Trzeba to sobie jasno powiedzieć: sędzia Szmydt okazał się zdrajcą Polski. A może moglibyśmy mieć nić nadziei, że może jednak jest podwójnym szpiegiem, że teraz będzie zdobywał informacje od Białorusinów? Nie, tak się nie stanie. Ale gorsze jest to, że dopiero tak dramatyczny przypadek powoli uświadamia nam, że szpiedzy są wokół nas. Tak, Ruscy tu są i działają w najlepsze.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Szmydt został publicznie pokazany i upokorzony. Białorusini obwożą go po kraju jak zdobyczny okaz. Patrzcie: polski sędzia, człowiek wysoko postawiony, chce żyć u nas, tak mu w Polsce źle. Klatka Szmydta na razie jest pozłacana, potem stanie się już tylko klatką. Taką sędzia ma teraz dla Białorusinów wartość: pokazową. Ona zresztą szybko minie.
Dlaczego? Bo Szmydt nie ma dla nich żadnych innych walorów. Żadne służby na świecie nie traktują poważnie zdrajców. Są coś warci, póki przekazują informacje. Szmydt już nic nie przekaże, nie ma argumentów, nie ma nic. Być może to ponure, ale może podzielić los nieszczęsnego Emila Czeczki.
Szmydt został spalony. Być może polskie służby dowiedziały się, że szpiegował dla Białorusinów i Rosjan. Dlatego musiał uciekać. Gdyby nie bał się spalenia, wyjechałby po cichu, zniknął. Ale tego nie wiemy na pewno i być może już się nie dowiemy. Wszystko, co teraz zostanie o Szmydcie powiedziane może być już fałszem.
Bo ani Polska nie będzie chciała powiedzieć, co sędzia zdradził obcemu wywiadowi, ani Białoruś nie przyzna się, czego się dowiedziała.
Sędzia służy do siania chaosu
Obecna wartość Szmydta to wprowadzanie zamętu w Polsce. Już go zresztą widzimy. Jedni obwiniają drugich, oskarżają się nawzajem o promowanie czy tolerowanie szpiega we własnych szeregach. Ale dziś nie jest ważne, kto Szmydtowi dał tytuł sędziego. Bo pierwsze stanowisko przyznał mu prezydent Kwaśniewski, kolejne Kaczyński, następne Komorowski.
Ważne jest to, że poważnego kopa w górę dostał dzięki Ziobrze. To dlatego obecna prawica tak głośno krzyczy, że tytuł sędziego dał Szmydtowi Komorowski. To nieprawda, sędzia szedł w górę za kadencji każdego prezydenta, zamieszanie ma przykryć jedynie odpowiedzialność Ziobry za ostatnie awanse Szmydta.
Temu samemu ma służyć przypominanie, że sędzia poszedł do niezależnych od PiS-u mediów i opowiadał o aferze hejterskiej. Bo on bohaterem tej afery był i działał w pełnym oddaniu dla władzy PiS.
No dobrze, ale dlaczego Białoruś?
Wiele osób myśli: przecież Białoruś to tylko wasale Putina. Otóż nie do końca. Owszem, białoruskie KGB (służba bezpieczeństwa) i wywiad wojskowy z pewnością jest nadzorowane przez rosyjskie GRU i FSB, czyli odpowiednio wywiad wojskowy i Federalną Służbę Bezpieczeństwa. Z pewnością jest też głęboko zinfiltrowane.
Ale musimy mieć też świadomość, że Łukaszenka nie jest idiotą. Udało mu się utrzymać przy władzy przez 30 lat. Łukaszenka umiejętnie lawiruje. Tu się Putinowi podda, tu lekko postawi. Ma świadomość, że Putin dąży do pełnej wasalizacji Łukaszenki oraz Białorusi. Wie też, że oznaczałoby to jego koniec i się przed tym broni. Z pewnością więc nadzoruje przynajmniej część swoich służb.
A te działają więc w bardzo dziwnej przestrzeni. Muszą wykonywać pewne usługi na rzecz Putina i jego służb. Zorganizowały więc na przykład przerzut migrantów do Polski, ale i na Łotwę oraz Litwę. Z drugiej strony i sam Łukaszenka, i wierne mu służby ruskich nie lubią i się przed nimi chronią. I na własną rękę organizują choćby produkcję i przerzut podrabianych papierosów na Zachód. To dla nich żyła złota.
Musimy też mieć świadomość, że białoruskie służby od dawna infiltrowały Polskę i robiły to niezwykle skutecznie. Przyczyn jest kilka, ale jedna niezwykle ważna i prozaiczna zarazem. Bliskość. Polakowi o wiele łatwiej dogadać się z Białorusinem niż z Rosjaninem. Język białoruski jest bardziej podobny do polskiego niż rosyjski. Jesteśmy bliżsi kulturowo.
I w końcu Polska angażuje się w jakiś sposób w procesy demokratyzacji Białorusi. Białoruskie służby z pewnością mają więc zwerbowane osoby udające dysydentów. I z całkowitą pewnością szpiegują prawdziwych białoruskich dysydentów działających w Polsce.
Ruscy już tu są, pora to zrozumieć
Od czasu wybuchu wojny w Ukrainie staliśmy się nieco bardziej wyczuleni na działania Rosjan. Wiele razy czytałem i słyszałem, że "Ruscy już tu są". Czyli wiemy, że wśród nad działają agenci i wzmacniają rosyjskie wpływy i rosyjski przekaz w Polsce.
Problem w tym, że kompletnie tego nie rozumiemy. Przykłady? Choćby skłócanie Polaków z Ukraińcami i Unią Europejską. Nie mówię, że powinniśmy bez żadnej refleksji ustępować Ukraińcom i bezkrytycznie popierać wszystko, co wychodzi z Brukseli. Ale czym innym jest dyskusja, negocjacje, a czym innym wywoływanie nienawiści.
Wielu Polaków nie rozumie, że obrażanie Ukraińców i popieranie wychodzenia z Unii, a nawet patrzenie maślanymi oczami w stronę USA to działania, którym Kreml może tylko przyklasnąć! Nie każdy, kto to robi, musi być ruskim szpionem. Ale świadomie bądź nie, powiela propagandę.
Obrażanie Ukraińców to coś, co ruskie służby robią na co dzień. Dla nich to chleb powszedni. Osłabianie Unii to coś, o czym marzą. Co więcej: na Kremlu wolą, by Polska kupowała uzbrojenie w USA czy Korei niż na przykład we Francji czy Niemczech. Bo w ten sposób wzmacniają gospodarki nieunijne. Pieniądze wypływają z Europy, UE nic na tym nie zyskuje. Żeby nie było: nie podważam sensu kupowania F-35 z USA czy haubic z Korei. Ale chyba można było zrobić to lepiej.
Twierdzenia, że szpiegów mamy wokół nas na ogół spotykają się z niedowierzaniem. Tak, tak, oczywiście–słyszymy. Ale przecież szpiegów się złapie, bez przesady, mamy przecież służby. One wyłapią szpiegów i zamkną ich w więzieniu.
To niedowierzanie jest dla nas zgubne. Bo nie zdajemy sobie sprawy z tego, że szpieg to nie jest człowiek w czarnym płaszczu, który fotografuje jednostkę wojskową. My szpiegów i złodziei mieliśmy na szczytach władzy. Nazwiska? Sami możecie się domyślić.
Ruskie i ukraińskie służby od dawna grają na podziały. Wyszukują pęknięcia społeczne, drobne, z pozoru błahe sprawy i gmerają w nich tak długo, aż staną się jątrzącą raną. Rosjanie wspierali Brexit, wspierali katalońskich separatystów. Wspierają Węgrów, rozbijających UE od środka. Wspierali i wspierają ruchy antyszczepionkowe, podsycają nienawiść wobec Ukraińców. A są i tacy, którzy donoszą obcym służbom bezpośrednio. Pora, by wszyscy to zrozumieli.