Mężczyzna, który rozlał gnojówkę przed Kancelarią Premiera, zakpił z systemu bezpieczeństwa – komentuje z oburzeniem legendarny polski antyterrorysta Jerzy Dziewulski. W rozmowie z naTemat.pl specjalista w dziedzinie bezpieczeństwa alarmuje, że wygląda na to, iż równie dobrze ktoś mógłby pod KPRM podjechać transporterem opancerzonym.
Reklama.
Reklama.
Jak informowaliśmy w naTemat.pl, w sobotę 13 kwietnia w Warszawie doszło do bulwersującego zdarzenia. Przed budynek Kancelarii Prezesa Rady Ministrów nieniepokojony przez nikogo podjechał kierowca starego terenowego Mitsubishi.
Pojawia się jednak pytanie, jak sprawcy tego incydentu udało mu się podjechać przed KPRM i dlaczego dostał wystarczająco dużo czasu, by spełnić swojej zamiary?
Jerzy Dziewulski o incydencie przed KPRM: Rolnik zakpił ze służb
W ostrych słowach sprawę komentuje w rozmowie z naTemat.pl Jerzy Dziewulski – współtwórca pierwszych polskich oddziałów antyterrorystycznych, a następnie doradca prezydenta RP ds. bezpieczeństwa i wieloletni poseł na Sejm.
– Nie krytykuję funkcjonariuszy SOP, krytykuję system, który organizuje Służbę Ochrony Państwa. Jest jakiś błąd w systemie ochrony Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Nie mówię, że wewnątrz budynku, ale niewątpliwie na zewnątrz – stwierdza nasz rozmówca.
QUIZ: Jak dobrze znasz skład nowego rządu Donalda Tuska?
– Tym razem wielkie halo się nie stało, to jest tylko gnojowica. Ale powiem otwarcie: rolnik sobie zakpił z zasad w systemie bezpieczeństwa premiera i jego kancelarii – podkreśla Dziewulski.
Były antyterrorysta zauważa, że przed KPRM znajduje się normalna ulica, która nie podlega kontroli służb, ale nawet tam zatrzymujący się nietypowy samochód ciągnący przyczepę z wielkim baniakiem powinien zwrócić uwagę SOP. Gdyby nie było takiej reakcji, można byłoby mówić o pewnym niedopatrzeniu. Rzecz w tym, że w sobotę stało się coś jeszcze gorszego.
– Proszę zauważyć, że on nie zatrzymał się na drodze publicznej. On swobodnie wjechał na czerwony pas zarezerwowany wyłącznie dla samochodów SOP i kancelarii premiera. Nie miał prawa być w tym miejscu, to jest nie dalej, niż 3 do 5 metrów od budynku KPRM. Na litość boską! – oburza się Jerzy Dziewulski.
"Mógłby to też zrobić gość w transporterze". Były antyterrorysta alarmuje
W świetle tego co się stało, nie sposób zadawać pytań o bezpieczeństwo najważniejszych osób w państwie. Jeśli pod drzwi Kancelarii Prezesa Rady Ministrów udało się dowieźć gnojówkę, a nawet ją wylać, nietrudno sobie wyobrazić, że podobnego wyczynu dokonuje poważniejszy intruz, wyposażony na przykład w materiały wybuchowe.
Jerzy Dziewulski ze smutkiem przyznaje: – Jeżeli udało się tam wjechać rolnikowi z gnojówką, to znaczy, że mógł to zrobić każdy. Że za tydzień lub dwa mógłby spróbować się tam przedostać gość na przykład transporterem opancerzonym, tak jak to miało kiedyś miejsce w okolicach Sejmu.