dramatyczną dla nastolatki sytuację przedstawiał później jako... anegdotę.
Zgodnie z ustaleniami TMZ Bynes otrzymała możliwość uczestnictwa w dokumencie, jednak razem z rodzicami odrzuciła propozycję, twierdząc, że ma ze stacją zupełnie inne wspomnienia niż jej koleżanki i koledzy po fachu.
Masaże, kompromitacja i nierówne gaże
Bynes nie była jedyną osobą, która musiała w wolnych chwilach rozmasowywać Schneiderowi kark. Na planie zdjęciowym "Szału na Amandę" showrunner potrafił wysyłać SMS-y członkiniom ekipy filmowej z żądaniem masażu. Słuchając rozmów z byłymi pracownikami stacji, można odnieść wrażenie, że bali się swojego przełożonego.
Schneider miał rzucać niestosownymi tekstami oraz pomysłami na prawo i lewo. W trakcie jednego ze spotkań scenarzystów powiedział Christy Stratton, by swój szkic opisujący licealną scenkę przedstawiła tak, jakby uprawiała właśnie seks.
Inna scenarzystka, Jenny Kilgen, wspomniała w "Quiet on Set", że Schneider zadawał kobietom nietaktowne i kompromitujące pytania. Ją spytał o to, czy "piep***ła się" podczas któregoś z telefonicznych zebrań.
W 2000 roku Kilgen zatrudniła prawnika i złożyła skargę przeciwko stacji produkującej "Szał na Amandę", zarzucając jej twórcom dyskryminację ze względu na płeć i wrogie środowisko pracy. Sprawę rozstrzygnięto po przeprowadzeniu wewnętrznego dochodzenia. Nie ujawniono, o jaką kwotę chodziło.
Scen z seksualnym podtekstem było znacznie więcej
W serialach Nickelodeon stale przewijał się motyw dziecięcych stóp. Jakby tego było mało, ta część ciała stanowiła swego czasu także logo sieci telewizyjnej. Gołe stopy obserwujemy w przedziwnych i sugestywnych scenach m.in. w "iCarly" i "Victoria znaczy zwycięstwo"
Na tym jednak nie koniec. W "Quiet on Set" przypomniano, że nastoletni Leon Frierson z "All That" musiał założyć na potrzeby filmu kostium, który wyglądał tak, jakby był pokryty penisami. Alexa Nikolas z "Zoey 101" opowiedziała za to o scenie z Jamie Lynn Spears, która skończyła się ujęciem rozpryskującej się zielonej mazi na twarzy siostry Britney.
W dokumencie Nikolas dodała, że Schneider "ryczał ze śmiechu" podczas kręcenia takich scen. Jak sama stwierdziła, aktorzy musieli odgrywać swoje role tak, jak zagrał im scenariusz. Nie było więc mowy o protestach.
Drake Bell był molestowany przez Briana Pecka
Największy szok wśród widzów "Quiet on Set" wywołało świadectwo Drake'a Bella z serialu "Drake i Josh". 37-letni aktor zdobył się na szczere wyznanie i oznajmił, że to on był nieletnim, którego molestował trener mowy Brian Peck.
Bell poznał Pecka podczas zdjęć do drugiej odsłony "The Amanda Show". Mężczyzna za wszelką cenę próbował odciąć młodego aktora od reszty obsady. Co więcej, wpłynął także negatywnie na relację nastolatka z ojcem. Jego matkę zmanipulował zaś tak, by pozwalała Drake'owi nocować u niego.
– Naprawdę nie wiem, jak to opisać przed kamerą. Może wyobraźcie sobie najgorszą rzecz, jaką ktoś może komuś zrobić w kontekście napaści na tle seksualnym, a to będzie odpowiedź na wasze pytanie – mówił Bell w "Quiet on Set".
Bell przybliżył również widzom, jak wyglądała rozprawa sądowa przeciwko Peckowi. U boku gwiazdora "Drake'a i Josha" można było zobaczyć wyłącznie rodziców. Jego oprawcę wspierali za to znani aktorzy i producenci, w tym m.in. James Marsden z "Pamiętnika".
– Spojrzałem na nich wszystkich i po prostu powiedziałem: "Jak śmiecie?". Dodałem: "Na zawsze zapamiętacie, jak siedzieliście na tej sali sądowej i broniliście tej osoby". A ja zawsze zachowam w pamięci, jak osoba, której bronicie, mnie gwałci i dokonuje niewypowiedzianych czynów i przestępstw. To właśnie zapamiętam – skwitował Bell.
Brian Peck nie jest jedynym przestępcą seksualnym, który przewija się przez historię Nickelodeonu. Warto nadmienić, że Jason Hardy, asystent produkcji zatrudniony przy "All That" i "Szał na Amandę", został skazany w 2004 roku na sześć lat więzienia za molestowanie dwóch dziewcząt. 11-latce imieniem Brandi wysłał zdjęcie ukazujące, jak się masturbuje.
Nickelodeon i Schneider odpowiadają na oskarżenia
"Choć nie możemy potwierdzić ani zaprzeczyć zarzutom dotyczącym zachowań przedstawionych w produkcjach sprzed kilkudziesięciu lat, Nickelodeon zgodnie z zasadami rozpatruje wszystkie formalne skargi w ramach naszego zobowiązania do wspierania bezpiecznego i profesjonalnego środowiska pracy wolnego od molestowania" – napisano w oświadczeniu Nickelodeonu cytowanym przez "The Washington Post".
Stacja podkreśliła, że w jej interesie leży dobro wszystkich dzieci. Z komunikatu dowiadujemy się też, że na przestrzeni lat telewizja wdrożyła różne zabezpieczenia.
Jak na "Quiet on Set" zareagował Dan Schneider, który w 2018 roku rozstał się z Nickelodeonem? W wywiadzie opublikowanym na jego profilu na YouTube słyszymy, że jest winien niektórym osobom wielkie przeprosiny.
Wszystkie dowcipy (red. przyp. - które pojawiają się w serialach Nickelodeonu) zostały napisane z myślą o dzieciach, ponieważ dzieci uważały je za śmieszne. – Przepraszam wszystkich, których kiedykolwiek postawiłem w takiej sytuacji – skwitował.