Ukochany Roxie Węgiel nie wytrzymał ws. afery z byłą. Wskazał osobę, która "może go rozliczać"
Kamil Frątczak
26 kwietnia 2024, 13:37·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 26 kwietnia 2024, 13:37
Kevin Mglej niedawno wrócił na tapet za sprawą afery z byłą partnerką. Ukochany Roksany Węgiel mimo wszystko zapewnia, że nie zamierza wchodzić w medialną wymianę zdań z matką swojego syna. Teraz podkreślił, że "prawda obroni się sama", a także wskazał osobę, która może go rozliczać.
19-letnia artystka ostatnio zareagowała na komentarz jednego z internautów, stwierdzając, że jej ukochany płaci wysokie alimenty. Wtedy przemówiła matka małego Williama, zaznaczając, że "rzeczywistość jest inna i bardzo prosi, aby ktoś, kto nie ma pojęcia o niej ani o samotnym wychowywaniu dziecka, nie wypowiadał się na ten temat".
***
Eurowizja łączy pokolenia [QUIZ]
Kevin Mglej ostro skomentował aferą z byłą partnerką. Padły mocne słowa
"On nigdy nie chciał działać publicznie jako instagramer. On ma na głowie inne sprawy – swoje biznesy, swoje firmy, więc tym się zajmuje. Po czasie stwierdził, że to była jedna z jego najlepszych decyzji, więc super" – zdradziła 19-latka.
Oczywiście nieustępliwi internauci nie odpuszczają, zarzucając mu wybijanie się na nazwisko popularnej ukochanej. Producent w rozmowie z Plejadą podkreślił, że nie zamierza się dla nikogo zmieniać. Dla niego najważniejsze jest, że Roxie akceptuje go takim, jakim jest.
"Kimkolwiek bym nie był, jakikolwiek bym nie był, nigdy nie będę wystarczającą osobą dla publiczności w takiej konwencji bycia jej partnerem. Cieszę się, że dla niej jestem i to jest dla mnie najważniejsze" – podsumował.
Teraz Kevin Mglej w rozmowie z Pudelkiem postanowił odnieść się do oskarżeń w kwestii alimentów i jego byłej relacji. Jak sam podkreślił, stanowczo odcina się od całego zamieszania. To, co do tej pory powiedział, uważa za wystarczające, a "prawda broni się sama". Jednocześnie podkreślił, że tylko jedna osoba może go rozliczać.
"Ja nie chcę z tym walczyć. Nie chcę z tym walczyć z takiego powodu, że chcę postawić kropkę – co miałem do powiedzenia, powiedziałem. Uważam, że prawda broni się sama. Uważam też, że jedyną osobą, która może mnie z tego tacierzyństwa rozliczać, jest mój syn, którego bardzo kocham" – tłumaczył.
"Nie chcę, żeby ta spirala się nakręcała, chcę, żeby mógł sobie spokojnie żyć i przedstawiając się imieniem i nazwiskiem, nie miał żadnego stygmatu. Dla mnie ten temat jest zakończony, ja swoje powiedziałem i liczę, że kiedyś mój syn po prostu powie, że zrobiłem dobrą robotę" – podsumował Kevin Mglej.