– Dziewiąte nasze zwycięstwo! Zwycięstwo, które powinno dla nas być przede wszystkim zachętą do pracy – mówił uradowany Jarosław Kaczyński, gdy okazało się, że według badania exit poll to Prawo i Sprawiedliwość w skali kraju z nieznaczną przewagą wygrało wybory do sejmików województw.
Po stronie Koalicji 15 października szybko pojawiły się natomiast dyskusje o tym, czego – oprócz niespełna dwóch punktów procentowych – zabrakło, aby to Donald Tusk i spółka mogli odtrąbić triumf nad PiS.
Na przykład, reprezentujący Trzecią Drogę prezydent Ciechanowa Krzysztof Kosiński pierwszy głośno stwierdził, że błędem mogło być rozbicie obozu demokratów na trzy różne komitety.
– Wyrzucenie z pokładu statku Lewicy przez Donalda Tuska mogło być błędem – ocenił ludowiec na antenie TOK FM. Zdaniem Kosińskiego, gdyby premier przyjął przedwyborczą propozycję Włodzimierza Czarzastego, "mogłoby dojść do przeskoczenia PiS w ogólnym wyniku".
W rozmowie z RMF FM o pomysłach na "przeskoczenie PiS" w kolejnych wyborach wypowiedział się natomiast senator Koalicji Obywatelskiej Grzegorz Schetyna. – To jest optymalny wariant – odparł bez zawahania, gdy zapytano go o wspólny blok KO, TD i Lewicy w wyborach do Parlamentu Europejskiego.
Dla nas każde wybory są o wszystko, także te europejskie, które są przed nami. Jak najszersza, jak najbardziej, jak najlepiej zorganizowana, oparta na zaufaniu koalicja demokratyczna to jest klucz do zwycięstwa nad PiS.
O stawce zaplanowanych na 9 czerwca wyborów europejskich w cyklu #TYLKONATEMAT rozmawiałem niedawno z byłym komisarzem UE ds. budżetu i programowania finansowego w latach 2010-14, a dziś europosłem Januszem Lewandowskim.
– Populizm żyje ze społecznych lęków, a tych nie brakuje w dzisiejszej Europie, co zaważy na wyborach. Powyborcza mapa Parlamentu Europejskiego rysuje się niepokojąco – alarmował doświadczony polityk.
QUIZ: Tylko prawdziwy Polak zna Niemców tak dobrze! Sprawdź, co wiesz o sąsiadach zza Odry
– Akurat my we frakcji Europejskiej Partii Ludowej zakładamy, że utrzymamy stan posiadania, jako największa frakcja europarlamentu, licząc na 170 mandatów. Gorzej z naszymi partnerami, socjaldemokracją i liberałami, z którymi dotąd rozdawaliśmy karty – ocenił Lewandowski.
Jego zdaniem, ostatecznie czerwcowe wybory w skali ogólnoeuropejskiej powinny zakończyć się utrzymaniem przewagi frakcji proeuropejskich. Aby ten scenariusz udało się zrealizować, w każdym państwie członkowskim siły proeuropejskie muszą jednak w pełni wykorzystać swoje szanse i walczyć o absolutnie każdy mandat.